Jakie macie plany względem rozwoju sieci w Polsce? Od kilku lat liczba stacji Lukoil praktycznie nie rośnie. Początkowo Lukoil tłumaczył, że klimat biznesowy w Polsce nie sprzyja rosyjskim inwestycjom. Czy coś się zmieniło?
Kilka lat temu świat znajdował się w momencie głębokiego kryzysu. Dziś sytuacja nie jest lepsza. Biznes związany z przerobem ropy i handlem paliwami cały czas jest niezwykle trudny dla wszystkich graczy na rynku naftowym. Największy wzrost można wygenerować tylko wtedy, jeśli ma się w regionie wszystkie elementy łańcucha dostaw, poczynając od wydobycia, poprzez rafinerie, po sieć dystrybucji. W Europie Centralnej nie mamy rafinerii, które mogłyby przerabiać naszą ropę. W związku z tym nie mamy też w planach dużych inwestycji. Dla Lukoil bardziej interesujące są regiony, gdzie posiadamy już takie zakłady, czyli Benelux, Bałkany i Włochy.
Kiedyś mówiło się o możliwych przejęciach rafinerii w Polsce, na Litwie czy też w Czechach. Nie ma już takiego tematu?
Nie dostaliśmy żadnych interesujących propozycji. Jeśli otrzymamy konkretną ofertę, oczywiście ją rozważymy.
Liczymy, że dzięki sklepom Carrefour obrót na naszych stacjach i marża wzrosną o minimum 30 proc.