Nowa strategia Polskiej Grupy Energetycznej nie będzie zakładała powrotu do realizacji inwestycji w Elektrowni Opole – wynika z naszych informacji. Jak ustaliła „Rz", PGE, decydując się na wstrzymanie przygotowań do budowy dwóch bloków: nr 5 i 6 w Elektrowni Opole, kosztem 9,4 mld zł netto, w swoich analizach oparła się na założeniu, że niski poziom cen energii elektrycznej na rynku hurtowym będzie w Polsce długookresowym trendem.
Tania produkcja nie wystarczy
Według naszych nieoficjalnych informacji PGE, porównując koszty różnych dostępnych technologii i ich profile ryzyka inwestycyjnego, nie znalazła powodów, które z jej punktu widzenia uzasadniałyby angażowanie się w projekt oparty na węglu kamiennym. Energia z nowych opolskich bloków byłaby jedną z najtańszych na rynku. To jednak nie wystarczyło, by osiągane dzięki nowym blokom marże gwarantowały zwrot z zainwestowanego kapitału.
– W aktualnych warunkach rynkowych dostęp do własnej bazy paliwowej, czyli węgla brunatnego, staje się dla PGE kluczową przewagą konkurencyjną. Dalsza działalność elektrowni Opole nie będzie uzależniona od realizacji tej inwestycji – mówi osoba znająca kulisy sprawy.
Zarząd nie miał podstaw
Ekonomiczne powody decyzji PGE zostały pozytywnie odebrane przez rynek kapitałowy. Nie rozwiały jednak pytań o bezpieczeństwo energetyczne kraju.
– Sporządzone przez PSE w bieżącym roku analizy, uwzględniające zmianę popytu zarówno ze względu na przejściowe spowolnienie gospodarcze, jak i działania w zakresie poprawy efektywności energetycznej pokazują, że budowa nowych mocy jest absolutnie konieczna. Tym bardziej że mamy przed sobą konieczność wycofania wielu wyeksploatowanych jednostek wytwórczych, które przejściowo, korzystając z derogacji, przestają spełniać europejskie normy środowiska – uważa Henryk Majchrzak, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych.