Bruksela musi złagodzić wymogi

Transformacji energetyki od razu nie zrobimy. Możemy ją rozłożyć na 50 lat, co rząd ma w planach. Nie wystarczy pięcioletni okres proponowany przez Unię – mówi minister energii KrzysztoF Tchórzewski.

Publikacja: 24.01.2017 20:19

Bruksela musi złagodzić wymogi

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Rząd prowadzi przegląd ministerstw. Czy szykują się zmiany na stanowiskach wiceministrów?

Ze swoich zastępców jestem zadowolony.

Mówiło się o poszukiwaniu kandydata na stanowisko wiceministra Piotrowskiego… m.in. w kontekście złej ustawy o OZE i fiaska aukcji testowej.

Żaden z nas nie ma się czego wstydzić, wystąpił błąd programu. Pracę moich współpracowników oceniam bardzo dobrze. Ważne, że wszystko idzie do przodu. Co do aukcji, to mamy nadzieję, że kolejne pójdą sprawnie. O tej mogę powiedzieć tylko: pierwsze koty za płoty. Nie należy też obarczać winą Urzędu Regulacji Energetyki. Rozumiem gorycz przedsiębiorców i za tę wpadkę ich przepraszam.

Trwa też wymiana składów zarządów w spółkach energetycznych. Która następna po Enerdze?

Od wszystkich zarządów oczekuję ciężkiej pracy. Nie prowadzę systemowej wymiany kadr. Ona następuje tylko tam, gdzie z punktu widzenia strategicznych zadań, rozbiegają się nasze opinie. W przypadku Energi za dużo było konfliktów i tarć wewnętrznych. Zarząd nie był zespołem. Jeśli jego członkowie zaczynają mieć odmienne zdanie co do kluczowych kwestii, to nie będę rozsądzał, kto ma rację. To znaczy, że kierownictwo nie potrafi sobie poradzić.

Mamy rok od utworzenia resortu i nadal brak długofalowej polityki energetycznej…

Zanim ją sformułujemy musimy rozstrzygnąć politycznie kilka rzeczy. Musimy poczekać na ostateczny kształt tzw. pakietu zimowego, który eliminuje możliwość budowania bloków energetycznych emitujących więcej niż 550kg/MWh. Dziś trudno przewidzieć ostateczny kształt projektów i rozporządzeń unijnych. Jednak przyjęcie ich w obecnym kształcie wpłynie na finanse naszej energetyki i będzie miało daleko idące negatywne skutki gospodarcze.

Polsce nie jest po drodze z polityką energetyczną Unii, bo jest za droga. A na atom nas nie stać… Rząd znów o nim wspomina

To nie w tym rzecz. Zanim wskażemy czy i jakie miejsce zajmie atom w systemie energetycznym, to wcześniej musimy uporać się z miejscem w nim energetyki węglowej. Nie będziemy w stanie tak szybko, jak chce Unia, przestawić się na alternatywne źródła energii. Pozostanie nam import. Zdrożeją uprawnienia do emisji CO2 (już dziś kosztują 5 euro, co stanowi ponad 10 proc. ceny hurtowej w Polsce). W efekcie za energię odbiorca będzie płacił nawet 60-70 proc. więcej. To uderzy w naszą konkurencyjność. W 2030 r. nasze PKB może być niższe niż obecnie. Czy Polacy mogą zgodzić się na taki wzrost kosztów? Dlaczego Komisja Europejska stawia nas w tak trudnej sytuacji?

Skutki odrzucenia nowego prawa mogą być podobne, jak w przypadku negatywnej odpowiedzi na pytanie o pozostanie w Unii… Rząd dąży do wyjścia ze Wspólnoty?

Podkreślam, że nie jestem zwolennikiem wystąpienia Polski z UE, ale nie zgadzam się z tak stanowionym przez nią prawem. Musimy zdecydowanie podkreślać nasz sprzeciw wobec zapisów pakietu zimowego, w zakresie eliminującym energetykę węglową. Te zapisy stawiają Polaków przed zbyt trudnym wyborem. Wprowadzenie ich do pakietu, tuż przed spotkaniem w tej sprawie Komisji UE i przyjęcie tych zapisów – bez wcześniejszych konsultacji – jest według mnie szkodliwe dla przyszłości Unii Europejskiej. Mam nadzieję, że Rada Europejska je odrzuci. Czy jest jakieś pole do negocjacji w zakresie wspomnianego limitu 550kg/MWh?

Moje stanowisko jest takie, że Bruksela musi od pomysłu odstąpić i usunąć ten zapis. Jak wskazałem przed chwilą został on wprowadzony bez konsultacji. Będziemy interweniować w tej sprawie. Czy rząd w ogóle chce nakreślić plan odchodzenia od paliw kopalnych w jakiejś perspektywie?

Dziś nadal ponad 85 proc. naszej energetyki opiera się na węglu. Transformacji od razu nie zrobimy. Możemy ją rozłożyć na okres 50 lat, co rząd ma w planach, ale i tak część nowoczesnej energetyki węglowej będzie funkcjonowała znacznie dłużej. Na pewno nie wystarczy na to 5-letni okres przejściowy, który proponuje Unia.

Zatem co oprócz węgla Ministerstwo Energii widzi w miksie energetycznym?

Wszystko, co pomoże nam jak najtaniej wypełnić unijne cele. Naszym zdaniem umożliwią to klastry energetyczne. Przedstawiona przez nas koncepcja bardzo spodobała się w Brukseli. Zwłaszcza, że tylko w Polsce klastry mają priorytet i staramy się uregulować ich prawny status. Będę dążył do tego, by był to także priorytet finansowy, żeby za każdą MWh stabilnie wytworzonej energii była odpowiednia premia. Jeśli zaś chodzi o technologie OZE, to dziś powinny rozwijać się głównie biogazownie i fotowoltaika. Bo takich mocy mamy za mało w Polsce. A ich zaletą jest to, że uzupełniają potencjał mocy elektrowni wiatrowych, których rozwoju nie będę preferował, gdyż obecnie już dominuje w naszej energetyce odnawialnej. To odnosi się zarówno do farm lądowych jak i morskich.

Skąd ta niechęć do elektrowni wiatrowych?

To nie jest niechęć, to rachunek ekonomiczny. Dziś nie stać nas na wytwarzanie prądu z wiatru morskiego, gdzie za 1 MWh trzeba zapłacić nawet do 200 euro. Gdyby zaś PSE miały wykonać przyłącze do takiej farmy wiatrowej, to jedna kosztowałaby miliard złotych, a do tego i tak potrzebne są rezerwowe elektrownie węglowe. Do 2020 r. na pewno nie będziemy też chcieli iść ponad plan z realizacją celu OZE. Brakuje nam do niego zaledwie 3 proc., przy czym brak spełnienia celu na poziomie 1 proc. implikuje jedynie upomnienie, a nie karę.

To może większy import i rozbudowa połączenia LitPol Link do 2 tys. MW?

To połączenie nie waży o losie energetycznym Polski. Dlatego nie jest dla nas w chwili obecnej priorytetem. Zwłaszcza, że to Litwa przez większość czasu sprzedaje nam tańszą energię z Rosji lub Szwecji, a miało być odwrotnie.

Mogłoby być taniej dla klientów. A za rynek mocy też zapłacimy, a to wsparcie dla wytwarzania węglowego. Jak będzie wyglądała socjalizacja kosztów?

Rynek mocy to także wsparcie dla OZE. Bloki konwencjonalne stojące w rezerwie nie byłyby potrzebne, gdyby OZE zawsze produkowały prąd. Zakładamy, że koszty tego wsparcia z rynku mocy ponosić będą wszyscy. Nie będzie ulg dla wszystkich przedsiębiorców. Wyjątkiem mogą być ci najbardziej energochłonni. Rynek mocy wymuszają OZE jako niepewne źródła energii elektrycznej. Dofinansowujemy je w ten sposób wypełniając wymogi Unii Europejskiej.

Jaki jest harmonogram dla rynku mocy, którego realizacja i tak już wpada w poślizg?

Do końca półrocza ustawa powinna znaleźć się na Radzie Ministrów. Potem rozpocznie się procedura legislacyjna i jednocześnie notyfikacja w Komisji Europejskiej. Chodzi o to, by w czasie prac parlamentarnych można było nanosić poprawki wynikające z procesu notyfikacyjnego.

W najbliższym latach ma rozpocząć się budowa 5-6 bloków węglowych kosztem do 40 mld zł. Gdzie powstaną?

Wszędzie tam, gdzie będzie można je najtaniej i najszybciej zbudować. Chodzi o to, by był już gotowy teren pod inwestycje. Myślę, że powstanie blok przy Bogdance, w Dolnej Odrze, a także sprawdzimy wszystkie miejsca, w których – jak w Ostrołęce – porzucono realizację projektów. Przykładem są Elektrownia Czeczott, Nowy Rybnik oraz Łagisza. Tę ostatnią planowano co prawda jako gazową, ale ze względu na dostępne miejsce możemy wykorzystać je do budowy jednostki węglowej. Jeśli znajdziemy więcej takich lokalizacji, to nie będzie przymusu by budować jednostki klasy 1 tys. MW, tylko mniejsze. Mamy też 44 bloki po 200 MW każdy. Około 20 z nich nadaje się do remontu, który wydłuży ich żywotność o ok. 15 lat. Do odstawienia w najbliższych latach pójdzie na pewno 10-12 z tych bloków.

Czy w poszukiwaniu tych miejsc inne aktywa energetyczne będą renacjonalizowane? Jest sprzedawany przez Polenergię projekt Elektrowni Północ czy nierealizowane przez ZE PAK projekty w Koninie i Pątnowie?

Ubolewam nad tym, że główny udziałowiec PAK nie chce inwestować. Na pewno sprawdzimy jego zobowiązania wynikające z umowy kupna. Przyjrzę się Elektrowni Północ. Faktem jest, że chcemy inwestować tak, by jak najszybciej uruchomić projekty w już dostępnych miejscach. Przechodzenie procedury w nowej lokalizacji jest zbyt czasochłonne. Należy jednak pamiętać, że koncerny energetyczne nie mają kieszeni bez dna. Zamiarem rządu nie jest też, by cała energetyka była państwowa. Chcemy inwestorów zagranicznych, ale takich którzy wejdą na rynek jako udziałowcy ponoszący częściowe ryzyko. Do takich działań zmusza nas prognoza dalszej pracy posiadanych przez nasze spółki bloków energetycznych.

Oferty polskich firm na kupno Engie i EDF, a potem blokowanie wejścia inwestorów zagranicznych to przypadek?

Wolałbym, żeby to EDF budował elektrownię w Rybniku. Polskie spółki zamiast odkupywać aktywa mogłyby wydać te pieniądze na inne inwestycje. Jednocześnie nie mogłem zaakceptować ofert funduszy nastawionych na maksymalizację zysku. Wbrew krążącym opiniom nie byli oni zainteresowani ani budową nowych mocy, ani remontami tych funkcjonujących. Za szkodliwym dla systemu energetycznego uznałem też podział aktywów EDF. Teraz też nie zamierzamy ich dzielić. Pod zmienioną nazwą będą funkcjonować jako osobna spółka, dzięki czemu nie będą musiały przechodzić procedury w UOKiK.

ME woli żeby spółki energetyczne inwestowały zamiast wypłacać dywidendy. Jakie będą wpływy do budżetu z tego tytułu w 2017 r.

Jesteśmy dopiero na etapie projektu budżetu. Staram się o to, aby dywidendy były niezbyt wysokie. Jak widać energetyka uczestniczy w olbrzymim projekcie w dużych projektach inwestycyjnych. Dążę do tego, by decyzje o inwestycjach w akcje spółek energetycznych nie były oparte na dywidendzie. Jeśli ktoś uważa, że może stracić na akcjach firmy, jeśli ta pozostawi miliardy na inwestycje, to tacy akcjonariusze krótkoterminowi mnie nie interesują.

Ale to Skarb Państwa drugą ręką wyciąga podatek z operacji przesunięcia kapitałów… Gdzie to nastąpi w najbliższym czasie i czy jest przestrzeń na takie operacje w kontekście planów inwestycyjnych?

Na razie nie mam zamiaru przeprowadzać takiej operacji. Choć przestrzeń do porządkowania kapitałów istnieje. Od początku w spółkach trwało unikanie opodatkowania. Nieopisany kapitał zapasowy (tj. nieprzeznaczony na jakiś cel – np. inwestycje) wszędzie jest większy od akcyjnego, a powinien stanowić jedną trzecią jego wielkości. Po włączeniu spółek paliwowych i KGHM pod nadzór ME łącznie do przesunięcia jest kapitał o wartości kilkudziesięciu miliardów. Zgromadzone miliardy na kapitale zapasowym pozwalały na wypłacanie dywidend nawet gdy były straty, a spółki inwestowały. To patologia, gdyż jest to zapis księgowy nie pokryty stanem środków finansowych.

