Jednak skokowy spadek cen surowca stanowi poważny cios dla kilku stanów, które opierają swoje wpływy na wydobyciu ropy.
Sytuacja jest dużo bardziej skomplikowania niż się wydaje – twierdzą ekonomiści.
- Niektóre regiony USA produkują więcej ropy, niż jej konsumują w innych jest dokładnie odwrotnie – wyjaśnia Richard Barrington, analityk MoneyRates.com.
Mówiąc o dobroczynnym wpływie niskich cen ropy na całą gospodarkę nie można zapomnieć o tym, że nie wszyscy mogą mieć powody do radości. Wiele spółek naftowych już ogłosiło zwolnienia zbiorowe, pojawiły się także pierwsze bankructwa. Zamykane są najbardziej nieopłacalne odwierty, przede wszystkim w droższych w eksploatacji złożach łupkowych. Łączne zadłużenie sektora naftowego szacowane jest na 200 miliardów dolarów. Problem będzie się więc pogłębiał, jeśli ceny utrzymywać się będą nadal na niskim poziomie.
Spadek cen ropy oznacza także problemy dla poszczególnych stanów USA. Najbardziej ucierpią najsłabiej zaludnione obszary, o słabo zdywersyfikowanej gospodarce. Tam może dojść nawet do recesji, a lokalnym budżetom grożą ostre cięcia.