Ile zapłacimy w przyszłym roku za prąd z ekoźródeł

Wytwórcy i banki są za zwiększeniem tzw. zielonego obowiązku, PGE optuje za jego obniżeniem.

Publikacja: 21.08.2017 19:59

Ile zapłacimy w przyszłym roku za prąd z ekoźródeł

Foto: 123RF

Skrajnie różne opinie prezentują w konsultacjach spółki giełdowe na temat wielkości zużycia zielonego prądu w 2018 r. Resort w stosownym rozporządzeniu zaproponował w przyszłym roku 18 proc. (z czego 0,5 proc. z biogazowni, a reszta z innych ekoelektrowni). To oznacza podniesienie tzw. zielonego obowiązku wobec tegorocznych 16 proc. (w tym 0,6 proc. dla biogazu i 15,4 proc. dla innych OZE), ale i zmniejszenie go wobec maksymalnego dopuszczalnego ustawą poziomu 20 proc. (z czego 19,35 proc. dla elektrowni innych niż biogazowe).

Dla PGE ważny obrót

Choć większy obowiązek pomógłby w rozładowaniu nadpodaży na rynku zielonych certyfikatów, to jednak zwiększyłby koszty ponoszone przez odbiorców. Na ten aspekt zwraca uwagę np. PGE, prosząc ministra o utrzymanie poziomu z 2017 r., co ma uchronić konsumentów przed „znacznymi” podwyżkami.

W ocenie Grzegorza Wiśniewskiego, prezesa Instytutu Energetyki Odnawialnej, spółki obrotu mogą wnioskować o wzrost taryfy na sprzedaż energii na 2018 r. – Postulat PGE wyraźnie wskazuje, że koncern zmienia nastawienie do OZE i grupie nie zależy już tak mocno na odbudowaniu cen zielonych certyfikatów – tłumaczy Wiśniewski. – Teraz PGE martwi się bardziej o to, by w wyniku wzrostu cen certyfikatów nie zwiększyły się jego koszty w segmencie obrotu – dodaje.

Koszty i tak będą rosły

Michał Ćwil, ekspert branży OZE, zauważa, że koszty systemu wspierania OZE sukcesywnie spadają z ok. 20–30 zł na MWh konsumowanej przez odbiorcę końcowego energii przed 2012 r. (kiedy dopłacano nie tylko do nowych źródeł, ale też do współspalania węgla z biomasą) przez ok. 9 zł/MWh w 2016 r. do niewiele ponad 3 zł/MWh w 2017 r. To efekt spadku cen zielonych certyfikatów wskutek ich dużej nadpodaży wywołanej niedoszacowaniem wielkości obowiązków.

Rozbieżność interesów w gronie wytwórców widać choćby na podstawie porównania stanowiska Towarzystwa Gospodarczego Elektrownie Polskie, które postuluje utrzymanie obowiązku na poziomie ustawowym. CEZ idzie krok dalej, prosząc o nieobniżanie rozporządzeniami ustawowej wielkości aż do 2020 r. Zaś BOŚ Bank do wyższego obowiązku dołącza też postulat przeprowadzenia aukcji dla istniejących farm wiatrowych.

Zdaniem Ćwila nawet przyjęcie postulowanej przez branżę OZE wysokości obowiązku, w połączeniu z poselską nowelizacją ustawy o OZE, nie przełożyłoby się na szybki wzrost ceny certyfikatów i nie uchroni konsumentów przed wzrostem kosztów systemu.

Skrajnie różne opinie prezentują w konsultacjach spółki giełdowe na temat wielkości zużycia zielonego prądu w 2018 r. Resort w stosownym rozporządzeniu zaproponował w przyszłym roku 18 proc. (z czego 0,5 proc. z biogazowni, a reszta z innych ekoelektrowni). To oznacza podniesienie tzw. zielonego obowiązku wobec tegorocznych 16 proc. (w tym 0,6 proc. dla biogazu i 15,4 proc. dla innych OZE), ale i zmniejszenie go wobec maksymalnego dopuszczalnego ustawą poziomu 20 proc. (z czego 19,35 proc. dla elektrowni innych niż biogazowe).

Pozostało 80% artykułu
Nowa Energia
Bruksela wszczęła postępowania wobec chińskich producentów fotowoltaiki
Materiał Partnera
Energia jest towarem, ale nie musi skokowo drożeć
Materiał Partnera
Przed nami zielony rok
Nowa Energia
Szczyt klimatyczny w Dubaju. Spektakularny zgrzyt na start, dalej też ciekawie
Nowa Energia
Globalna superpotęga energetyczna rodzi się na naszych oczach