Z końcem czerwca 2025 r. zakończył się okres obowiązywania rządowego mechanizmu dopłat do cen ciepła. To oznacza, że opłaty za centralne ogrzewanie i ciepłą wodę mogą wzrosnąć, choć nie wszędzie i nie o tyle samo. Jest to uzależnione od źródła paliwa (głównie węgiel i gaz) i daty podpisania umów z dostawcami.
Jak tłumaczy resort energii, projektowana regulacja ma na celu utrzymanie wsparcia dla gospodarstw domowych o niskich dochodach przez pokrycie części należności odbiorców ciepła wobec przedsiębiorstw energetycznych prowadzących działalność niekoncesjonowaną i koncesjonowaną w zakresie wytwarzania oraz dystrybucji ciepła wynikających ze wzrostu kosztów ogrzewania.
Wsparcie nadal potrzebne, ale już bez dotacji ciepłowni
Pomimo stabilizacji na europejskim i światowym rynku paliw i energii, skutki kryzysu energetycznego wywołanego wojną w Ukrainie nadal są odczuwalne. Ceny ciepła pozostawały na wysokich poziomach, dlatego przedłużono rozwiązania niwelujące skutki wzrostu cen ciepła najpierw do 30 czerwca 2024 r., a następnie do 30 czerwca 2025 r. Resort energii uważa, że co do zasady należy odchodzić od stosowania mechanizmów interwencyjnych o zasięgu powszechnym i powrócić do modelu funkcjonowania rynku energii sprzed kryzysu.
– Niemniej jednak, odchodzenie od wsparcia odbiorców ciepła musi być realizowane w sposób kontrolowany, uwzględniający przede wszystkim sytuację najuboższych gospodarstw domowych, które w największym stopniu odczuwają wzrost rachunków za ciepło – wskazuje resort.
Ministerstwo Energii proponuje więc wprowadzenie nowych działań osłonowych wobec wysokich cen ciepła zorientowanych na osoby o niskich dochodach – na drugą połowę 2025 r. i w roku 2026, z rozliczeniem końcowym do końca 2031 r. Działań w postaci bonu ciepłowniczego skierowanego do najuboższych gospodarstw domowych, które doświadczają wysokich cen ciepła.