Sami przedstawiciele OPEC zdyskredytowali swoją politykę

Sami przedstawiciele OPEC zdyskredytowali swoją politykę. Najbardziej wiarygodny z nich, Saudyjczyk Ali al-Naimi, powiedział, że cięcia wydobycia nie będzie, bo nie wszyscy się z tego wywiążą.

Publikacja: 24.02.2016 20:00

Foto: ROL

– Nie ma żadnego sensu marnować czas na poszukiwania wsparcia dla cięcia limitów wydobycia. To się nigdy nie wydarzy – mówił saudyjski minister ds. ropy Al-Naimi podczas konferencji CERAWeek w Houston.

Jego zdaniem sukcesem będzie, jeśli uda się namówić jeszcze kogoś, by tej produkcji nie zwiększać. – Wtedy pojawi się jakakolwiek szansa, że wielkie zapasy, jakie są teraz, powoli zaczną się zmniejszać. Zazwyczaj jest tak, że wszyscy się zobowiązują do cięcia wydobycia, a potem tego nie robią – mówił Al-Naimi.

Przekłuty balon

W połowie lutego trzy kraje OPEC (Arabia Saudyjska, Katar, Wenezuela) i nienależąca do kartelu Rosja zapowiedziały zamrożenie wydobycia na obecnym poziomie. To porozumienie miał poprzeć także Iran, chociaż z góry wiadomo było, że jest wątpliwe, aby ten kraj po okresie sankcji zrezygnował z odbudowy swojego udziału w rynku i zwiększania wydobycia, co sukcesywnie robi.

Przy tym Wenezuelczycy zapowiadali, że rozmowy toczą się z kolejnymi krajami, także spoza OPEC, i miałyby one przyłączyć się do akcji stabilizowania rynku. Rosyjski minister ds. ropy Aleksander Nowak mówił nawet, że takie globalne porozumienie może doprowadzić do wzrostu cen na poziomie 50 dol. za baryłkę, czyli już satysfakcjonującego producentów i importerów. I właściwie wydawało się, że wszystko pasuje do układanki OPEC, bo i prognozy przygotowane przez banki i firmy analityczne wskazywały, że jednak tegoroczna średnia sięgnie 40–50 dol. za baryłkę.

I potem wszystko się zawaliło. Zdaniem Oliviera Jakoba, szefa Petromatriksu, wypowiedź Al-Naimiego przekłuła cały balon oczekiwań pompowany przez Wenezuelczyków i Rosjan. Ale już wcześniej Międzynarodowa Agencja Energii w swojej najnowszej prognozie średniookresowej napisała, że jeszcze w tym roku ropa pozostanie tania.

Sekretarz generalny MAE Fatih Birol dorzucił swoje w środę, wskazując, że gdyby Rosjanie mieli zamrozić wydobycie na styczniowym poziomie, to tak naprawdę musieliby je zwiększyć o ćwierć miliona baryłek dziennie. Przy tym panuje powszechnie przekonanie, że ani Rosjanie, ani Saudyjczycy bez znaczących inwestycji nie byliby i tak w stanie wydobywać więcej. Więc całe porozumienie o zamrożeniu wydobycia było tylko ruchem pod publiczkę.

Jakby tego było mało, jeszcze irański minister ds. ropy Bijan Zanganeh określił „umowę czworga" jako „śmiechu wartą". – Zaraz, chwileczkę, to niby miałoby być tak, że nasz sąsiad zamraża produkcję na poziomie 10 mln baryłek dziennie, a nam mówi, że możemy wydobywać tylko milion? To jakieś żarty – mówił Zanganeh irańskiej agencji Shana.

Daremne rozmowy

– Ministrowie Arabii Saudyjskiej i Iranu nie mieli litości dla inwestorów i dali im do zrozumienia, że jakiekolwiek spekulacje o cięciach wydobycia, to błąd – uważa Maciej Jędrzejak, dyr. zarządzający Saxo Bank Polska.

W tej sytuacji nie ma co się dziwić, że ropa Brent z ponad 34 dol. za baryłkę 24 lutego staniała do niewiele ponad 32 dol. – Rynek te wszystkie sygnały odebrał jako bardzo „niedźwiedzie" – mówi broker z rynków energetycznych David Hufton. Do tego doszła informacja o zwiększeniu zapasów ropy, o czym w środę poinformował American Petroleum Institute (API), które wzrosły o 7,1 mln baryłek, a prognozowano, że będzie to co najwyżej 3,4 mln.

„Nawet gdyby dzisiaj wszyscy producenci zamrozili wydobycie na obecnym poziomie, nie miałoby to żadnego wpływu na sytuację na rynku" – czytamy w najnowszej analizie „Energy Aspects".

I na nic już nie zdają się zapowiedzi, że do końca lutego potrwają poważne rozmowy, że Meksyk i Brazylia chcą się przyłączyć do zamrożenia wydobycia, i że wenezuelski minister ds. ropy objeżdża wszystkie stolice krajów ważnych na rynku naftowym i wszędzie spotyka się ze zrozumieniem, ale nie z deklaracjami poparcia.

Płynna wolność

Producenci z OPEC, którzy jeszcze rok temu wierzyli, że są w stanie sterować rynkiem, wpadli we własne dołki. Gdyby nawet swoją polityką spowodowali, że ropa podrożeje do 50 dol. za baryłkę, natychmiast ożywiliby się amerykańscy producenci surowca z łupków. Tymczasem zniesienie zakazu eksportu ropy z USA, które już zaczyna działać, oznacza, że teraz OPEC, Rosjanie, Meksyk, Norwegia i Oman, a także Chiny i Wietnam będą musiały konkurować na globalnym rynku także z Amerykanami.

W środę, 24 lutego, z teksańskiego portu Corpus Christi wyruszył „Theo T", pierwszy tankowiec z amerykańską ropą. Nazwany został „płynną wolności Ameryki", ponieważ był to pierwszy ładunek surowca od 40 lat – tyle obowiązywał zakaz eksportu. „Theo T" popłynął do francuskiego odbiorcy, który dotychczas zaopatrywał się w kraju członkowskim OPEC, Algerii. Ta zmiana strategii Amerykanów doprowadzi z pewnością do zbliżenia notowań Brenta i amerykańskiej WTI, ponieważ producenci obydwu gatunków ropy będą mieli takich samych – jeśli nie tych samych – klientów. Na razie WTI jest tańsza od Brenta o ok. 2 dol. na baryłce.

Ale eksport amerykańskiej ropy to dopiero początek. Bo szykowane są również pierwsze transporty gazu skroplonego, a to także uderzy w interesy i OPEC i innych producentów tego paliwa.

– Nie ma żadnego sensu marnować czas na poszukiwania wsparcia dla cięcia limitów wydobycia. To się nigdy nie wydarzy – mówił saudyjski minister ds. ropy Al-Naimi podczas konferencji CERAWeek w Houston.

Jego zdaniem sukcesem będzie, jeśli uda się namówić jeszcze kogoś, by tej produkcji nie zwiększać. – Wtedy pojawi się jakakolwiek szansa, że wielkie zapasy, jakie są teraz, powoli zaczną się zmniejszać. Zazwyczaj jest tak, że wszyscy się zobowiązują do cięcia wydobycia, a potem tego nie robią – mówił Al-Naimi.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz