Michaił Chodorkowski udzielił wywiadu magazynowi "Forbes". "Obecny reżim nigdy nie przyzna się do błędu (...), a mniejszościowi akcjonariusze nigdy nie pogodzą się z wielomiliardowymi stratami, dla których nie było podstaw rynkowych. Ostateczna rozgrywka widać jest jeszcze przed nami" - mówi Chodorkowski.
Przypomniał, że sam zrezygnował z udziałów koncernu jeszcze w 2004 r, mając nadzieję, że uratuje Jukos. Chodorkowski zakłada, że Rosneft uważa "pseudo-legalny gwałt za normalną metodę rozwiązywania swoich zadań". Były prezes Jukos współczuje dyrektorowi wykonawczemu BP Robertowi Dudley'owi. To, że wykupując TNK-BP Rosneft zostanie światowym liderem wydobycia ropy, jest zdaniem Chodorkowskiego "realizacją idei kapitalizmu państwowego i wykorzystaniem instrumentów energetycznego władztwa".
Pozostałe rosyjskie koncerny paliwowe będą musiały, albo dostosować się do sytuacji i działać jako "przydatne elementy polityki energetycznego władztwa", albo wycofać się z rynku. Były szef Jukosu ostrzega, że nieefektywność modelu rozwoju państwa wybranego przez Kreml stanie się widoczna za 2-3 lata przy cenie ropy 60 dol./baryłkę lub za 10 lat, gdy ropa będzie droga (140 dol.)
Chodorkowski uważa, że Władimir Putin wybrał dla Rosji państwowy kapitalizm. Jest to pokłosie "połączenia sowieckiej mentalności i przyzwyczajeń pracownika służb specjalnych". A także dla "normalnych w jego wieku trudności z akceptacją nowego" - podsumował bez owijania w bawełnę Chodorkowski.
- Kapitalizm państwowy to dla Rosji rządy państwowych monopoli, a więc stały wzrost taryf i opłat. To prymitywizacja gospodarki, z powodu niemożliwości rozwoju prywatnego biznesu we wnątrz branż wspieranych przez państwo". A co za tym idzie - niskie tempo wzrostu i zostawanie z tyłu za np. Chinami, w infrastrukturze, nauce, sferze socjalnej - wyliczył Chodorkowski.