Branża OZE prosi o pomoc Donalda Tuska. Znamy treść listu do premiera

Rozporządzenie o tzw. obowiązku OZE musi pogodzić ogień z wodą, a więc interesy producentów energii z OZE jak i branży energochłonnej, która musi kupować tzw. zielone certyfikaty. Branża OZE pisze do premiera list z prośbą o pomoc i interwencję. Do jego treści dotarła redakcja "Rzeczypospolitej".

Publikacja: 02.08.2024 20:17

Branża OZE prosi o pomoc Donalda Tuska. Znamy treść listu do premiera

Foto: Bloomberg

Konsultacje projektu rozporządzenia w sprawie zmiany wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia wchodzą w finalną fazę i dobiegają końca.

Czym jest obowiązek OZE?

Zakłada on znaczące podwyższenie tzw. obowiązku OZE, a więc ilości zielonej energii elektrycznej, którą muszą konsumować firmy. To obowiązek utrzymywania pewnego udziału zielonej energii przez spółki energetyczne i dużych odbiorców energii elektrycznej. W praktyce jest on realizowany poprzez zakup i umarzanie świadectw pochodzenia energii (tzw. zielonych certyfikatów). Sprzedaż certyfikatów to jedno z dwóch głównych źródeł przychodów producentów energii odnawialnej, którzy uruchomili swoje instalacje do 2016 r. Później nowe instalacje zamiast z certyfikatów korzystały już z aukcji. Ministerstwo Klimatu i Środowiska proponuje znaczące zwiększenie tego obowiązku. W tym roku było to 5 proc. To niewiele zwłaszcza, że w 2022 r. było to 18,5 proc., a w 2023 r. 12 proc. W 2025 r. rząd chce powrócić do takiego poziomu i proponuje 12,5 proc. obowiązku OZE.

Przemysł chce obniżenia obowiązku...

Branża energochłonna jednak zaprotestowała apelując do Minister klimatu i środowiska, Pauliny Hennig – Kloski o zmniejszenie tego obowiązku. - Każda regulacja powodująca zwiększenie kosztów produkcji przemysłowej musi być traktowana jako działanie na szkodę nie tylko polskiego przemysłu, ale i szeroko rozumianego biznesu. Dlatego nie możemy zaakceptować propozycji Ministerstwa Klimatu i Środowiska podwyższenia obowiązku umorzenia świadectw pochodzenia, wydawanych dla energii elektrycznej wyprodukowanej w OZE Biorąc powyższe pod uwagę postulujemy obniżenie proponowanego przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska poziomu obowiązku zakupu zielonych certyfikatów w latach 2025 do 2027, do poziomu 2 proc. – czytamy w liście Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii.

...producenci OZE jego podwyższenia

Swój list do z kolei do premiera Donalda Tuska wystosowała branża OZE reprezentowana przez Stowarzyszenie Energetyki Odnawialnej i Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. Interesy sektora OZE, który zarabia na sprzedaży zielonych certyfikatów jest przeciwstawny aniżeli interesy branży przemysłowej, która musi te certyfikaty zakupić. Chcą one podwyższenia obowiązku OZE powyżej poziomu, który proponuje resort klimatu. – Działając w imieniu organizacji zrzeszających wytwórców energii w instalacjach odnawialnych źródeł energii – apelujemy o określenie poziomu obowiązku w kolejnych latach na poziomie co najmniej 18 proc. w 2025 r., 13 proc. w 2026 r. i 13 proc. w 2027 r. ( projekt przewiduje ustalenie wielkości udziału na poziomie 12,5 proc. w 2025 r., 12 proc. w 2026 r., 11,5 proc. w 2027 r.) – czytamy w liście do którego dotarła nasza redakcja.

