Rz: Czy ministerstwo nauki wspierając program łupkowych technologii nie wydaje pieniędzy na wynalezienie czegoś, co już istnieje np. w USA? Prof. Leszek Balcerowicz w niedawnym wywiadzie dla „Rz" mówi wprost: „przeznaczamy pół miliarda złotych, być może na wynajdowanie polskiej dymarki czy nowego polskiego poloneza".
Marek Ratajczak: Absolutnie nie. Przede wszystkim w Polsce mamy inne niż np. w USA, które są liderem w pozyskiwaniu gazu łupkowego, uwarunkowania geologiczne. W przeciwieństwie do złóż znajdujących się w Ameryce Północnej, w Polsce, jak i generalnie Europie zazwyczaj wszelkie prace trzeba prowadzić w terenie dość gęsto zaludnionym. Działamy też w innym reżimie wymogów środowiskowych. Już tylko to powoduje, że te rozwiązania technologiczne, które funkcjonują i sprawdzają się w USA, u nas nie muszą być możliwe do zastosowania lub nie muszą być równie skuteczne. Odnosząc się do samej wypowiedzi prof. Balcerowicza, trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na występujące od dawna istotne doktrynalne różnice zdań wśród ekonomistów dotyczące kwestii ingerencji państwa w gospodarkę. Część z nich stoi na stanowisku, że w pewnych sytuacjach jest ona niezbędna czy pożądana. Inni, w tym m.in. prof. Balcerowicz, uważają że tak zwana niewidzialna ręka rynku zawsze będzie lepsza niż jakakolwiek ingerencja państwa, a w tym wydawanie przez nie pieniędzy na działania stymulujące rozwój technologii. Trudno byłoby oczekiwać, aby zdecydowany zwolennik idei bezwzględnej przewagi niewidzialnej ręki rynku nad widzialną ręką państwa uznał za słuszny jakikolwiek projekt rządu ukierunkowany na wspieranie aktywności sektora prywatnego w tym także w zakresie innowacji.
Pana zdaniem firmy nie są zainteresowane tworzeniem nowych technologii dotyczących gazu łupkowego tylko z własnych pieniędzy?
Firmy działające w Polsce, choć oczywiście nie wszystkie, wykazują ograniczoną skłonność do ponoszenia nakładów na badania i rozwój. W wypadku podmiotów zagranicznych wiąże się to z tradycją inwestowania w badania i rozwój raczej w krajach macierzystych. Z kolei w wypadku firm opartych na polskim kapitale istotną rolę odgrywają ryzyko związane z innowacjami i nie rzadko ograniczenia finansowe. Stąd częste oczekiwanie wsparcia ze strony państwa. Ryzyko jest szczególnie wysokie gdy realizacja projektu związanego z tworzeniem nowych technologii wymaga zarówno znacznego zaangażowania kapitałowego jak i czasowego wykraczającego poza horyzont jednego, góra dwóch lat, a tak jest w wypadku technologii związanych z eksploatacją gazu łupkowego. Dlatego przynajmniej na obecnym etapie rozwoju polskiej gospodarki powinniśmy tworzyć programy wspierające tworzenie własnych technologii.
Na czym polega ryzyko przedsięwzięć innowacyjnych związanych z tworzeniem nowych technologii?