Prezydent Bułgarii zapowiedział właśnie, że w ciągu najbliższych pięciu lat jego kraj zmniejszy o połowę zakupy gazu w Rosji. Bułgaria jest jednym z udziałowców największej inwestycji Gazpromu – gazociągu South Stream.
Ale na tym nie koniec kłopotów gazociągu południowego.
Wnioski z przeszłości
Bułgaria kupuje dziś w Rosji 87 proc. potrzebnego gazu. W ubiegłym roku Gazprom podpisał z Sofią kontrakt na dostawy gazu do 2022 r. Zakłada on, że rocznie Bułgarzy kupią do 2,9 mld m sześc. gazu. Kontrakt zakłada wykorzystanie w tym celu South Stream od końca 2015 r.
Jednak, jak zapowiedział prezydent Rosen Plewnelijew, Bułgaria będzie różnicować kierunki dostaw, by zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne i uniknąć sytuacji z 2009 r. Wtedy wskutek konfliktu Ukrainy z Gazpromem Bułgarzy zostali w środku zimy przez ok. dwa tygodnie odcięci od dostaw gazu. Gazprom musiał potem zwrócić Bulgargas za niedostarczone paliwo ponad 150 mln dol.
Plewnelijew jest zdania, jak podaje agencja Bloomberg, że Bułgaria może kupować gaz z Azerbejdżanu dzięki gazociągowi transadriatyckiemu. Budowa ruszy w 2015 r., a moc gazociągu to 10 mld m sześc. gazu rocznie.