Gość tłumaczył, że po otrzymaniu informacji, że potrzebne jest wsparcie Górniczego Pogotowia Ratowniczego, ratownicy, którzy stacjonują na 8-dniowym dyżurze, w ciągu minuty są w wozie bojowym i udają się na wskazaną kopalnię.
– Do wozu bojowego na pierwszy rzut wchodzi 19 osób. Są to ratownicy górniczy z różnych kopalń, którzy pełnią dyżur. Oni zjeżdżają na dół i wykonują polecenia kierownika akcji ratowniczej. Usiłują wydobyć poszkodowane osoby, albo ratować mienie – mówił Morawiec.
Czytaj także: Dron KGHM pomoże ratować ludzi w kopalni
W momencie, gdy ratownicy wyjeżdżają, takie samo pogotowie jest mobilizowane i zasila powracający pusty autobus. – Muszą go ponownie uzbroić w sprzęt ratowniczy i czekają na ewentualne wezwanie do innej akcji. Pierwsi ratownicy nie mogą prowadzić akcji bez końca. Po 3-4 godzinach mobilizowane są zastępy, które pomału przejmują konkretne czynności. Wtedy pogotowie wraca i odpoczywa, po czym pełni dyżur – tłumaczył gość.
– Mamy sprzęt do 3 rodzajów akcji. Do akcji zawałowej, akcji pożarowej i akcji w atmosferze niezdatnej do oddychania. W ekstremalnym momencie ratownik ma na sobie nawet 50 kg sprzętu, który jest mu potrzebny – dodał.