Europejczycy z niepokojem płacą coraz wyższe rachunki za energię. A będzie jeszcze gorzej, bo stworzenie gospodarki niskowęglowej z rosnącym udziałem energii ze źródeł odnawialnych kosztuje. Unia Europejska w pakiecie klimatyczno-energetycznym sama zdecydowała o podniesieniu udziału źródeł odnawialnych w konsumpcji energii z 8 proc. do 20 proc.
– Teraz jesteśmy na poziomie 13 proc., a zatem dopiero w połowie drogi. Tymczasem ceny już wzrosły, więc nie ma powodu, aby nie rosły dalej – mówi „Rz" Christian Egenhofer, ekspert brukselskiego think tanku Centre for European Policy Studies (CEPS).
Realizacja ambitnych celów staje się poważnym problemem politycznym. Bo te wysokie ceny płacą gospodarstwa domowe, a nie odbiorcy przemysłowi, których obowiązują inne taryfy. W czasach kryzysu na ludzi spada więc dodatkowe obciążenie finansowe, które może zniechęcić ich do rządzących. Stąd pomysł szczytu UE poświęconego energii. Odbędzie się on 22 maja w Brukseli.
Pytanie: czy Bruksela może w tej sprawie pomóc? W praktyce, w krótkim terminie nie ma wielu możliwości działania. Chyba że UE nagle zrezygnowałaby z celu tworzenia gospodarki niskowęglowej, co nie jest prawdopodobne. Sama Bruksela chyba rozumie, że chodzi tutaj o gest polityczny – pokazanie, że przywódcy myślą o energii – a nie o konkretne decyzje. Dlatego plan szczytu stopniowo był redukowany, tak że ostatecznie w ciągu zaledwie kilku godzin dyskusji trzeba będzie jeszcze zmieścić inny ważny temat – raje podatkowe. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika też, że na potrzeby szczytu nie zamówiono żadnej poważnej analizy cen na rynku energii, zadowalając się oficjalnymi taryfami, które niewiele mówią o rzeczywiście ponoszonych kosztach. Odbiorcy przemysłowi nie płacą bowiem nigdy taryf oficjalnych.
Pozytywnym aspektem problemu wysokich cen jest raczej neutralne nastawienie Brukseli do gazu łupkowego. W liście do przywódców UE Jose Manuel Barroso, szef Komisji Europejskiej, wspomniał o „konieczności zrównoważonego ogólnounijnego podejścia do skorzystania z potencjału niekonwencjonalnego gazu". Wiele krajów uważa, że wydobycie gazu z łupków stanowi zagrożenie dla środowiska naturalnego, ale na razie panuje przekonanie, że każdy kraj powinien suwerennie decydować w tej sprawie. Z gazem łupkowym nikt jednak nie wiąże też nadziei na zmianę krajobrazu energetycznego Europy. – Jeśli okaże się, że gaz z łupków będzie wydobywany, to pierwsze tego efekty zobaczymy najwcześniej może za 10 lat.