Czas na energię plus. PiS dołoży do rachunku za prąd?

PiS rozważa kolejny program socjalny: rekompensaty za podwyżki cen prądu.

Publikacja: 11.10.2018 20:09

Czas na energię plus. PiS dołoży do rachunku za prąd?

Foto: energia.rp.pl

Na giełdzie towarowej we wrześniu energia elektryczna była o 60–70 proc. droższa niż rok temu, co już odczuwają firmy kupujące ją na zliberalizowanym rynku. Gospodarstwa domowe, które są chronione stawką regulowaną, czekają na wyrok do połowy grudnia. Urząd Regulacji Energetyki po analizie wniosków spółek energetycznych ogłosi taryfy na 2019 r. na prąd i jego dystrybucję.

Minister energii Krzysztof Tchórzewski sygnalizował, że choć prąd w hurcie drożeje (pod wpływem rosnących cen węgla i uprawnień do emisji CO2), to wielcy odbiorcy nie powinni tego odczuć. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” ujawnia z kolei, że ma plan rozwiązań osłonowych nie tylko dla energochłonnego przemysłu, ale także dla obywateli.

Dotarliśmy do dwóch wariantów założeń ustawy, która ma ulżyć gospodarstwom domowym. Pieniądze na energetyczną ulgę w podatku PIT (lub dodatek) pochodziłyby z kasy państwa, ale nie z podatków, lecz z wpływów ze sprzedaży praw do emisji CO2. Kupuje je przemysł i elektrownie, gdy kończy im się darmowa pula uprawnień.

Do tej pory pieniądze z tego źródła rozpływały się w budżecie, choć powinny wspierać rozwój gospodarki niskoemisyjnej. A jest to kwota znaczna: w tym roku po zwyżce cen uprawnień do CO2 urośnie prawdopodobnie do 5,4 mld zł.

– Plan maksymalny to przeznaczenie jednej trzeciej tych przychodów dla branż energochłonnych, a reszty na rekompensaty dla obywateli, którzy rozliczają się z fiskusem w ramach pierwszego progu podatkowego. Więcej zwolenników ma jednak wsparcie tylko najuboższych – wskazuje nasze źródło znające sprawę.

Aleksander Śniegocki, analityk think tanku Wise-Europa, szacuje, że po przyjęciu najszerszego kryterium wsparcie objęłoby ponad 95 proc. gospodarstw domowych. To dawałoby im po ok. 20 zł miesięcznie albo 240 zł rocznie.

– Rekompensata tej wysokości niemal w pełni pokryłaby realny wzrost cen energii w przyszłorocznych taryfach. Gdyby spółki obrotu energią wnioskowały o podwyżkę pokrywającą w pełni wzrost ich kosztów, gospodarstwo domowe zużywające średnio 2,5 MWh rocznie musiałoby zapłacić za prąd ok. 250 zł więcej – oblicza Michał Suska, ekspert BCC. Dodaje, że dając rekompensaty tylko odbiorcom energochłonnym i indywidualnym, rząd pozostawiłby bez osłon niemal połowę polskich firm.

– W gospodarce rynkowej nie ma darmowych obiadów, za rekompensaty ktoś musi zapłacić – uważa Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. – Rząd powinien się pochylić nad grupami wymagającymi wsparcia, stosując kryterium dochodowe. Ale jeśli da jednym kosztem drugich, może się to fatalnie odbić na części firm małych i średnich.

Czytaj także: Ceny prądu nas porażą. Droga energia zatopi firmy

Kto dostanie

– Plan maksymalny to przeznaczenie jednej trzeciej tych przychodów dla branż energochłonnych, a reszty na rekompensaty dla obywateli, którzy rozliczają się z fiskusem w ramach pierwszego progu podatkowego. Więcej zwolenników ma jednak wsparcie tylko dla najuboższych – wskazuje nasze źródło. Na razie nie ma rozstrzygnięć co do kwot.

Są dwa proponowane sposoby przekazania pomocy. Pierwszy polegałby na udzieleniu wsparcia gospodarstwom domowym w sposób pośredni. W zamian za ograniczenie apetytu na podwyżki dostałyby je spółki handlujące energią. Byłaby to albo gotówka, albo zmniejszenie obciążeń (np. akcyzy). Ten wariant może jednak rodzić posądzenia o pomoc publiczną.

