Joanna Maćkowiak-Pandera, Forum Energii: Prąd z atomu popłynie najwcześniej za 15 lat

Dzięki tej inwestycji w Polsce amerykańskiej firmy, w USA zostanie utrzymanych 100 tys. miejsc pracy. Widać więc, że jest to bardzo polityczny projekt – mówi Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii.

Publikacja: 31.10.2022 14:17

Gościem Alekandry Ptak-Iglewskiej w Parkiet TV była Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii.

Gościem Alekandry Ptak-Iglewskiej w Parkiet TV była Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii.

Foto: parkiet.com

Mamy środek długiego weekendu i dwa bardzo gorące tematy. Amerykański Westinghouse zbuduje w Polsce elektrownię atomową, poinformował rząd w piątek, a w poniedziałek – podpisał kolejny list intencyjny z koreańskim koncernem KHNP. Co to oznacza dla polskiego miksu energetycznego i czy da to rządowi pretekst do odpuszczenia sobie OZE? Czy warto podejmować takie decyzje w środku kryzysu energetycznego, skoro budowa skończy się najwcześniej za 10 a nawet za 15 lat?

Faktycznie, moment na tego typu decyzje wydaje się dobry, bo sytuacja energetyczna jest trudna, widzimy galopujące ceny energii. W tym pojawia się dziś brak wiary w energetykę węglową i istniejący model energetyczny. Takie decyzje mogą więc przynieść odbiorcom częściową ulgę, że nadchodzi rozwiązanie, ale to dobre pytanie, czy te listy intencyjne nam w dzisiejszej sytuacji pomogą. Energetyka jądrowa pojawi się najwcześniej za 15 lat, moim zdaniem rok 2033 jest nierealny. Do tego czasu, będziemy przez następne kilkanaście lat borykać się z trudną sytuacją ryzyka niezbilansowania dostaw energii. Już teraz brakuje nam energii, ale jest wiele decyzji do podjęcia, tu i teraz, które mogą przynieść ulgę w ciągu roku – trzech, może pięciu. Niestety – one nie są podejmowane, bo skupiamy się na rozwiązaniu, które gdzieś może się zmaterializuje za 15 lat. Przy czym, czy się ziści czy nie, to inny wątek, energetyka jądrowa na świecie znajduje się w fazie raczej spadkowej, a szczyt budowy elektrowni jądrowych to były lata 70’. Obecnie takich inwestycji jest bardzo mało, a firmy, które budują takie elektrownie, walczą z wieloma problemami.

Czytaj więcej

Drugą elektrownię jądrową w Polsce wybudują Koreańczycy. Jest list intencyjny

Jakie są ryzyka naszych umów z Amerykanami i Koreańczykami?

Przede wszystkim, te dzisiejsze dokumenty to nie są umowy, a listy intencyjne. Sekretarz Granholm, gdy mówiła o tej decyzji, podkreślała, że dzięki tej inwestycji w USA zostanie utrzymanych 100 tys. miejsc pracy. Widać więc, że jest to bardzo polityczny projekt, w krajach, z których pochodzi ta technologia. Trzeba o tym mocno pamiętać, oczywiście, gdyby zadać pytanie, czy Polska potrzebuje energetyki jądrowej i czy to jest dobra energia, to na pewno – energia z atomu jest zeroemisyjna, elektrownie pracują w sposób ciągły, stabilny, więc z perspektywy energetycznej jest to bardzo pożądana inwestycja. Ale czy ona powstanie, czy nie, to zależy nie od nas, a od dostawcy technologii, na ile ta firma będzie sprawna i posiada kompetencje, by tę inwestycję stworzyć. To oddanie naszego bezpieczeństwa energetycznego w ręce innej firmy i innego kraju. Mamy ograniczony wpływ na to, jak będzie wyglądał proces inwestycyjny. Wprawdzie polskie firmy będą w tych inwestycjach uczestniczyć, ale jednak to będzie zależało od dostawcy technologii, jego sprawności, od tego, na ile będzie gotowy by dowieźć inwestycję w budżecie i na czas.

Ile ma ostatecznie kosztować ta elektrownia? Według naszego rządu – 31,3 mld dol, a Amerykanie poinformowali o budżecie 40 mld dol. dla pierwszego etapu projektu nuklearnego. Już na początku inwestycji widać ogromne różnice w wycenie tego projektu. Czy Polskę w ogóle na to stać?

Mam książeczkę o elektryfikacji Polski na początku XX w., w której autorzy zastanawiają się, czy Polskę stać na elektryfikację, czy nie. Tam też zresztą Amerykanie mieli apetyt na inwestycje w Polsce. Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy nas stać, czy nie stać, na pewno nie stać nas na to – by zostać bez energii elektrycznej. Czy ta technologia jest najtańsza, czy nie ma innych rozwiązań? To jest najdroższa obecnie technologia, nie ma wątpliwości, że energia z atomu, biorąc pod uwagę wiele ryzyk i doświadczenia inwestycyjne z Europy, jest najdroższa, i jest to decyzja polityczna, czy rząd wybiera dla swoich odbiorców rozwiązania najdroższe, czy relatywnie tanie. Oczywiście, nie da się porównać kosztów budowy elektrowni atomowej, jeden do jednego, z budową energetyki wiatrowej i słonecznej. OZE to obecnie najtańsze źródła energii i obniżają cenę hurtową energii elektrycznej, ale z drugiej strony pracują w sposób niestabilny, nieciągły. Nie zawsze wieje i nie zawsze świeci słońca. Żeby zintegrować OZE w systemie, trzeba dokonać wiele zmian w zakresie funkcjonowania rynku energii, budowy magazynów, rozwoju elastyczności, sieci. My tego wszystkiego nie robimy, więc moim zdaniem te decyzje wynikają z tego, że nadal myślimy starymi kategoriami energetyki lat 70’. Energetycy najchętniej widzą wielkie elektrownie, które pracują w sposób ciągły. To nie jest tak proste, bo elektrownie atomowe są skrajnie nieelastyczne, one muszą pracować w sposób ciągły, a inne źródła będą się musiały dostosować do energii atomowej. To jest więc kwestia wyboru politycznego, moim zdaniem moglibyśmy mieć tańszy system energetyczny, gdybyśmy chcieli podjąć decyzje, które by do tego prowadziły.

Uzależniamy się od dostawy spoza Polski, nie mamy tej technologii ani ludzi, całkowicie wiec zależymy od czynników zewnętrznych, widzimy więc sporo ryzyk. A w przypadku źródeł odnawialnych, mamy wiele firm, możemy organizować aukcje, wybierać najtańsze oferty, to są technologie sprawdzone i za wiatr i słońce się nie płaci, a za uran – tak.

W jedną elektrownię zainwestujemy 130 mld dol. w ciągu następnych 10-15 lat. Czy gdybyśmy zamiast zainwestowali te pieniądze w OZE, to czy one po tej dekadzie dałyby porównywalną moc energetyczną, od 6 do 9 GW?

Myślę, że one mogłyby dać nawet większą moc, ale trzeba pamiętać, że ta moc z wiatraków jest inna niż z elektrowni jądrowej, bo jest niesterowalna. By mieć porównywalne ilości energii do atomu, to trzeba by tych elektrowni wiatrowych, słonecznych, może też elektrowni z biomasy, wybudować więcej. Gdy robiliśmy szacunki polskiego miksu, z atomem i bez atomu, to atom jest droższym rozwiązaniem niż opieranie się na OZE. Ale to z kolei łączy się ze znaczną modyfikacją tego, jak ten system energetyczny działa, trzeba włączać odbiorców w prace systemu, bo wyzwaniem jest pokrycie szczytowego zapotrzebowania. Wprawdzie nie zawsze wieje, ale z drugiej strony odbiorcy mają możliwość ograniczenia poboru, wiec da się to zorganizować, ale trzeba chcieć.

Czytaj więcej

ZE PAK zamienia mały atom na duży. Kurs wystrzelił

Co należałoby zrobić dziś – by rozwiązać kryzys energetyczny – dziś? Przypomnijmy, dzisiejsze ceny energii mają ogromny wpływ na inflację, która według dzisiejszych szacunków GUS wyniosła w październiku 17,9, a koszty nośników energii wzrosły w ujęciu rocznym o 41,7 proc.

Największy problem mamy w zbilansowaniu mocy zimą, bo obecnie gwałtownie rośnie liczba elektrycznych źródeł ciepła, w związku z problemami związanymi z dostawami węgla. Dużym problemem jest też spadająca dostępność węgla, wysokie ceny gazu i energii hurtowej, wiek i awaryjność najstarszych bloków węglowych, które są zresztą systematycznie wyłączane. My od kilku lat wyłączamy źródła węglowe, bo one się psują, mają po 50 lat. Gdyby spojrzeć na to, co jest rozwiązaniem, to pierwszym krokiem jest dostarczenie mocy zimą. A zimą szybko mogą dostarczyć energii elektrownie wiatrowe, bo w zimie w Polsce wieje wiatr. Latem mniej, raczej liczy się wtedy fotowoltaika.

