Do tego należałoby dorzucić procedowanie ustawy podczas przesuniętego na okres powyborczy posiedzenia Sejmu. W poniedziałek specustawą górniczą mają się zająć członkowie sejmowej komisji ochrony środowiska, potem są sesje plenarne we wtorek i środę. Oznacza to, że kontrowersyjna legislacja może zostać przeforsowana przez parlament, który właściwie – od niedzieli – ma dyskusyjne prawo do przyjmowania ustaw.
Wreszcie sama treść. – Ta ustawa godzi mocno w jedną z podstawowych kompetencji samorządu, jaką jest planowanie przestrzenne – wskazuje prawnik fundacji Frank Bold. – Chodzi przecież o inwestycje o wielkim oddziaływaniu na środowisko, krajobraz, dobra kulturowe i gospodarkę. A przecież istnieją już w prawie instrumenty pozwalające na wymuszenie na gminie strategicznych inwestycji celu publicznego – jednak przy zachowaniu możliwości obrony praw mieszkańców i gmin przed sądami administracyjnymi. Posłowie chcą zaś iść na skróty i całkowicie wyeliminować sprzeciw gmin – kwituje.
Zgodnie z przepisami specustawy decyzje o lokalizacji nowej kopalni ma podejmować minister środowiska – w postępowaniu, którego jedyną stroną będzie wnioskodawca, czyli inwestor: firma górnicza lub energetyczna. Mieszkaniec czy samorządowiec może się z dnia na dzień dowiedzieć, że na jego terenie powstanie kopalnia. Od decyzji ministra nie przysługuje odwołanie, ma ona za to rygor natychmiastowej wykonalności. Według Jakubowskiego właścicielom nieruchomości pozostaje ubieganie się o odszkodowanie – ale nie jest jasne nawet, na jakim etapie postępowania. Oznacza to ni mniej, ni więcej tylko sprzeczność z konstytucyjnymi prawami mieszkańców i władz lokalnych.
Conveyor systems transport lignite, also known as brown coal, from the pit floor to the power plant during digging operations at the open pit mine operated by PGE Elektrownia Belchatow SA near Belchatow, Poland/Bloomberg
Foto: energia.rp.pl