Uruchomienie giełdy gazu będzie prawdopodobnie pierwszym krokiem zrobionym w kierunku liberalizacji rynku tego surowca w Polsce. Ireneusz Łazor, prezes Towarowej Giełdy Energii (TGE), na której mają być prowadzone notowania tego surowca, zapowiedział, że platforma służąca do obrotu będzie gotowa na przełomie września i października. To jednak za mało, by handel błękitnym paliwem tak szybko ruszył.
Specjaliści mówią, że start giełdy nastąpi najwcześniej w listopadzie lub nawet w grudniu. Jako przeszkodę wymieniają brak umów między domami maklerskimi a przedsiębiorstwami mającymi zamiar handlować gazem. Dziś z trzech brokerów działających na TGE, czyli DM BOŚ, Noble Securites i Trigon DM, żaden nie podpisał jeszcze odpowiednich umów.
Powodem jest brak wystarczających informacji o tym, czy inwestycje poczynione w uruchomienie usług związanych ze składaniem zleceń na giełdzie gazu pozwolą na osiągnięcie zysków. Domy maklerskie nie wiedzą też, na jakich dokładnie zasadach będzie się odbywał handel oraz jaka jest wizja państwa dotycząca rozwoju tego segmentu rynku.
Kolejny problem z uruchomieniem giełdy dotyczy braku nowego rozporządzenia taryfowego, które powinien wydać minister gospodarki. Z tego powodu dziś nikt nie wie, czy, kto, na jakich zasadach i jakie będzie ponosił koszty związane z opłatami magazynowymi, przesyłowymi i dystrybucyjnymi, gdy sprzedany lub kupiony na TGE gaz fizycznie będzie dostarczany.
Dotąd chęć dostarczania i sprzedawania gazu na TGE zadeklarowało jedynie Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Spółka planuje kwartalnie oferować go ok. 100 mln m sześc. To niewiele, biorąc pod uwagę, że w ubiegłym roku zużyto w Polsce 14,4 mld m sześc. błękitnego paliwa.