Reklama

Resort Klimatu ugiął się pod presją. Obowiązek OZE będzie mniejszy niż planowano

Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska ustaliła nowy obowiązek OZE na kolejne trzy lata. Będzie on mniejszy niż proponowano wcześniej. Inne ministerstwa oraz spółki energetyczne, a także niektóre organizacje branżowe alarmowały, że wyższy poziom tego obowiązku może skończyć się podwyżkami cen energii.

Publikacja: 03.09.2025 22:08

Obowiązek OZE będzie mniejszy niż planowano

Obowiązek OZE będzie mniejszy niż planowano

Foto: Angel Garcia/Bloomberg

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego Minister Klimatu zdecydował się na zmniejszenie obowiązku OZE?
  • Jakie skutki ekonomiczne mogą mieć różne poziomy obowiązku OZE?
  • Co zadecydowało o wyborze poziomu obowiązku umorzenia zielonych certyfikatów?
  • Jakie były stanowiska różnych ministerstw wobec propozycji zmian w obowiązku OZE?
  • W jakim stopniu rozporządzenie może wpłynąć na ceny energii w nadchodzących latach?
  • Jakie są prognozy dotyczące przyszłości systemu zielonych certyfikatów w Polsce?

W efekcie ożywionej dyskusji w przyszłym roku nastąpi niewielki wzrost obowiązków umarzania świadectw pochodzenia w porównaniu do 2025 r. Taka forma wsparcia branży OZE ma zostać ostatecznie zamknięta w 2031 r.

Czytaj więcej

Wojna o energetykę wraca na nowo. MAP: Resort klimatu dba jedynie o interesy OZE

31 sierpnia 2025 r. weszło w życie opublikowane 29 sierpnia 2025 r. rozporządzenie Ministra Klimatu i Środowiska w sprawie zmiany wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia potwierdzających wytworzenie energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii w latach 2026-2028. Chodzi w nim o określenie na dany rok popytu na świadectwa pochodzenia energii z OZE. To tzw. zielone certyfikaty ((energia z wiatru, biomasy) i tzw. błękitne certyfikaty (biogazownie rolnicze), które wytwarzają instalacje OZE i uzyskują przychody z ich sprzedaży. Dotyczy to OZE korzystających z tzw. certyfikatowego systemu wsparcia, zamkniętego dla nowych instalacji od lipca [[2016 r., System||2016 r. System||Interpunkcja||Dwa odrębne zdania należy rozdzielić kropką, a nie przecinkiem.] ruszył w 2005 r., a wsparcie trwa 15 lat.

Kłótnia ministerstw i obawy o ceny energii

Resort klimatu i środowiska (MKiŚ) zaproponował w rozporządzeniu ustalenie obowiązku uzyskania i umorzenia tzw. zielonych certyfikatów, czyli świadectw pochodzenia energii z OZE, na poziomie 13 proc. w 2026 r., 12 proc. w 2027 r. oraz 11 proc. w 2028 r. W 2025 r. wynosił on 8,5 proc. Propozycja zmiany spotkała się z krytyką resortu aktywów państwowych oraz energii na etapie konsultacji. Oba te ministerstwa obawiały się, że przełoży się to na wzrost cen energii elektrycznej. Spółki były także podzielone.

Reklama
Reklama

W piśmie MAP, pod którym podpisał się wiceminister Robert Kropiwnicki, czytamy, że zaproponowana wielkość obowiązku w latach 2026-2028 w przedziale 13 proc.-11 proc. „spowoduje znaczny wzrost wartości certyfikatów względem roku 2025, co przełoży się na wzrost ceny energii dla odbiorców końcowych”.

Czytaj więcej

W piecach na pellet nie można spalać śmieci? NFOŚiGW przyjął wyjaśnienia producentów

Aktualnie cena zielonych certyfikatów przy obecnie obowiązującym obowiązku 8,5 proc. i cenie 30 zł to około 2,5 zł za 1 MWh energii elektrycznej. Zdaniem MAP, przy 13 proc. obowiązku OZE i przy np. wzroście wartości tzw. „zielonego certyfikatu” do kwoty 70 zł za 1 MWh. „To już oznacza wzrost cen energii o ok. 10 zł za 1 MWh. Wzrost ceny energii o 7,5 zł za 1 MWh, biorąc pod uwagę wysokie ceny energii elektrycznej, oznacza zmniejszenie konkurencyjności gospodarki” – uważa MAP. Dodatkowo, MAP wskazuje, że kontraktacja energii elektrycznej na rok 2026 jest już zakończona przez sprzedawców, w związku z tym, w przypadku tak gwałtownego wzrostu obowiązku z 8,5 proc. na 13 proc., spółki obrotu poniosą zwiększone koszty, co w kolejnych latach będzie przeniesione na odbiorców energii elektrycznej w całości.

Równie krytycznie wypowiedziało się Ministerstwo Energii. W piśmie podpisanym przez ministra Miłosza Motykę, czytamy, że podniesienie poziomu obowiązku jest w jego ocenie nieuzasadnione i będzie mieć niekorzystny wpływ na odbiorców końcowych w postaci wzrostu cen energii elektrycznej bez osiągnięcia jasnych korzyści dla transformacji sektora energetycznego.

Resort energii zaproponował, aby poziom obowiązku nabywania i umarzania świadectw pochodzenia w przedmiotowym projekcie został ustalony na poziomie 5 proc. w kolejnych latach – 2026, 2027 i 2028. „Przyjęcie wskazanego poziomu obowiązku wpłynie pozytywnie na koszty energii elektrycznej, w szczególności dla przedsiębiorstw energochłonnych. Ma to kluczowe znaczenie dla sytuacji gospodarczej polskich przedsiębiorców oraz pozostałych odbiorców końcowych” – czytamy w uzasadnieniu.

Z kolei MAP zaproponowało, by obowiązek na rok 2026 oraz lata 2027 i 2028 został określony na obecnie obowiązującym poziomie, tj. 8,5 proc. „Obowiązek na takim poziomie nie obciąży odbiorców końcowych, ale jednocześnie wysoka cena energii pozyskiwana przez wytwórców OZE wraz z doliczeniem wartości świadectwa pochodzenia na poziomie 30 zł za 1 MWh pozwoli im osiągnąć rentowność” – wskazuje MAP. Z kolei Izba Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii, organizacja reprezentująca energochłonne zakłady przemysłowe, opowiedziała się za obniżeniem obowiązku zakupu zielonych certyfikatów do 2 proc. w latach 2026-2028.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Zielone certyfikaty podwyższą ceny energii? W rządzie trwa nowy spór

Ostatecznie minister klimatu Paulina Hennig-Kloska rozporządzeniem z 29 sierpnia 2025 r. ustaliła obowiązek umorzenia tzw. zielonych certyfikatów na 9 proc. w każdym z lat okresu 2026-2028. Nie powinno to więc mieć większego przełożenia na ceny energii. 

Problem nadwyżki zielonych certyfikatów

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW), które opowiadało się za obowiązkiem umorzenia zielonych certyfikatów w latach 2026-2028 na poziomie odpowiednio 15, 14 i 13 proc., podało, że z jego analiz wynikało, iż pierwotnie zaproponowane poziomy obowiązku na lata 2026-2028 nie spowodują istotnego ograniczenia nadpodaży zielonych certyfikatów na rynku. „Szansa na zamknięcie systemu w sposób zapewniający możliwość zbycia posiadanych świadectw pochodzenia przez wszystkich wytwórców jest niewielka (co de facto oznacza, że duża część instalacji nie mogła uczestniczyć w systemie wsparcia, pomimo iż takie były zapewnienia polskiego państwa)” – czytamy w stanowisku PSEW w uwagach do projektu o obowiązku OZE na lata 2026-2028.

Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), nadzorca polskiej elektroenergetyki, były przeciwne przyjęciu omawianego rozporządzenia w projektowanym brzmieniu. „W ocenie PSE propozycja zwiększenia wsparcia dla wytwórców energii z OZE nie jest uzależniona od rzeczywistej potrzeby zapewnienia wsparcia dla wytwórców energii z OZE” – oceniało PSE, wskazując, że wzrost wartości certyfikatów może zachęcać do zwiększania produkcji energii w instalacjach objętych systemem wsparcia niezależnie od sytuacji w systemie, np. do wytwarzania po cenach ujemnych. Polskie Sieci Elektroenergetyczne przestrzegały więc, że w efekcie nowych regulacji może dojść do zachwiania bezpieczeństwa pracy systemu i sięgania po środki zaradcze, takie jak nierynkowa redukcja źródeł odnawialnych. PSE w swojej opinii, niezależnie od uwag dotyczących samego projektu rozporządzenia, zaproponowały wygaszenie systemu certyfikatowego z początkiem 2029 r.

Czytaj więcej

Zielona strategia zakłada spadki cen energii

Prezes PSE Grzegorz Onichimowski w piśmie dot. konsultacji tego rozporządzenia zaproponował rozwiązanie polegające na wygaszeniu systemu świadectw pochodzenia z dniem 1 stycznia 2029 r. poprzez wykup pozostałych w obrocie certyfikatów przez Skarb Państwa po „złotówce”. – Pozwoli to na zakończenie już i tak zamkniętego systemu wsparcia, który nie jest już adekwatny do obecnych mechanizmów rynkowych – czytamy w uwagach PSE.

Reklama
Reklama

W 2017 r. średnioroczna, ważona wolumenem transakcji sesyjnych cena zielonych certyfikatów wyniosła 38,83 zł/MWh. W kolejnych latach rosła, osiągając 192 zł/MWh w 2021 r. Jednak po kolejnych zawirowaniach politycznych dot. określenia poziomu obowiązku OZE, cena zaczęła spadać, osiągając w 2024 r. poziom 48,22 zł/MWh.

Ile wynosi obecnie nadpodaż zielonych certyfikatów? Dokładnie nie wiadomo. Zdaniem PSEW wynosi to 40 TWh, ale zdaniem resortu klimatu jest to znacznie mniej, bo 25 TWh.

Czym jest obowiązek OZE i zielone certyfikaty?

Chodzi o tzw. obowiązek OZE. Rozporządzenie zakłada podwyższenie tzw. obowiązku OZE, a więc ilości zielonej energii elektrycznej, którą muszą konsumować firmy. To obowiązek utrzymywania pewnego udziału zielonej energii przez spółki energetyczne i dużych odbiorców energii elektrycznej. W praktyce jest on realizowany poprzez zakup i umarzanie świadectw pochodzenia energii (tzw. zielonych certyfikatów). Jeśli obowiązek jest duży, to wówczas zakupy certyfikatów (wystawionych przez producentów OZE) rosną, a wraz z tym ich cena. Sprzedaż certyfikatów to jedno z dwóch głównych źródeł przychodów producentów energii OZE, którzy uruchomili swoje instalacje do 2016 r. Później nowe instalacje, zamiast z certyfikatów, korzystały już z aukcji.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego Minister Klimatu zdecydował się na zmniejszenie obowiązku OZE?
  • Jakie skutki ekonomiczne mogą mieć różne poziomy obowiązku OZE?
  • Co zadecydowało o wyborze poziomu obowiązku umorzenia zielonych certyfikatów?
  • Jakie były stanowiska różnych ministerstw wobec propozycji zmian w obowiązku OZE?
  • W jakim stopniu rozporządzenie może wpłynąć na ceny energii w nadchodzących latach?
  • Jakie są prognozy dotyczące przyszłości systemu zielonych certyfikatów w Polsce?
Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
OZE
Rząd wraca do wiatraków mimo weta. Repowering i uproszczenia dla OZE w nowym trybie
OZE
Zielona strategia zakłada spadki cen energii
OZE
Rząd i prezydent ściągają się na ustawy o mrożeniu cen prądu. Może być ich kilka
OZE
Mniejszy dystans dla wiatraków niepotrzebny? Branża wskazuje na inne rozwiązanie
OZE
Weto prezydenta to koniec rządowych planów na OZE
Reklama
Reklama