Wieczorem 22 września Rada Nadzorcza Orlenu powołała do zarządu spółki Sławomira Jędrzejczyka z początkiem 24 września 2025 roku na funkcję wiceprezesa zarządu ds. finansowych i Sławomira Staszaka z początkiem 29 września 2025 roku na funkcję członka zarządu ds. energetyki i transformacji energetycznej. Jednocześnie w osobnym raporcie giełdowym Energi, spółka ta przekazała, że Sławomir Staszak złożył rezygnację z zasiadania w zarządzie i z funkcji prezesa Energi od 29 września 2025 r. W przypadku Sławomira Jędrzejczyka to powrót do spółki po 8 latach. Zastąpi on odwołaną kilka dni temu Magdalenę Bartoś. Jak się dowiadujemy, ma to być też sygnał ze strony Ministerstwa Aktywów Państwowych: nowy minister aktywów miał uwagi co do tempa rozwoju w Orlenie. Pojawienie się Jędrzejczyka ma przyspieszyć proces rozwoju spółki.
Pomorski plan na wydzielenie Energi
Podobny cel ma przyświecać także wiceprezesowi Sławomirowi Staszakowi, który jednak poza transformacją ma także, a może przede wszystkim zająć się ewentualnym procesem wydzielenia Energi z Grupy Orlen. Jak wynika z naszych informacji, pojawienie w zarządzie Orlenu postulatora tego procesu nie oznacza jednak, że do tego wydzielenia faktycznie dojdzie, a może być wręcz przeciwnie i ten proces okaże się niemożliwy do realizacji. Wraz z powrotem w sierpniu prezesa Orlenu Ireneusza Fąfary do kierowania radą nadzorczą Energi, wydano spółce polecenie, aby przedstawiła ona pomysł, jak miałoby wyglądać wydzielenie Energi, za którym praktycznie od początku działania obecnego rządu optują pomorscy politycy PO. Z naszych informacji wynika, że ten pomysł pojawił się niezależnie od trwającego przetargu rozpisanego przez Orlen na wybór doradcy, który miałby pomóc podjąć decyzję, jaki scenariusz jest najbardziej optymalny dla Energi i Orlenu. – Chciano kolegom z Gdańska pokazać, że Orlen liczy się z ich zdaniem. Chciano także uniknąć zarzutów, że to Orlen narzuca swoją wolę Enerdze – słyszymy od osób znających kulisy.
Władze Energi szybko przygotowały własny pomysł zgodnie z poleceniem Ireneusza Fąfary. Z naszych informacji wynika, że propozycja Energi zakłada wydzielenie z Grupy Orlen całej Grupy Energa (przejętej w 2019 r.), wraz z nowymi inwestycjami, jak projekty elektrowni gazowych w Ostrołęce, Gdańsku i Grudziądzu oraz wszystkimi projektami OZE, które powstały od tamtego czasu. To jednak nie koniec, bo plan zakłada także przejęcie elektrowni gazowej we Włocławku, która nie należała do Orlenu, a także części aktywów PGNiG. W grę miałyby wchodzić aktywa ciepłownicze, a więc obecna Orlen Termika (kiedyś PGNiG Termika), a także Polska Spółka Gazownictwa. Przejęcie części aktywów PGNiG miałoby pomóc ustabilizować finanse samodzielnej Energi. Ten plan w teorii miałby zrealizować właśnie wiceprezes Sławomir Staszak. Inne projekty, znacznie bardziej kapitałochłonne i ryzykowne, jak morskie farmy wiatrowe oraz rozwój małego atomu, miałyby pozostać w Orlenie.
Pomysł trudny do zrealizowania
Problemem są jednak finanse. Z naszych informacji wynika, że nie ma opracowanego planu, jak ten proces zrealizować. Z wyliczeń, o których usłyszeliśmy, wynika, że sama wartość Energi miałaby być wyceniana na ok. 6 mld zł, zaś wraz ze wszystkimi aktywami, które spółka chciałaby przejąć, to już 22 mld zł. Pomysłu, jak zrealizować plan od strony finansowej – z tego co słyszymy – nie ma. Na dodatek zadłużenie Energi względem Grupy Orlen wynosi ok. 12 mld zł. Wydzielona Energa musiałaby konkurować z Orlenem, musiałaby też regulować wspomniane zadłużenie i znaleźć sposób jak zrealizować pomysł spłaty wspominanych 22 mld zł. Co więcej, to co dobre dla Energi, mogłoby okazać się złym rozwiązaniem dla Orlenu. A Sławomir Staszak, jako członek zarządu Orlenu, zgodnie z prawem nie może działać na szkodę tej spółki. Może się więc okazać, że wydzielenie Energi byłoby ryzykowne dla samego Staszaka. Co więcej, do pomysłu wydzielenia Energi musiałby on przekonać także pozostałych członków zarządu Orlenu i Rady Nadzorczej, a nie ma tam chęci i woli do zrealizowania tego pomysłu.