Jak długo trwa postawienie elektrowni wiatrowej?

Zbudowanie elektrowni wiatrowej od zera trwa około pięć – sześć lat, choć warto przypomnieć, że ta energetyka jest teraz zamrożona. Cały proces inwestycyjny, od uzyskania pozwolenia na przyłączenia, przez badania środowiskowe tyle trwa, to też trzeba by pospieszyć. Nad tym pracuje dziś Unia Europejska. Ważne jednak, że na tym rynku jest wielu dostawców, więc mamy ogromny wybór. Rząd musiałby też odblokować moce przyłączeniowe dla energetyki, bo one też są dziś zablokowane. Dalej – rozstrzygnięcie sprawy elektrowni węglowych, które w 2025 r. stracą wsparcie, a bez tej kroplówki finansowej od rządu – dalej będą przynosić straty, bo mimo sytuacji na rynku, gdzie wszyscy dużo płacą za energię elektryczną, te elektrownie są skrajnie niedochodowe. To powinno być tematem debaty publicznej. Wszystkie kwestie związane z poprawą elastyczności systemu energetycznego, by lepiej współpracować z OZE, ale też był tańszy oraz bezpieczniejszy. Bo taki system powoduje, że nie trzeba budować wielkich jednostek na wszelki wypadek, a można przesuwać zapotrzebowanie pomiędzy szczytowymi momentami, po to, by system był bardziej bezpieczny. To są te trzy kroki, absolutnie niezbędne, poza redukcją zapotrzebowania. Nadal w zbyt ograniczony sposób zachęcamy do oszczędzania energii, w gospodarstwach domowych te możliwości są wprawdzie ograniczone, ale w przemyśle – mamy bardzo duże możliwości oszczędzania energii w małych i średnich firmach.

Czytaj więcej

Amerykanie zablokują atom z Korei dla Polski? Złożyli pozew

Jaki byłby idealny miks energetyczny, który łączyłby potrzeby stabilności rynku energii, ale jednocześnie pchnąłby polski system do przodu pod względem technologicznym i ekologicznym?

Docelowy miks energetyczny składa się w 20 proc. ze źródła sterowalnego, to może być energia z atomu czy z wodoru, a do tego – różne OZE, nie tylko wiatr i słońce, ale z udziałem biomasy, biogazu. Wszelkie formy zeroemisyjnych gazów, biometan, zielony wodór produkowany z hydrolizy za pomocą energii odnawialnej. To służy jako magazyn, można wtedy zagospodarować nadwyżki energii z OZE. To moim zdaniem przyszłość, a także większa efektywność energetyczna, a także – prosumenci, energia wytwarzana przez przemysł, który przecież inwestuje we własne źródła. Uważam, że z wielu powodów będziemy odchodzić od energii z węgla, główny to to, że zasoby węgla w Polsce się kończą, nie opłaca się ich wydobywać, ziemny gaz nie będzie miał wielkiej przyszłości, bo jego cena będzie się ciągle wahać, więc te sytuacje drastycznych wzrostów cen będą się powtarzać, więc inwestorzy będą się bali inwestować w to źródło. A wszelkie źródła niezależne od szantażu globalnego, czyli OZE, wodór, biometan, wytwarzane lokalnie, to jest przyszłość.

Mamy środek długiego weekendu i dwa bardzo gorące tematy. Amerykański Westinghouse zbuduje w Polsce elektrownię atomową, poinformował rząd w piątek, a w poniedziałek – podpisał kolejny list intencyjny z koreańskim koncernem KHNP. Co to oznacza dla polskiego miksu energetycznego i czy da to rządowi pretekst do odpuszczenia sobie OZE? Czy warto podejmować takie decyzje w środku kryzysu energetycznego, skoro budowa skończy się najwcześniej za 10 a nawet za 15 lat?

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Atom
Rządowe zamieszenie z datą ukończenia elektrowni jądrowej. Padają sprzeczne daty
Atom
Atom dopiero w 2040 r. Minister przemysłu mówi o opóźnieniu inwestycji
Atom
"Die Welt": Polska chce być atomowym liderem w Europie
Atom
Atomowy bilans otwarcia na majówkę
Atom
Ruszą prace terenowe na obszarze przyszłej elektrowni jądrowej w Polsce