Czytaj także: Ceny prądu zabolą

Druga opcja pomocy, gdzie bezpośrednim beneficjentem byliby odbiorcy prądu, mogłaby mieć formę dodatku lub ulgi podatkowej. Tu – jak wskazuje Ministerstwo Energii w dokumencie, do którego dotarliśmy – nie istnieje ryzyko uznania wsparcia za pomoc publiczną. Rekompensaty można uzasadnić, podpierając się wytycznymi UE, np. z pakietu zimowego (dyrektyw i rozporządzeń unijnych wyznaczających ramy dla rynku energii w przyszłej dekadzie). Nie ma też ingerencji w tworzenie taryf na prąd.

Z drugiej strony jednak nie ma tu bezpośredniego powiązania programu z działalnością sprzedawców energii. A to rodzi obawy, że URE nie zatwierdzi wniosków spółki o podwyżkę taryfy.

ME uważa, że można to zmienić, nowelizując prawo energetyczne: „Prezes URE w procesie zatwierdzania taryf powinien uwzględnić, że kwestie zwalczania ubóstwa energetycznego są przedmiotem istniejących programów społecznych” – czytamy w dokumencie.

– Wsparcie w postaci jakiegoś „dodatku energetycznego” jest potrzebne szczególnie dla tych grup, gdzie nakłady inwestycyjne na termoizolację lub wymianę okien nie zapewniają szybkiego zwrotu z inwestycji – mówi Maciej Bando, prezes URE, którego zapytaliśmy o opinię. Za systemowo lepsze rozwiązanie uważa programy zwiększające efektywność.

Eksperci pełni obaw

Aleksander Śniegocki, analityk z WiseEuropa, pomysł szerokiej redystrybucji środków ze sprzedaży uprawnień też uważa za szkodliwy: – Taki ruch tylko ukryje część rzeczywistych kosztów energii, zmniejszając bodźce do jej oszczędzania wśród odbiorców indywidualnych. Rządowi może się udać zamaskować przez jakiś czas wzrost kosztów uzależnienia energetyki od węgla – argumentuje.

Zdaniem Joanny Maćkowiak-Pandery, szefowej Forum Energii, państwo przechodzące transformację powinno zaopiekować się najuboższymi, ale w sposób selektywny, przemyślany i długofalowy: – Ta dyskusja jest konieczna nie tylko w Polsce, ale także innych krajach UE – uważa. Ocenia jednak, że rosnące koszty energii powinny być przełożone na odbiorców. Inaczej energetyka nie będzie miała pieniędzy na inwestycje.

Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki: – Zasadna jest pomoc dla tych grup, które są najmocniej narażone na ubóstwo energetyczne. Nie wolno jednak dopuścić do tego, by na barki sektora małych i średnich firm złożyć ciężar pomocy odbiorcom komunalnym. Bo ktoś będzie musiał zapłacić, skoro energochłonni też dostaną osłony.

Na giełdzie towarowej we wrześniu energia elektryczna była o 60–70 proc. droższa niż rok temu, co już odczuwają firmy kupujące ją na zliberalizowanym rynku. Gospodarstwa domowe, które są chronione stawką regulowaną, czekają na wyrok do połowy grudnia. Urząd Regulacji Energetyki po analizie wniosków spółek energetycznych ogłosi taryfy na 2019 r. na prąd i jego dystrybucję.

Minister energii Krzysztof Tchórzewski sygnalizował, że choć prąd w hurcie drożeje (pod wpływem rosnących cen węgla i uprawnień do emisji CO2), to wielcy odbiorcy nie powinni tego odczuć. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” ujawnia z kolei, że ma plan rozwiązań osłonowych nie tylko dla energochłonnego przemysłu, ale także dla obywateli.

Pozostało 87% artykułu
Elektroenergetyka
Bez pilnych działań polskiej gospodarce grożą braki prądu
Elektroenergetyka
Chiny uchwaliły rewolucyjne prawo energetyczne
Elektroenergetyka
PSE przestrzega: braki rezerwy mocy w energetyce mogą się powtarzać
Elektroenergetyka
Polsce nie zabrakło mocy do produkcji prądu. NIK przestrzega jednak na przyszłość
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Elektroenergetyka
Stan ostrzegawczy w energetyce. Operator wykorzysta rynek mocy