Rafinerie w Europie Środkowej mogą mieć wkrótce problemy z dostawami ropy. Rozpędzone azjatyckie gospodarki chłoną coraz więcej paliwa z Rosji, która jest głównym dostawcą surowca na rynek środkowoeuropejski. Alternatywne drogi importu surowca mają ograniczoną przepustowość i są coraz bardziej kosztowne.
Przez rurociąg Przyjaźń trafia obecnie do Europy o połowę mniej surowca niż kiedyś, po tym jak Moskwa w ciągu ostatnich 10 lat zbudowała nowe rurociągi i porty, by dostarczać paliwo bezpośrednio do odbiorów w Europie Północnej i Azji.
- To prawda, że sytuacja staje się krytyczna. Przedstawiciele rafinerii chyba nie doceniają powagi sytuacji - powiedział prezes czeskiego operatora rurociągów Mero, Jaroslav Pantucek.
Dostawy ropy z Rosji do Europy przez rurociąg Przyjaźń zmalały w tym roku do wieloletniego minimum na poziomie około 900 tys. baryłek dziennie, po tym jak uruchomiono bałtycki port Ust-Ługa i wzrósł eksport do Azji.
- Gdybym miał rafinerię przy rurociągu Przyjaźń, teraz bym ją sprzedał - powiedział w ubiegłym miesiącu przedstawiciel Gazprom Nefti, Aleksiej Kornienkow.