Spór koreańsko – amerykański musi zostać rozstrzygnięty
Westinghouse zaniepokojony informacjami o współpracy z Seulem pozwał jeszcze 21 października w sądzie federalnym potencjalną umowę z koreańskim koncernem KHNP na sprzedaż reaktorów Polsce, Czechom i Arabii Saudyjskiej. Według Amerykanów, projekt reaktora Koreańczyków obejmuje własność intelektualną licencjonowaną przez Westinghouse i wymaga zgody amerykańskiej firmy przed transferem technologii do Polski i innych krajów rozważających rozmieszczenie reaktora APR1400. Innego zdania jest Seul, która uważa, że poziom zmian w technologii czyni ją już koreańską. Amerykanie mieli być wściekli, że Polacy wybrali jednak Koreę. Po wyjaśnieniach polskiej strony, że to zupełnie inny projekt i po samej decyzji o wyborze Westinghouse, Waszyngton miał nieco złagodzić swoje stanowisko. Ma dopuścić możliwość wyjaśnienia sporu na niwie polubownej.
Polski rząd uważa jednak, że przed podpisaniem samej umowy między polskimi firmami a koreańskim KHNP, spór musi zostać rozstrzygnięty. Zdaniem polskiego rządu, pozew strony USA to nie jest klasyczny pozew, a dopiero jego zapowiedź. Warszawa uważa, że nie jest to formalne rozpoczęcie drogi sądowej. „Jest jednak jasne, że do czasu podpisana umowy obie strony muszą dojść do porozumienia” – słyszymy od osób zbliżonych do rządu.
W ocenie ekspertów z którymi romawialiśmy, pozew Westinghouse należy z jednej strony traktować jako element nacisku na Rząd Polski, aby to im dać cały projekt atomowy, lub jak największą jego część, a z drugiej jako presję na Koreę, aby wpuścili Amerykanów w swoją część tego i przyszłych projektów. „Ponieważ w tle są też projekty atomowe w Arabii Saudyjskiej i w Czechach, stawka jest bardzo wysoka. Kluczowym wątkiem w sprawie jest rzekomy brak pewności prawnej, co do tego, czy oferowane przez Koreańczyków reaktory APR1400 zawierają amerykańską technologię przekazaną Koreańczykom przez poprzednika prawnego Westinghouse (firmy Combustion Engineering) i potrzebują licencji USA na ich reeksport do Polski czy też zmodyfikowali te technologie na tyle, że stały się one ich własnymi, funkcjonującymi poza kontrolą USA” – mówi Tomasz Włostowski, Partner Zarządzający Kancelarii EU SANCTIONS, który jest prawnikiem amerykańskim specjalizującym się w kontroli eksportu w USA.
Jego zdaniem szereg czynników sugeruje, że spór musi się zakończyć ugodą. Zgodnie z prawem USA, reeksport amerykańskich technologii atomowych wymaga zgody szeregu agencji rządowych USA. „Ponieważ Polska nigdy nie będzie miała 100 proc. pewności kto ma rację w tym sporze, nie jest w stanie przewidzieć jego wyniku, ani jego wpływu na realizację projektu atomowego w Polsce. Ciężko się zabezpieczyć umownie, bo jeśli Amerykanie zablokują realizację projektu, to żadna kwota nie wynagrodziłaby Polsce opóźnień. Czym większa niepewność, tym większe szanse USA na otrzymanie całego projektu, więc Koreańczycy muszą się z USA porozumieć, aby zostać w grze” – mówi ekspert w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Zgodnie z prawem USA większość obowiązków obciąża właśnie Westinghouse, który odpowiada za przestrzeganie przez Koreańczyków amerykańskiego prawa. „To przecież Westinghouse wnioskowało do Rządu USA o licencję na transfer przez Koreańczyków technologii atomowych do Zjednoczonych Emiratów Arabskich kilka lat temu, więc Korea nie ma interesu, aby iść w duży konflikt z Westinghouse. Reeksport technologii atomowych do Polski jest dużo łatwiejszy niż na Bliski Wschód, ale Westinghouse nadal byłby obciążony różnymi obwiązkami. Strony zawierały też szereg umów współpracy w celu sprzedaży poza Koreę koreańskich reaktorów opartych na amerykańskich technologiach, z których wynikało, że Koreańczycy przyznają, że ich technologie jednak podlegają amerykańskiej kontroli eksportu” – mówi Włostowski. Jego zdaniem obecny spór wygląda raczej na próbę uporządkowania wzajemnych relacji. „W mojej ocenie, silniejszą stroną z wielu powodów są Amerykanie, więc Koreańczycy będą musieli wpuścić Westinghouse w swoją część projektu, lub całkowicie przegrają” – kończy nasz rozmówca.
Spory z Paryżem i Brukselą możliwe, ale mało realne
Z goła inaczej Warszawa podchodzi do możliwych sporów z Brukselą. W debacie publicznej pojawią się, obawy, że z wybór partnera dla rządowego projektu, a więc amerykańskiego Westinghouse’a, nie przebiegał w trybie otwartego postępowania konkursowego czy przetargu, co może to stanowić podstawę do zaskarżenia samej procedury zamówień publicznych. „Nie widzę woli Komisji Europejskiej aby ta podawała pod wątpliwość taki wybór. To kolejne pole konfliktu z Polską, poza praworządnością. Dodatkowo Bruksela chce, aby Polska odeszła od węgla, a atom to jedno z rozwiązań. Sama Komisja nie jest przeciwko atomowi, w przeciwieństwie do niektórych państw członkowskich. Jeśli Bruksela miałaby realne zastrzeżenia wobec trybu wyboru partnera, to już dawno by o tym komunikowała. Tak się nie dzieje. Zastrzeżenia do przetargu mogłyby wywołać konflikt także z USA, na co Bruksela w obecnej sytuacji geopolitycznej nie może sobie pozwolić. Jestem w stanie wyobrazić sobie prośbę Komisji o wyjaśnienia i rozmowy np. z ministerstwem klimatu i środowiska, ale jako uzyskanie informacji, nic więcej – mówi nam jeden z analityków zbliżonych do źródeł w Brukseli. Do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy stanowiska Komisji Europejskiej.