Firmy OZE skarżą się na zmiany reguł gry

Zdaniem tych organizacji obniżenie poziomu obowiązku ( tak jak proponuje to branża energochłonna) może doprowadzić do całkowitej zapaści na rynku zielonych certyfikatów, a tym samym uniemożliwi osiągnięcie rentowności źródłom wytwórczym funkcjonującym w tym systemie wsparcia. - Ingerencja w system świadectw pochodzenia stanowić będzie wyraźne nadużycie zaufania inwestorów i zagrożenie dla zielonej transformacji i rozwoju gospodarczego. Brak inwestycji w OZE to również utrwalenie miksu energetycznego generującego najwyższe koszty, czyli długofalowe utrzymanie wysokich cen energii elektrycznej dla jej konsumentów – czytamy dalej. Branża wskazuje, że kiedy działał ten system przed 2016 r. ustawodawca inaczej umawiał się z inwestorami dając im perspektywę zarobku w zamian za produkcję zielonej energii. PSEW podkreśla także, że w ubiegłym roku obowiązek OZE drastycznie obniżono ze szkodą dla branży.

- Zachowanie stabilności systemu zielonych certyfikatów jest też kluczowe dla dalszego rozwoju OZE w Polsce. W ciągu ostatnich ośmiu lat energetyka wiatrowa i energetyka odnawialna jako całość otrzymała kilka bolesnych ciosów, niemalże kompletnie hamujących jakiekolwiek inwestycje w nowe farmy wiatrowe. Zaczynając od zablokowania energetyki wiatrowej zasadą 10H, przez gwarancje pochodzenia, ograniczanie przychodów poprzez mrożenie cen dla wytwórców aż po zielone certyfikaty - ówczesny rząd jasno określił swoje stanowisko wobec zielonej i taniej energii z wiatru – czytamy w liście do szefa rządu.

Z analiz branży OZE wynika, że przyjęcie wartości niższych niż zaprezentowane w projekcie skierowanym do konsultacji publicznych prowadziłoby, po raz kolejny do wzrostu skumulowanej nadpodaży tak zwanych „zielonych certyfikatów”.- Zniwelowanie tej nadpodaży w kolejnych latach, tak by system zbilansował się przed zakończeniem jego funkcjonowania wymagałoby z kolei drastycznego podniesienia poziomu obowiązku, nawet do 20 proc. – czytamy w liście.

Czytaj więcej

Mniejsze wsparcia dla starszych OZE. Producenci zielonej energii chcą iść do sądu

Pomoc energochłonnym, ale inaczej

W kontekście pomocy branży energochłonnej podkreślono, że mechanizmy wsparcia sektora energochłonnego powinny być oparte o rozwiązania dedykowane tym podmiotom i w żadnym wypadku nie powinny ingerować w obowiązujące mechanizmy wsparcia inwestycji w zakresie odnawialnych źródeł energii. - Byłoby to głęboko nieracjonalne, dyskryminujące i niesprawiedliwe wspieranie jednej grupy inwestorów kosztem innej grupy – podkreślono.

– Jeśli w ocenie Rady Ministrów i na wniosek samego przemysłu, w obliczu aktualnej sytuacji rynkowej, konieczne jest kontynuowanie lub zainicjowanie programów wsparcia dla sektorów energochłonnych, powinno się to odbyć bez ingerencji w obowiązujące mechanizmy wsparcia w zakresie rozwoju instalacji OZE. Takie wspieranie jednej gałęzi gospodarki kosztem drugiej doprowadzi do zapaści obu - brak nowych inwestycji w OZE oznacza brak taniej energii dla przemysłu w przyszłości. Dostrzegamy potrzebę sformułowania polityki przemysłowej, a stabilna ścieżka rozwoju dostępnej cenowo i zielonej energii jest jej nieodzownym elementem – podkreślono w liście.

Jakie stanowisko w tej sprawie ma Ministerstwo Klimatu i Środowiska? Odpowiedź na to pytanie będzie można znaleźć w poniedziałkowym wydaniu „Rzeczpospolitej”. 

Konsultacje projektu rozporządzenia w sprawie zmiany wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia wchodzą w finalną fazę i dobiegają końca.

Czym jest obowiązek OZE?

Pozostało 97% artykułu
OZE
Fabian Gaus, prezes GoldenPeaks Capital: Branża OZE otwarta na dialog z rządem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
OZE
Brak chętnych, wysokie ceny. Rosną obawy o rozwój wiatraków na morzu
OZE
Wraca opłata OZE. Wiemy, ile będzie nas kosztować
OZE
Rząd nadrabia stracony czas. Szybsze prace nad energią elektryczną z wiatru
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
OZE
Rząd na nowo mebluje aukcje dla morskiej energetyki wiatrowej