„Trójstronna formuła spotkania jeszcze raz się sprawdziła. Przy współudziale Komisji Europejskiej został osiągnięty znaczący postęp w rozmowach. Pozostało jeszcze wykonać niewielką pracę. Dziś strony były bliskie porozumienia i teraz niezbędne jest uzgodnienie formy umowy. Jestem pewien, że dialog będziemy kontynuować" - ogłosił wiceprzewodniczący KE Marosz Szefczowicz w komunikacie po piątkowym spotkaniu Rosja-Ukraina-Unia w Brukseli.
Szefczowicz przewodniczył rozmowom, w których udział wzięli też: ze strony rosyjskiej Aleksandr Nowak minister energetyki i Aleksiej Miller prezes Gazpromu; ze strony ukraińskiej: Ihor Nasalik minister energetyki i Andrij Kobolew prezes Naftogazu.
„Wszyscy cenią sobie możliwość konsultacji w Brukseli dostaw w okresie zimowym gazu na Ukrainę oraz dostawami do krajów Unii. Wszyscy zgodziliśmy się co do tego, że musimy współpracować, aby zapewnić płynny ruch gazu między Rosją a Ukrainą oraz tranzyt do Unii. Zdecydowaliśmy, że rozmowy będą kontynuowane na wszystkich szczeblach" - dodał Szefczowicz.
Ukraina nie importuje gazu z Rosji od 25 listopada 2015 r. Dziesięć lat temu była jego największych kupującym - 57 mld m3 rocznie. Formuła rozmów trójstronnych w sprawie gazu pojawiła się po raz pierwszy w 2014 r, po tym jak Kijów odmówił wykonania warunku take or pay (bierz lub płać) z kontraktu z 2009 r (podpisała go Julia Timoszenko). Skutkowało to wzajemnymi pozwami Gazpromu i Naftogazu do trybunału arbitrażowego w Sztokholmie, a ostatecznie zaprzestaniem przez Naftogaz importu gazu z Rosji. W 2015 r Naftogaz kupił w Gazpromie 6,5 mld m3 surowca a od firm zachodnich -10,3 mld m3. W tym roku importuje wyłącznie z Zachodu.
Konflikt gazowy powoduje ból głowy w Brukseli. Ukraina pozostaje bowiem największym korytarzem dostaw rosyjskiego gazu na rynek Wspólnoty. Przed spotkaniem w siedzibie KE Sąd Gospodarczy w Kijowie uznał, że Gazprom wykorzystywał monopolistyczną pozycję w tranzycie gazu przez Ukrainę i nałożył na Rosjan karę 171,8 mld hrywien (6,8 mld dol.).