Poprawiła się także oferta handlowa…
Tak. Dzisiaj, w porównaniu do tego, gdzie byliśmy 25 lat temu, mamy 11 głównych produktów, w tym 9 rynków. Wówczas bazowaliśmy tylko na jednym. Prowadzimy po dwa rynki terminowe i spotowe energii elektrycznej oraz gazu, mamy rynek terminowy i spot dla praw majątkowych, a także rynek instrumentów finansowych CO2, oferujemy ponadto produkty na rynku rolnym. Dodatkowo, prowadzimy dwa rejestry: świadectw pochodzenia i gwarancji pochodzenia, na obu łącznie obsługujemy ponad 8000 klientów. To pokazuje, jak w tym czasie giełda, przy wsparciu i zaangażowaniu jej członków, rozwijała paletę produktową, wprowadzając do obrotu nowe rozwiązania i instrumenty, które nie tylko umożliwiały rozwój strategii handlowych uczestników rynku, ale również wspierały proces transformacji energetycznej. Wspominane 11 głównych produktów łącznie reprezentuje ponad 400 instrumentów, z czego 275 przypada na rynek dnia bieżącego. 25 lat temu, były to zaledwie 24 instrumenty. Stała produkcja energii i cena nie wymagały skomplikowanych rozwiązań. Zaistnienie zmiennego OZE i konieczność dostosowania sposobu kontraktacji profilu wytwarzania z nowych źródeł wytwórczych do profilu odbioru konsumentów wymusiły pojawianie się nowych narzędzi bilansowania pozycji na giełdzie, w dużej części związanej z pogodą. Zabezpieczenie kupna energii zależy od wytwarzania w oparciu o fotowoltaikę, wiatr, gaz czy węgiel. Oprócz tego obrót to już nie tylko sesja przez 3–4 godziny – obecnie zlecenia kupna i sprzedaży można składać przez 24 godziny na dobę, 365 dni w roku (przyp. red. na rynku dnia bieżącego).
Aby przekonać rynek do korzystania z giełdy, wprowadzono przed laty obligo giełdowe, a więc obowiązek sprzedaży części energii i gazu poprzez giełdę. Jednak w 2022 r. obligo na energię elektryczną zniesiono. Teraz rząd chce wrócić do obliga na energię i zwiększyć ten obowiązek na rynku gazu. Czy mechanizm wcześniej się sprawdził?
Ceny energii elektrycznej są kształtowane przede wszystkim przez czynniki fundamentalne, takie jak ceny uprawnień do emisji CO2, węgla czy gazu. Instytucja obliga oczywiście ma swój wpływ, przede wszystkim na zwiększanie podaży towaru, jakim jest energia czy gaz. To swoiste przekierowanie meczu między kupującym a sprzedającym na nasze „boisko”, gdzie obowiązują jasne, transparentne i niedyskryminacyjne zasady. Poza „boiskiem” TGE wspominane reguły często nie funkcjonują, a transakcje mogą być zawierane w sposób arbitralny, niejasny i w konsekwencji nie zawsze korzystny dla odbiorcy końcowego. Obowiązek sprzedaży energii poprzez giełdę ma zatem wiele zalet i korzyści dla samych uczestników rynku oraz odbiorców końcowych. W skrócie, to dostęp do odpowiedniego poziomu wolumenowego energii i gazu, większa płynność rynku, bardziej transparenty, wiarygodny indeks cenowy itd. Ale obligo ma też istotne znaczenie dla rynku detalicznego, ponieważ dzięki dostępności do energii i gazu podmioty nieposiadające własnych mocy wytwórczych lub posiadające niewystarczające ich ilości mogą zakupić np. energię na giełdzie, aby móc oferować ją na rynku detalicznym, tym samym zwiększając liczbę sprzedawców oraz konkurencję cenową pomiędzy nimi.
Co to oznacza, że na rynku jest płynność?
