Podczas panelu poświęconego branży górniczej na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach Marta Jarno z Ministerstwa Przemysłu przyznała, że stan polskiego górnictwa jest fatalny. – Co prawda, w ub.r. górnictwo odnotowało zysk, ale nie przełożyło się to w żadnej sposób na przypływ gotówki – powiedziała.
Zapasy węgla na blisko sto dni pracy
Marta Jarno dodała, że nadal największym problemem są zwały węgla. – To skutek niekontrolowanego importu węgla i pewnego niezrozumienia polskiej energetyki – powiedziała. Jak wynika z danych, na początku kwietnia w polskich kopalniach zalegało ponad 4,9 mln ton węgla, a stan zapasów paliwa węglowego w elektrowniach opalanych węglem kamiennym wynosił 4,85 mln ton.
Czytaj więcej
Wydobycie węgla kamiennego w Polsce mimo zapowiedzi polityków odnośnie jego zwiększenia, ponownie spada. Rośnie za to import, bo struktura popytu nie jest dostosowana do podaży.
– Stanowi to 214 proc. minimalnego poziomu zapasu obowiązkowego dla węgla kamiennego, obliczonego zgodnie z rozporządzeniem w sprawie zapasów paliw w przedsiębiorstwach energetycznych. Taki poziom pozwala średnio na 84 dni nieprzerwanej pracy elektrowni w przypadku nagłego zakłócenia lub zerwania łańcucha dostaw paliwa węglowego – informuje nas Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ).
Prezes Polskiej Grupy Górniczej Leszek Pietraszek przyznał, że problem nadmiaru węgla istnieje i dotyczy nie tylko kopalń, ale i elektrowni – Chcę jednak uspokoić, że nie będziemy wysyłać górników na tzw. postojowe. Już teraz zmniejszamy nasze parametry dotyczące wydobycia i zmieniamy poziom wydobycia, aby elastycznie dostosować do tego, co możemy zbyć. Pracujemy nad zbyciem tych zwałów poprzez mieszanie węgla i zapewnimy miejsca, gdzie będziemy go przekierować na inne zewnętrzne zwałowiska. Nasze place są obecnie zapełnione w ok. 85 proc. – powiedział prezes PGG.