Skąd pieniądze na South Stream

Koncern szuka finansowania swej największej inwestycji. Tymczasem klienci już ograniczają przyszłe zakupy.

Aktualizacja: 01.10.2013 02:08 Publikacja: 01.10.2013 01:40

Skąd pieniądze na South Stream

Foto: Bloomberg

Prezydent Bułgarii zapowiedział właśnie, że w ciągu najbliższych pięciu lat jego kraj zmniejszy o połowę zakupy gazu w Rosji. Bułgaria jest jednym z udziałowców największej inwestycji Gazpromu – gazociągu South Stream.

Ale na tym nie koniec kłopotów gazociągu południowego.

Wnioski z przeszłości

Bułgaria kupuje dziś w Rosji 87 proc. potrzebnego gazu. W ubiegłym roku Gazprom podpisał z Sofią kontrakt na dostawy gazu do 2022 r. Zakłada on, że rocznie Bułgarzy kupią do 2,9 mld m sześc. gazu. Kontrakt zakłada wykorzystanie w tym celu South Stream od końca 2015 r.

Jednak, jak zapowiedział prezydent Rosen Plewnelijew, Bułgaria będzie różnicować kierunki dostaw, by zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne i uniknąć sytuacji z 2009 r. Wtedy wskutek konfliktu Ukrainy z Gazpromem Bułgarzy zostali w środku zimy przez ok. dwa tygodnie odcięci od dostaw gazu. Gazprom musiał potem zwrócić Bulgargas za niedostarczone paliwo ponad 150 mln dol.

Plewnelijew jest zdania, jak podaje agencja Bloomberg, że Bułgaria może kupować gaz z Azerbejdżanu dzięki gazociągowi transadriatyckiemu. Budowa ruszy w 2015 r., a moc gazociągu to 10 mld m sześc. gazu rocznie.

Zakupy gazu w Rosji ograniczają też inni czołowi odbiorcy – Niemcy, Włosi, Francuzi. Firmy z tych krajów podpisały porozumienie z azerskim koncernem SOCAR na dostawy gazu ze złoża Shach Deniz.

Pieniądze z emerytur?

Tymczasem South Stream ma też inne kłopoty. Gazprom, szukając pieniędzy na finansowanie, chciał sięgnąć do środków, które Rosjanie zgromadzili na przyszłe emerytury. Wiadomo już, że dostanie tylko jedną trzecią tego, o co wystąpił.

Państwowy bank rozwoju WEB, który zarządza emerytalnymi funduszami Rosjan, gotowy jest dać koncernowi 30 mld rubli (930 mln dol.). Zapowiedział to Aleksandr Popow, dyrektor departamentu zaufanego zarządzania WEB.

Jak przypomina gazeta „Kommersant", Gazprom zaproponował bankowi zakup obligacji koncernu na kwotę 100 mld rubli. Pieniądze są potrzebne na budowę systemu „Południowy korytarz gazowy", czyli dwóch gazociągów na terenie Rosji, które dostarczą gaz do stacji kompresorowej Russkaja w Anapie nad Morzem Czarnym. Stąd zaczynać się będzie South Stream. Całkowity koszt systemu to 509 mld rubli (15,7 mld dol.). Z tego w tym roku Gazprom potrzebuje 82 mld rubli.

Popow zapowiedział, że bank WEB nie będzie miał środków ma zakup obligacji Gazpromu „w pełnym wymiarze" nie tylko w tym roku, ale i w latach 2014–2015. W Gazpromie robią dobrą minę i zapewniają, że infrastrukturalne obligacje to tylko jedna z opcji finansowania projektu.

Zdaniem specjalistów Gazprom nie ma jednak szans na uzyskanie na rynku pieniędzy na warunkach obligacji infrastrukturalnych. To bardzo wygodna forma finansowania. Pozwala na otrzymanie środków na 30–35 lat z oprocentowaniem na poziomie inflacji (4,8–5 proc. na 2014 r.). Pieniądze są inwestowane ze środków zgromadzonych na przyszłe emerytury.

– Gazprom nie ma co liczyć na takie obligacje. Musi wyemitować papiery na pięć–sześć lat z oprocentowaniem 7–8 proc., by uzyskać środki na inwestycje – uważa Dmitrij Monastyrszyn, analityk Promswiazbanku.

Cięcie inwestycji

Na niekorzyść Gazpromu działają też ostatnie kroki Kremla. Zdecydował on o zamrożeniu na przyszły rok taryf m.in. w energetyce. W latach 2015–2016 będą mogły wzrosnąć o poziom inflacji. A to oznacza, że Gazprom nie może podnieść cen gazu na terenie Rosji, tak jak planował, o 15 proc.

Koncern podał, że w związku z decyzją rządu w 2014 r. nakłady inwestycyjne będą niższe o 52 mld rubli (1,61 mld dol.) i wyniosą w sumie 724 mld rubli ( 22,35 mld dol.). W dwóch kolejnych latach spadną jeszcze o 355 mld rubli (11,96 mld dol.). A właśnie na te lata zaplanowano największe inwestycje w południowy korytarz gazowy, który ma zostać oddany w 2017 r.

Gazprom już unieważnił szereg przetargów na dostawy urządzeń i rur do budowy dwóch gazociągów doprowadzających gaz do początku South Stream. Przy czym, jak zwraca uwagę Michaił Korczemkin, szef East European Gas Analysis, dotyczy to przede wszystkim inwestycji, które dopuszczają utrzymanie tranzytu przez Ukrainę.

Historia projektu

Memorandum w sprawie budowy South Stream zostało podpisane przez Gazprom i włoskie Eni w Rzymie 23 czerwca 2007 r. Głównym inwestorem została spółka South Stream, zarejestrowana w Szwajcarii w styczniu 2008 r. Gazprom ma w niej 50 proc., Eni 20 proc., a niemiecki Wintershall i francuski EdF po 15 proc. udziałów. Budowa ruszyła w grudniu 2012 r. Najpierw zostanie zbudowany odcinek 925 km po dnie Morza Czarnego z Rosji do Bułgarii. Część naziemna rozdzieli się w Bułgarii na dwie nitki – do Serbii, Węgier i Austrii oraz do Grecji i Włoch. Będzie to łącznie ok. 2000 km. Koszt to ok. 16,5 mld euro. Rosja podpisała też umowy o udziale w projekcie Bułgarii, Serbii, Grecji oraz Węgier. Moc docelowa South Stream to 63 mld m sześc. Pierwszy gaz (pierwszą nitką) ma popłynąć w 2015 r.

Prezydent Bułgarii zapowiedział właśnie, że w ciągu najbliższych pięciu lat jego kraj zmniejszy o połowę zakupy gazu w Rosji. Bułgaria jest jednym z udziałowców największej inwestycji Gazpromu – gazociągu South Stream.

Ale na tym nie koniec kłopotów gazociągu południowego.

Pozostało 93% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie