Przewodniczący górniczej „Solidarności” Bogusław Hutek w felietonie zamieszczonym na stronach górniczej „Solidarności„ pisze, że spółki energetyczne postępują ”po staremu” i nadal nie odbierają zakontraktowanego węgla. ”Skąd zatem mają paliwo? Trudno powiedzieć. O ile przestały już wpływać do polskich portów statki ze sprowadzanym węglem, o tyle zaobserwowano, jak w głąb kraju transportuje się to, co wcześniej zgromadzono na zwałowiskach. Nie wiadomo, kto ten surowiec kupuje, ale wątpliwe, by byli to odbiorcy detaliczni, zwłaszcza w odniesieniu do miałów czy sortymentów wykorzystywanych najczęściej przez elektrownie. Uważam, że Ministerstwo Przemysłu powinno się przyjrzeć opisanemu zjawisku" – pisze Hutek.
Kurczące się zamówienia w PGG
Jeszcze większy jego niepokój budzi informacja, że w przyszłym roku zostanie zakontraktowane 30 milionów ton węgla, z czego 17 mln t w zakładach Polskiej Grupy Górniczej. „Zgodnie z umową społeczną, kontrakty PGG powinny wynieść około 21-22 mln t. Do poziomu 17 mln t miały 'zejść' dopiero w okolicach 2030-2031 roku. Co by to mogło oznaczać, gdyby okazało się prawdą? Tego właśnie chcielibyśmy się dowiedzieć od pań i panów ministrów, a jeszcze istotniejsze, że chcieliby się tego dowiedzieć młodzi ludzie, pracownicy kopalń z kilkunastoletnim stażem" – pisze przewodniczący.
Czytaj więcej
Ministerstwo Klimatu i Środowiska proponuje w ambitnym scenariuszu ważnego dla Brukseli Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu osiągnięcie w 2030 r. celu 56 proc. energii z OZE w elektroenergetyce. W poprzednim roku było to 26 proc. Radykalnie ma spaść zużycie węgla. To wszystko za blisko 800 mld zł.
Obawy związkowców o umowę społeczną i plan ministerstwa klimatu
Wskazuje przy tym, że nie wiadomo co z samą umową, kiedy zostanie notyfikowana i nie wiadomo, czy będzie w pełni realizowana. „Nie wiemy też, czego się spodziewać po przygotowanym w resorcie klimatu i środowiska projekcie 'Krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu', bo nie został on ze stroną społeczną w żaden sposób skonsultowany. Jeśli rzeczywiście planowany jest gwałtowny spadek zapotrzebowania na węgiel, mam pytanie: skąd weźmiemy prąd? Wszak wiadomo, że elektrownie jądrowe do pierwszej połowy lat 30. nie powstaną" - pisze Hutek.
„Jedynym remedium na wyżej wymienione obawy jest rozmowa. I o taką właśnie rzeczową rozmowę nam chodzi. Chcielibyśmy, żeby na spotkaniu zjawili się również ci ministrowie konstytucyjni, którzy – choć w innym składzie personalnym – podpisywali umowę społeczną: mam tutaj na myśli panią minister klimatu, pana ministra aktywów państwowych oraz szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, bo jest o czym rozmawiać” - kończy.