Sąd Okręgowy w Hadze zdecydował, że kolegium sądu arbitrażowego, które dwa lata temu uznało Rosję winną doprowadzenia do bankructwa koncernu Jukos i przyznało byłym akcjonariuszom 50 mld dol. odszkodowania, nie miało kompetencji do rozpatrywania tego typu sprawy, podała agencja Bloomberg. Sąd uznał też, że sędziowie arbitrażu źle zinterpretowali przepisy Karty Energetycznej, którą Rosja podpisała, ale nie ratyfikowała.

Spółka byłych akcjonariuszy GML, która złożyła pozew i wygrała sprawę przed haskim arbitrażem zapowiedziała apelację od decyzji sądu okręgowego. GML zarejestrowana na Gibraltarze reprezentuje posiadaczy kontrolnego pakietu akcji Jukos (70 proc.). Spółka pozwala w 2005 r władze rosyjskie o złamanie 45 artykułu Karty Energetycznej. Artykuł chroni inwestorów przed wywłaszczeniem ich aktywów przez państwo. Rosja kartę podpisała, ale do dziś nie ratyfikowała.

Kreml w 2003 r. rozpoczął niszczenie największej paliwowej wtedy firmy w kraju. Michaił Chodorkowski główny udziałowiec i prezes Jukos kontrolował 20 proc. rynku paliw w Rosji. Pod zarzutem niezapłacenia podatków na gigantyczną kwotę Chodorkowski i jego zastępca Płaton Lebiediew trafili do więzienia, a potem kolejnymi wyrokami sądu do kolonii karnej, gdzie spędzili w sumie 9 lat. Majątek Jukosu przejęła mało wtedy znacząca firma państwowa – Rosneft. Dziś to największy rosyjski koncern paliwowy.

Chodorkowski w 2005 r sprzedał swoje udziały partnerom z GML. Władze rosyjskie uznały wyrok za polityczny i zapowiedziały odwołanie „wszelkimi środkami prawnymi”.

Nowy haski wyrok może spowodować odblokowanie zajętych na poczet rosyjskich wierzytelności majątków rosyjskich firm i instytucji państwowych za granicą. Do tej pory władze francuskie zamroziły aktywa Rosji u siebie warte ok. 1 mld euro. Podobnie postąpiły władze Belgii. Byli akcjonariusze koncernu Jukos wystąpili o sądowe zajęcie rosyjskich aktywów w RFN wartych 42 mld dolarów. W USA sądem stanu Columbia toczy się rozprawa o zajęcie rosyjskiego majątku w Stanach Zjednoczonych.