Posiadanie płynności oznacza, że na poszczególnych instrumentach jest dużo zleceń po obu stronach rynku i w konsekwencji – transakcji. To powoduje, że spready między zleceniami są coraz mniejsze, a ryzyka dla uczestników obrotu spadają. To z kolei przekłada się na niższe koszty i finalnie na cenę produktów. Wolumen transakcji zawieranych na giełdzie jest pochodną tego, jaki poziom produkcji energii elektrycznej zostanie przeniesiony na rynek giełdowy. Jeżeli na rynku jest dużo dostępnej energii czy też gazu i nie brakuje chętnych na ich zakup, wtedy tworzą się idealne warunki do budowania płynności i konkurencji.
Powiedział Pan, że udział TGE w handlu energią wyniósł w 2024 r. 85 proc. i to mimo braku obliga. Po co więc wracać do tego mechanizmu?
Po pierwsze, realny udział obliga – jak wynika z danych URE – wynosił przy pseudo-100-procentowym obowiązku ok. 36–51 proc. krajowej produkcji energii elektrycznej brutto. Po drugie, obligo ma znaczenie głównie dla rynku terminowego, a więc w dostawach energii na rok kolejny czy dwa lata do przodu. Bez obliga, jak uczy nas historia, udział rynku terminowego istotnie spada, ponieważ sprzedawcy kontraktują produkowaną energię elektryczną przede wszystkim ze spółkami w ramach grupy kapitałowej, w której skład wchodzą. To istotnie ogranicza dostępny wolumen energii na giełdzie, konkurencyjność na obu rynkach (hurtowym oraz detalicznym) i transparentność kształtowania się ceny.
Mimo to udało się wam w 2024 r. wygenerować 53 proc. udziału w handlu kontraktami terminowymi…
Oczywiście, duże grupy energetyczne nadal są obecne na rynku i handlują, tylko w mniejszym stopniu. Wspomniany wcześniej udział 85 proc., w tym 53 proc. na rynku terminowym, na pozór wydaje się znaczny, jednak z perspektywy płynności to bardzo niski wynik. Dlaczego? Aby wytłumaczyć to zjawisko, posłużę się pojęciem churn ratio, czyli współczynnikiem wielkości obrotów na giełdzie do konsumpcji energii elektrycznej netto w danym roku. W krajach Europy Zachodniej, gdzie handluje się energią elektryczną głównie w oparciu o instrumenty finansowe, współczynnik ten wynosi średnio powyżej 1, a na rynku niemieckim nawet powyżej 12. Oznacza to, że wolumeny kontraktowane na giełdzie 12-krotnie przewyższały konsumpcję energii w Niemczech w danym roku. Dla przypomnienia, w Polsce w 2024 r. bez obliga było to 0,85. W 2020 r., kiedy obowiązek wynosił jeszcze 100 proc. z szeregiem wyłączeń, ale jednocześnie przy bardzo dużej zmienności cen wynikającej z pandemii COVID, na TGE notowaliśmy rekordy obrotów zarówno na rynku terminowym, jak i spot, łącznie osiągając poziom 243 TWh, co oznaczało udział obrotów giełdowych w konsumpcji na poziomie 157 proc. i churn ratio 1,57. Im współczynnik wyższy, tym rynek jest głębszy, bardziej płynny, a energia elektryczna wielokrotnie obracana, co stwarza idealne warunki do zwiększania konkurencji, zmniejszania spreadów cenowych, ryzyk rynkowych i finalnie cen energii dla odbiorców.
Czy da się zatem jednoznacznie ocenić, czy obligo wpływa na spadek cen energii?
Jest zbyt dużo fundamentalnych czynników o bezpośrednim, istotnym wpływie na cenę energii, aby jednoznacznie potwierdzić takie oddziaływanie obliga. W mojej ocenie ma ono doraźnie mniejszy wpływ na cenę energii elektrycznej, jednakże pozytywne skutki, jakie to obligo przynosi, już się na te niższe ceny wyraźnie przekładają.