Prezes mówi wprost, że ciepło, prąd i gaz w naszych domach w najbliższym czasie tańsze nie będą. – My ze swojej strony robimy wszystko, żeby ich nie zabrakło – mówi prezes w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Pytany o dostępność węgla, powiedział, że URE przewiduje, że jeśli będziemy użytkować więcej węgla niż w przeszłości, to może się pojawić jego niedobór i w zasadzie wszystkie działania podejmowane w porozumieniu z przedsiębiorstwami służą temu, żeby tego surowca nie zabrakło. – Na tę chwilę go nie brakuje. Nie widzę dziś realnego zagrożenia, by miało zabraknąć prądu, gazu czy ciepła w naszych domach – mówi.
Węglowe dylematy to efekt embarga na import węgla z Rosji, który trafiał do ciepłowni i sektora indywidualnego w ilości ok. 8 mln ton. To ledwie początek: co roku w systemie brakuje nam ok. 18 mln ton surowca: całą tę lukę łatamy importem.
Ministerstwo Klimatu zapewnia jednak, że problemów z węglem nie będzie: spółki Skarbu Państwa zakontraktowały węgiel na poziomie ok. 7 mln ton, a spółki prywatne – 2 mln ton.
Eksperci przewidują zatem, że węgla do produkcji prądu nie zabraknie. Zdaniem Marcina Górnika, analityka BM Pekao, z dostępnych informacji wnioskujemy, że spółki energetyczne nie spodziewają się dużych problemów z zabezpieczaniem dostaw węgla do produkcji energii i ciepła przed kolejnym sezonem grzewczym. – Faktycznie przed 2020 r. spółki importowały duże ilości węgla, ale w kolejnych latach zapotrzebowanie zaczęło spadać i energetyka korzystała głównie z krajowych dostawców (PGG, Bogdanka). Kopalnie raportują zaś, że nie będą miały problemu z dostawami węgla i planują wzrosty wydobycia: w PGG o blisko 1 mln ton, a Bogdanka pokazała w ub. roku, że w sumie jest w stanie zbliżyć się do 10 mln ton – podkreśla analityk. Nasze krajowe zapotrzebowanie wynosi zaś ok. 62 mln ton.
Wskazuje on jednak na inny dylemat, przed którym stoi nasza energetyka. – Jeśli PGG będzie kierowało swoje dostawy na rynek indywidualny, gdzie faktycznie występują braki w efekcie embarga na węgiel rosyjski, to wówczas energetyka będzie musiała zwiększać import węgla po wyższej cenie – dodaje Górnik.
Nieco mniej sceptyczny jest Krystian Brymora, analityk DM BDM. Według niego spółki energetyczne zapewniają, że węgla do produkcji im nie zabraknie, ale pamiętajmy, że już ostatniej zimy wystąpiły problemy z dostawami węgla, o czym komunikował prezes URE. Jeśli chodzi np. o Eneę, to ta wydaje się być zabezpieczona, ponieważ ma własną kopalnię Bogdankę. Dla pozostałych spółek import może okazać się niezbędny, a węgiel w portach ARA kosztuje już blisko 400 dol. za tonę, co przełoży się na koszty produkcji energii i finalnie na rachunki za prąd.