Wprowadzenie niższych stawek na całą energię, a nie tylko za dystrybucję (jak przewiduje tzw. taryfa antysmogowa), było jednym z postulatów ekspertów wskazujących na nieopłacalność tzw. taryfy antysmogowej wobec dostępnych ofert. Chodzi o taryfę dwustrefową (G12, z tańszą energią nocą i od 13 do 15) i weekendową (G12w, także z niższymi cenami w dni wolne).
Upusty od zwiększonego zużycia są znaczące. Jak wynika z ofert przedstawionych przez koncerny, oscylują między 50–60 proc. wobec stawek z taryfy podstawowej (G11, jednakowa cena cały czas).
Wszystkie firmy obiecują oszczędności rzędu 60–65 proc. w połączeniu z niższymi stawkami dystrybucyjnymi (URE zatwierdził je po korektach energetyki 16 stycznia).
Ministerstwo Energii też przekonuje do nowego rozwiązania. Według wyliczeń resortu będzie znacznie taniej. Rachunek dla gospodarstwa zużywającego ok. 10 MWh energii rocznie na cele grzewcze w godzinach między 22 a 6 rano oraz 2,5 MWh w ciągu dnia dla taryfy G11 sięgnie ok. 7 tys. zł. Przy wyborze taryfy G12 mamy zejść z opłatami do 5 tys. zł, a przy antysmogowej taryfie G12as – do 3,6 tys. zł.
Eksperci podważają jednak te wyliczenia. Tłumaczą, że dla opłacalności ogrzewania mieszkań elektrycznym piecem akumulacyjnym kluczowe znaczenie mają dwie tańsze godziny w ciągu dnia (są one uwzględnione w taryfie dwustrefowej oraz weekendowej). To wynika ze sposobu pracy tych urządzeń, które przez 70 proc. czasu pracują w nocy, a ok. 30 proc. w dzień.