Przemysł coraz głośniej narzeka na problemy z dostępnością energii zeroemisyjnej w Polsce. Ta dostępna w Polsce jest nadal „brudna”, bo aż w 68 proc. opiera się na węglu kamiennym i brunatnym. M.in. dlatego jest w Polsce droższa niż w krajach z bardziej zielonym miksem energetycznym.
Jak wynika z oficjalnych danych Komisji Europejskiej, w I kwartale 2024 r. Polska znalazła się w czołówce krajów z najdroższą energią (82 euro/MWh), podczas gdy np. w Niemczech cena wynosiła 68 euro, a w Czechach – 72 euro/MWh (ceny z rynku dnia następnego). Najniższe ceny prądu odnotowano w Portugalii i Hiszpanii – odpowiednio 44 i 45 euro/MWh, najwyższe zaś we Włoszech (92 euro/MWh).
Widać więc, że choć cena prądu w Polsce spadła rok do roku aż o 37 proc., to nie przynosi ulgi przemysłowi: ten z roku na rok traci konkurencyjność. Wielu inwestorów wątpi, czy warto budować zakłady w Polsce.
Polski prąd z węgla coraz bardziej problematyczny
Warunek dostępu do tańszej energii miał stawiać np. Intel, który ma wybudować pod Wrocławiem zakład produkcji półprzewodników. Firmy, które od lat są w Polsce obecne, takie jak Volkswagen czy Mercedes, same budują źródła zeroemisyjne, pozwalające im zmniejszyć ślad węglowy, a jednocześnie obniżyć koszty.