Za to teraz energetyka musi ratować nierentowne górnictwo i budowlany Polimex. Te inwestycje nie są oceniane jako biznesowe.

Nikt kto został w JSW jako akcjonariusz nie stracił dzięki prowadzonej pod naszym nadzorem restrukturyzacji. Ci co wyszli nie mają teraz powodów do zadowolenia. Mam nadzieję, że podobnie będzie w Polimeksie. Nie możemy pozwolić upaść spółce o tak świetlanej przeszłości i dobrych perspektywach rozwoju na przyszłość, która doprowadzona została na skraj upadłości przez błędne decyzje poprzedników. Zwłaszcza, że szykujemy duży front inwestycji energetycznych, a firma ta uczestniczy już w projektach strategicznych z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski.

W Brukseli będziemy też przekonywać do fuzji PGG i KHW. Jakim argumentami?

Biznesplan jest wstępnie naszkicowany. Problem polega na tym, że fuzja wymaga nowej notyfikacji pomocy publicznej. Modyfikowane będą bowiem założenia dla samej PGG. Połączenie z KHW sprawi, że uzyskanie przez PGG dodatniego wyniku operacyjnego może się przesunąć z końca 2017 r., do połowy 2018 r. Dzięki temu jednak obciążony 2,5 mld zł długiem holding będzie mógł się restrukturyzować. Nadwyżka zatrudnianych tam osób przejdzie do kopalń PGG (KE pozwala tylko na takie wewnętrzne przesunięcia). Z kolei większość szybów z kopalni Wieczorek i Śląsk pójdzie do SRK wraz z 1,5 tys. dodatkowych osób uprawnionych do urlopów górniczych. W KHW pozostaną tylko kopalnie Wesoła i Staszic powiększone o sąsiednie pokłady z przekazywanych do SRK kopalń. Powstanie nowa lista zakładów PGG lub ich części, które będą przekazywane do SRK. To czy trafią tam kopalnie lub ich części wskazane we wcześniejszej notyfikacji zależeć będzie od ich wyników. Ważą się losy Sośnicy. Z końcem styczna będziemy sprawdzać, jak kopalnia ta funkcjonuje. Są pozytywne sygnały, ale sytuacji nie uratuje jedynie wyjście na zero przy setkach milionów potrzebach inwestycyjnych.

Fuzja przejdzie przez przepisy antymonopolowe Unii?

O to jestem spokojny. W Unii kończy się już era konkurencji wewnętrznej. Państwa, gdzie przepisy zakazywały zbytniej koncentracji, zaczynają przegrywać z potęgami z Chin czy Stanów Zjednoczonych. Dlatego KE zmienia pogląd w tym temacie. Moim zdaniem będzie oczekiwać nawet współpracy między przedsiębiorstwami różnych krajów w rywalizacji międzykontynentalnej. Przyszłość Śląska widzę w coraz jaśniejszych barwach.

CV

Krzysztof Tchórzewski został ministrem energii w grudniu 2015 r. Z wykształcenia jest energetykiem i wiele lat pracował w zawodzie, m.in. w PKP Energetyka. W latach 1997–2001 był sekretarzem stanu w Ministerstwie Transportu i Gospodarki Morskiej. W 2007 r. był wiceministrem gospodarki odpowiedzialnym za górnictwo.

Rząd prowadzi przegląd ministerstw. Czy szykują się zmiany na stanowiskach wiceministrów?

Ze swoich zastępców jestem zadowolony.

Pozostało 99% artykułu
Elektroenergetyka
Dziura w systemie mrożenia cen energii i ciepła zasypana
Elektroenergetyka
Rekordowy import prądu na Ukrainę po rosyjskich atakach. Polska wśród dostawców
Elektroenergetyka
Jak poradzić sobie z deficytem mocy? „Importu nie unikniemy”
Elektroenergetyka
Rosja chce uniemożliwić Ukrainie eksport prądu do UE
Elektroenergetyka
Operator szykuje rewolucję, która pozwoli na przyjęcie energii z OZE i atomu