Musimy wspierać własne technologie

W Polsce mamy inne niż np. w USA, które są liderem w pozyskiwaniu gazu łupkowego, uwarunkowania geologiczne - mówi prof. dr hab. Marek Ratajczak, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego

Aktualizacja: 15.01.2013 04:41 Publikacja: 14.01.2013 15:57

Musimy wspierać własne technologie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rz: Czy ministerstwo nauki wspierając program łupkowych technologii nie wydaje pieniędzy na wynalezienie czegoś, co już istnieje np. w USA? Prof. Leszek Balcerowicz w niedawnym wywiadzie dla „Rz" mówi wprost: „przeznaczamy pół miliarda złotych, być może na wynajdowanie polskiej dymarki czy nowego polskiego poloneza".

Marek Ratajczak: Absolutnie nie. Przede wszystkim w Polsce mamy inne niż np. w USA, które są liderem w pozyskiwaniu gazu łupkowego, uwarunkowania geologiczne. W przeciwieństwie do złóż znajdujących się w Ameryce Północnej, w Polsce, jak i generalnie Europie zazwyczaj wszelkie prace trzeba prowadzić w terenie dość gęsto zaludnionym. Działamy też w innym reżimie wymogów środowiskowych. Już tylko to powoduje, że te rozwiązania technologiczne, które funkcjonują i sprawdzają się w USA, u nas nie muszą być możliwe do zastosowania lub nie muszą być równie skuteczne. Odnosząc się do samej wypowiedzi prof. Balcerowicza, trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na występujące od dawna istotne doktrynalne różnice zdań wśród  ekonomistów dotyczące kwestii ingerencji państwa w gospodarkę. Część z nich stoi na stanowisku, że w pewnych sytuacjach jest ona niezbędna czy pożądana. Inni, w tym m.in. prof. Balcerowicz, uważają że tak zwana niewidzialna ręka rynku zawsze będzie lepsza niż jakakolwiek ingerencja państwa, a w tym wydawanie przez nie pieniędzy na działania stymulujące rozwój technologii. Trudno byłoby oczekiwać, aby zdecydowany zwolennik idei bezwzględnej przewagi niewidzialnej ręki rynku nad widzialną ręką państwa uznał za słuszny jakikolwiek projekt rządu ukierunkowany na wspieranie aktywności sektora prywatnego w tym także w zakresie innowacji.

Pana zdaniem firmy nie są zainteresowane tworzeniem nowych technologii dotyczących gazu łupkowego tylko z własnych pieniędzy?

Firmy działające w Polsce, choć oczywiście nie wszystkie, wykazują ograniczoną skłonność do ponoszenia nakładów na badania i rozwój. W wypadku podmiotów zagranicznych wiąże się to z tradycją inwestowania w badania i rozwój raczej w krajach macierzystych. Z kolei w wypadku firm opartych na polskim kapitale istotną rolę odgrywają ryzyko związane z innowacjami i nie rzadko ograniczenia finansowe. Stąd częste oczekiwanie wsparcia ze strony państwa. Ryzyko jest szczególnie wysokie gdy realizacja projektu związanego z tworzeniem nowych technologii wymaga zarówno znacznego zaangażowania kapitałowego jak i  czasowego wykraczającego poza horyzont jednego, góra dwóch lat, a tak jest w wypadku technologii związanych z eksploatacją gazu łupkowego. Dlatego przynajmniej na obecnym etapie rozwoju polskiej gospodarki powinniśmy tworzyć programy wspierające tworzenie własnych technologii.

Na czym polega ryzyko przedsięwzięć innowacyjnych związanych z tworzeniem nowych technologii?

To przede wszystkim ryzyko nie uzyskania oczekiwanych efektów i utraty poniesionych nakładów, a także ryzyko związane z przejściem od fazy projektowej do fazy komercjalizacji.

Jakie technologie łupkowe chcemy wynaleźć w ramach programu Blue Gas, którego budżet wynosi 1 mld zł i jest współfinansowany przez pana resort?

Celem realizacji programu jest doprowadzenie do opracowania technologii, które będzie można zastosować w występujących w Polsce warunkach. Dotyczy to wszystkich wskazanych w programie obszarów badań, tj. poszukiwania i rozpoznawania, zagospodarowania, eksploatacji i aspektów technologicznych udostępniania złóż oraz ochrony środowiska. Nie jest to ani proste, ani tanie. Ze względów o których mówiłem wcześniej, takich jak ryzyko i koszty prac, musimy założyć, że obok aktywności firm, które poszukują  złóż gazu i przygotowują się do ich późniejszej eksploatacji oraz współdziałających z nimi podmiotów ze sfery nauki konieczne jest, przynajmniej częściowe, wzięcie przez państwo na siebie ryzyka i kosztów związanych z opracowaniem łupkowych technologii. Nie jest przy tym wykluczone, że w ramach prowadzonych prac badawczo-rozwojowych któremuś z zespołów uda się wynaleźć technologię, która będzie miała walor absolutnej innowacji w skali świata.

Firmy i instytucje naukowe złożyły w pierwszym konkursie, w ramach programu Blue Gas, 22 wnioski o dofinansowanie na łączną kwotę 176 mln zł. Tymczasem mogły ubiegać się o 250 mln zł. To może świadczyć o fiasku waszego programu.

Na razie mówimy tylko o pierwszym konkursie, a dokładniej o pierwszym jego etapie. Nie powinniśmy więc jeszcze oceniać całego programu. Być może nie wszystkie firmy i instytucje zdążyły się do niego przygotować. W przyszłości będą kolejne konkursy i wniosków na pewno będzie więcej. Co ważne, niewykorzystane pieniądze nie przepadają i będą oferowane w następnych etapach programu. Natomiast wysokość kwoty dofinansowania o które wnioskują poszczególne konsorcja może wynikać z racjonalizacji procesów kosztorysowania, a także chęci maksymalizacji szans na uzyskanie wsparcia.

Jakie konkretnie technologie chcą opracowywać firmy i instytucje naukowe?

Tego jeszcze nie możemy powiedzieć. Wcześniej, przynajmniej pod względem formalnym, musimy ocenić złożone wnioski. Powinno to nastąpić na początku lutego. Co najważniejsze, ostatecznej weryfikacji wniosków od strony ich zawartości merytorycznej dokonają niezależni i wysokiej klasy eksperci, nie tylko z Polski ale i z zagranicy. To powinno sprzyjać temu, aby wytypowane do realizacji projekty były rzeczywiście innowacyjne i możliwe do realizacji.

Czy resort nauki lub szerzej rząd planuje kolejne programy, które będą wpierać krajowe technologie w zakresie łupków?

Na razie jako resort nie planujemy uruchomienia nowych programów dedykowanych branży poszukiwawczo-wydobywczej. Nie wykluczamy jednak zwiększenia budżetu programu Blue Gas w przyszłości. Wystarczy, że firmy będą chciały wydać na nowe technologie z własnych pieniędzy większe kwoty niż dotychczas. Wynika to z polityki ministerstwa, której celem jest doporowadzenie docelowo do sytuacji w której połowa badań w Polsce jest finansowana przez biznes. Dlatego też środki, którymi dysponuje NCBR będą wzrastały proporcjonalnie do wzrostu nakładów finansowych biznesu. Realizując programy uwzględniające wsparcie finansowe ze środków budżetowych pamiętamy jednak, by nie przekroczyć pewnej granicy i nie doprowadzić do nadmiernej ingerencji państwa w gospodarkę.

Rz: Czy ministerstwo nauki wspierając program łupkowych technologii nie wydaje pieniędzy na wynalezienie czegoś, co już istnieje np. w USA? Prof. Leszek Balcerowicz w niedawnym wywiadzie dla „Rz" mówi wprost: „przeznaczamy pół miliarda złotych, być może na wynajdowanie polskiej dymarki czy nowego polskiego poloneza".

Marek Ratajczak: Absolutnie nie. Przede wszystkim w Polsce mamy inne niż np. w USA, które są liderem w pozyskiwaniu gazu łupkowego, uwarunkowania geologiczne. W przeciwieństwie do złóż znajdujących się w Ameryce Północnej, w Polsce, jak i generalnie Europie zazwyczaj wszelkie prace trzeba prowadzić w terenie dość gęsto zaludnionym. Działamy też w innym reżimie wymogów środowiskowych. Już tylko to powoduje, że te rozwiązania technologiczne, które funkcjonują i sprawdzają się w USA, u nas nie muszą być możliwe do zastosowania lub nie muszą być równie skuteczne. Odnosząc się do samej wypowiedzi prof. Balcerowicza, trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na występujące od dawna istotne doktrynalne różnice zdań wśród  ekonomistów dotyczące kwestii ingerencji państwa w gospodarkę. Część z nich stoi na stanowisku, że w pewnych sytuacjach jest ona niezbędna czy pożądana. Inni, w tym m.in. prof. Balcerowicz, uważają że tak zwana niewidzialna ręka rynku zawsze będzie lepsza niż jakakolwiek ingerencja państwa, a w tym wydawanie przez nie pieniędzy na działania stymulujące rozwój technologii. Trudno byłoby oczekiwać, aby zdecydowany zwolennik idei bezwzględnej przewagi niewidzialnej ręki rynku nad widzialną ręką państwa uznał za słuszny jakikolwiek projekt rządu ukierunkowany na wspieranie aktywności sektora prywatnego w tym także w zakresie innowacji.

Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie