Rząd ma pomysł na uratowanie polskiego przemysłu przed drogim węglem

Choć polska energia z węgla na giełdzie tanieje, to nadal jest jedną z najdroższych w UE. To głównie skutek wysokiej emisji CO2. Ratunkiem mają być strefy OZE z zieloną energią. Właśnie ruszyły prace legislacyjne – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.

Aktualizacja: 12.08.2024 17:56 Publikacja: 12.08.2024 04:30

Przemysł coraz głośniej narzeka na problemy z dostępnością energii zeroemisyjnej w Polsce

Przemysł coraz głośniej narzeka na problemy z dostępnością energii zeroemisyjnej w Polsce

Foto: Bloomberg

Przemysł coraz głośniej narzeka na problemy z dostępnością energii zeroemisyjnej w Polsce. Ta dostępna w Polsce jest nadal „brudna”, bo aż w 68 proc. opiera się na węglu kamiennym i brunatnym. M.in. dlatego jest w Polsce droższa niż w krajach z bardziej zielonym miksem energetycznym.

Jak wynika z oficjalnych danych Komisji Europejskiej, w I kwartale 2024 r. Polska znalazła się w czołówce krajów z najdroższą energią (82 euro/MWh), podczas gdy np. w Niemczech cena wynosiła 68 euro, a w Czechach – 72 euro/MWh (ceny z rynku dnia następnego). Najniższe ceny prądu odnotowano w Portugalii i Hiszpanii – odpowiednio 44 i 45 euro/MWh, najwyższe zaś we Włoszech (92 euro/MWh).

Rzeczpospolita

Widać więc, że choć cena prądu w Polsce spadła rok do roku aż o 37 proc., to nie przynosi ulgi przemysłowi: ten z roku na rok traci konkurencyjność. Wielu inwestorów wątpi, czy warto budować zakłady w Polsce. 

Polski prąd z węgla coraz bardziej problematyczny

Warunek dostępu do tańszej energii miał stawiać np. Intel, który ma wybudować pod Wrocławiem zakład produkcji półprzewodników. Firmy, które od lat są w Polsce obecne, takie jak Volkswagen czy Mercedes, same budują źródła zeroemisyjne, pozwalające im zmniejszyć ślad węglowy, a jednocześnie obniżyć koszty.

Zakłady produkcyjne Volkswagen Poznań już od 2018 r. zasilane są energią elektryczną z OZE. Firma uruchomiła w lipcu własną farmę fotowoltaiczną o mocy 15 MW na terenie fabryki we Wrześni. Rozpoczęła też prace nad uzyskaniem pozwoleń na budowę turbin wiatrowych. – Inwestycje te pozwolą nam realizować strategię dekarbonizacji i ustabilizują  w przyszłości ceny energii – podkreśla dr Thomas Kreuzinger-Janik, dyrektor zakładu Volkswagen Poznań we Wrześni.

Czytaj więcej

Branża OZE prosi o pomoc Donalda Tuska. Znamy treść listu do premiera

Na ścieżce do OZE jest także Mercedes Benz Polska. Jego fabryka w Jaworze zasilana jest w 100 proc. energią z wiatru z pobliskiej farmy o mocy 40 MW. Firma jeszcze w 2016 r. zawarła porozumienie na dostawy energii w ramach długoterminowej umowy z producentem OZE.

Nadciąga nowe zagrożenie

Rosnące koszty produkcji energii z emisyjnego węgla to jednak nie koniec. Komisja Europejska (KE) przygotowuje 40 aktów wykonawczych do rozporządzenia ws. produkcji baterii i postępowania z bateriami zużytymi. Jedna z propozycji zakłada liczenie śladu węglowego baterii produkowanych w danym kraju na podstawie  emisji CO2 przy wytwarzaniu energii elektrycznej.

Wejście w życie tego przepisu miałoby bardzo negatywne skutki dla przedsiębiorców w Polsce. – Obecna emisja jest w Polsce najwyższa ze wszystkich krajów UE27 i w 2023 r. wynosiła średnio 660 g CO2/kWh. To oznacza, że średni ślad węglowy procesu produkcji przypadający na kWh (pojemności – red.) baterii wynosiłby u nas blisko 40 kg, podczas gdy we Francji jedynie 3,5 kg – wylicza Polski Instytut Ekonomiczny.

Jak przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Yong Girl Lee, dyrektor departamentu External Relations w LG Energy Solution Wrocław, firmy, która jest jednym z największych w Polsce producentów baterii m.in. do aut elektrycznych, duży udział węgla w miksie energetycznym Polski może wpływać na decyzje o nowych inwestycjach przemysłowych, w tym o budowie fabryk baterii i magazynów energii. Jego zdaniem, akceptacja propozycji KE (dot. liczenia śladu węglowego – red.) już dzisiaj może mieć negatywny wpływ na produkcję magazynów energii i baterii litowo-jonowych na terenie Unii.

Czytaj więcej

Fotowoltaika ma być znów opłacalna. W tle dalsze mrożenie cen energii

Argumentuje on, że zaostrzanie norm emisyjności należy wprowadzać stopniowo, a działania rozłożyć na kilka lat, bo wiele państw w Europie ze względów politycznych i ekonomicznych jest dopiero na początku transformacji energetycznej, a także dopiero buduje konkurencyjną infrastrukturę produkcyjną dla branży bateryjnej.

Strefy OZE to koło ratunkowe dla przemysłu 

Aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom przemysłu, rząd zamierza utworzyć tzw. strefy OZE, czyli rodzaj stref ekonomicznych, gdzie dostępna będzie energia wyłącznie z zielonych źródeł. Ich utworzenie to zresztą konieczność: w listopadzie 2023 r. weszła w życie unijna dyrektywa RED III, która przewiduje przyspieszenie wydawania zezwoleń dla nowych źródeł OZE. Państwa członkowskie powinny ją implementować do 2026 r.

RED III stawia wymóg utworzenia OPRO (obszary przyspieszonego rozwoju OZE) dla jednego rodzaju OZE, jednak zapisy polskiego Krajowego Planu Odbudowy wskazują na konieczność uwzględnienia tu zarówno farm wiatrowych na lądzie, jak fotowoltaiki. – Ministerstwo Klimatu i Środowiska prowadzi zaawansowane prace legislacyjne nad przygotowaniem ram prawnych w celu wyznaczenia obszarów przyspieszonego rozwoju OZE. Dokładna lokalizacja oraz liczba OPRO będzie możliwa do określenia dopiero po zmapowaniu terenów o największym potencjale dla rozwoju energetyki odnawialnej na terenie całego kraju – informuje nas resort.

Czytaj więcej

Aukcje OZE wracają do łask. Rynek chciałby jednak zmian

Legislacyjny wyścig stref OZE z czasem, stawką są miliardy z KPO

Zdaniem ministerstwa, ostateczny termin upływa w maju 2025 r. Inaczej jednak sprawę widzi Rafał Bajczuk, ekspert Instytutu Reform. Jego zdaniem Polska musi przyjąć zmiany ustawowe dla obszarów przyspieszonego rozwoju energii z OZE dla energetyki wiatrowej i fotowoltaiki jeszcze w 2024 r. – To wymóg określony w uzgodnionych z Komisją Europejską kamieniach milowych KPO. Jeśli rząd nie spełni tych wymogów, to Unia Europejska nie wypłaci nam kolejnych transzy KPO, czyli w sumie około 60 mld euro, w tym 25 mld euro dotacji. Gra toczy się więc o ogromne środki, które mają pobudzić naszą gospodarkę w kolejnych latach – ostrzega ekspert. Wyjaśnia, że przepisy dotyczące OPRO nie będą wskazywały obszarów przeznaczonych pod inwestycje w OZE, ale ustalą ramy prawne i procedury do ich wyznaczania.

Gdzie powstaną strefy OZE

Gdzie takie strefy mogą powstać? Podpowiedzią mogą być plany poprzedniego rządu, który jesienią 2023 r. proponował wyznaczenie sześciu specjalnych stref energetycznych, gdzie inwestorzy budujący zakłady przemysłowe mogliby liczyć na niższe rachunki za energię elektryczną. Wówczas była mowa m.in. o okolicach Słupska, Suwałk, Ostaszewa w pobliżu Torunia, Szubina w pobliżu Bydgoszczy oraz Olsztyna.

Czytaj więcej

Spór rządu z energetykami o magazyny energii. Inwestycje pod znakiem zapytania

Strefy będą przeznaczone dla dużych odbiorców energii elektrycznej o rocznym zużyciu powyżej 100 GWh oraz firm planujących budowę magazynów energii. Czy to aktualne lokalizacje? – Dokładna lokalizacja oraz liczba OPRO będzie możliwa do określenia dopiero po zmapowaniu terenów o największym potencjale rozwoju energetyki odnawialnej na terenie całego kraju – ucina spekulacje ministerstwo klimatu.

Zdaniem naszego koreańskiego rozmówcy strefy OZE mogą znacząco poprawić warunki inwestowania w Polsce. – Zapewnienie dostępu do zielonej energii w określonych regionach zwiększa atrakcyjność tych lokalizacji, umożliwiając firmom osiąganie swoich celów środowiskowych przy jednoczesnym zachowaniu konkurencyjności kosztowej i operacyjnej, zwłaszcza w świetle rosnących wymagań regulacyjnych – mówi Yong Girl Lee.

Strefy OZE to nie wszystko

Rozwój OZE napotyka w Polsce bariery. Jedną z głównych przeszkód jest biurokracja. Obszary przyspieszonego rozwoju OZE pomogą skrócić procedury środowiskowe na obszarach niskiego ryzyka środowiskowego, m.in. terenach poprzemysłowych i zdegradowanych.

Czytaj więcej

Wiatraki na morzu podwyższą koszty prądu? Konieczny powrót do rynku

Nadal nie ma długo oczekiwanej ustawy, która zliberalizuje przepisy o odległości budowanych wiatraków lądowych od zabudowań. Projekt nie trafił nawet do konsultacji społecznych i jeszcze go nie opublikowano, mimo że znalazł się już w wykazie prac rządu.

Wyznaczenie specjalnych stref dla OZE będzie skutkowało kolejnymi inwestycjami w zieloną energię, co wiąże się z tworzeniem nowych miejsc pracy w tym sektorze. – Jednak szybkie wyznaczenie i wdrożenie tych obszarów będzie wymagało wzmocnienia kadrowego wielu organów administracyjnych, szczególnie regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, które odpowiadają za przeprowadzenie strategicznej oceny oddziaływania na środowisko. Przyspieszenie inwestycji w OZE nie powinno się bowiem odbywać ze szkodą dla środowiska naturalnego – podsumowuje Maria Niewitały-Rej, ekspertka Instytutu Reform.

Sprzedawcy energii chwalą strefy OZE

Przedstawiciele największych spółek energetycznych w kraju pochwalają rozwiązania związane z przyspieszeniem rozwoju źródeł OZE w tym budowy stref OZE. - Ułatwienie w pozyskiwaniu zgód i decyzji administracyjnych dla instalacji OZE jest oczekiwanym zjawiskiem i impulsem dla rozwoju tego typu inwestycji. Skrócenie czasu oczekiwania na wydanie zgód i decyzji administracyjnych, nie tylko dla nowych instalacji, ale też w tzw. „repoweringu” będzie znaczącym impulsem na rozwoju fotowoltaiki oraz farm wiatrowych – wskazuje Grupa Tauron. W efekcie można się spodziewać przyspieszenia realizacji inwestycji OZE w Polsce, zmniejszenia kosztów i ryzyk, ale też zwiększenia konkurencyjności na rynku usług OZE.

Spółka wskazuje jednak, że w ślad za rozwiązaniami prawnymi muszą iść inwestycje. - Konieczne jest jednak zrównoważenie interesów związanych z rozwojem OZE i zdolności operacyjnych operatorów systemów dystrybucyjnych. Obecnie operatorzy sieci dystrybucji stoją przed wyzwaniem dostosowania pracy sieci w warunkach znaczącego udziału źródeł pogodozależnych - dodaje Tauron.

Spółka tłumaczy, że dynamiczny rozwój OZE wynikający z OPRO będzie wymagał symultanicznego wsparcia inwestycji w sieci elektroenergetyczne, ale również w magazyny energii, które mogą być jednym z narzędzi poprawiających bezpieczeństwo i jakość dostaw energii elektrycznej do klientów.

Przemysł coraz głośniej narzeka na problemy z dostępnością energii zeroemisyjnej w Polsce. Ta dostępna w Polsce jest nadal „brudna”, bo aż w 68 proc. opiera się na węglu kamiennym i brunatnym. M.in. dlatego jest w Polsce droższa niż w krajach z bardziej zielonym miksem energetycznym.

Jak wynika z oficjalnych danych Komisji Europejskiej, w I kwartale 2024 r. Polska znalazła się w czołówce krajów z najdroższą energią (82 euro/MWh), podczas gdy np. w Niemczech cena wynosiła 68 euro, a w Czechach – 72 euro/MWh (ceny z rynku dnia następnego). Najniższe ceny prądu odnotowano w Portugalii i Hiszpanii – odpowiednio 44 i 45 euro/MWh, najwyższe zaś we Włoszech (92 euro/MWh).

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
OZE
Walka o wyższą cenę maksymalną dla offshore trwa. Kuszące dla rządu argumenty
OZE
MAP broni spółki i chce wyższej ceny energii z wiatraków na Bałtyku. PGE podaje kwotę
OZE
Morskie projekty PGE i Ørsted przetrwały kryzys energetyczny. Kluczowy koniec roku
OZE
Przy rozwoju morskich farm wiatrowych na Bałtyku jest miejsce dla lokalnych firm
OZE
Polenergia kusi inwestorów zielonymi obligacjami
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.