Reklama

Jesteśmy skazani na import prądu

W pierwszym półroczu więcej energii wpłynęło do Polski, niż wypłynęło z kraju. Ten trend się pogłębia.

Publikacja: 07.08.2017 19:52

Jesteśmy skazani na import prądu

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

W pierwszych sześciu miesiącach roku niemal połowę importowanych w celach handlowych 3,3 TWh energii elektrycznej (ok. 4 proc. zużycia) kupiliśmy w Szwecji. Kolejne 25 proc. zapewniła Litwa, która własnych mocy ma niewiele, ale jest połączona ze wszystkimi sąsiadami, w tym Skandynawami. Niemal 19 proc. sprowadziliśmy z Ukrainy, choć akurat z tym państwem stałego łącznika nie mamy.

W tym roku nie było tygodnia bez „obcego” prądu w naszym systemie energetycznym. Wbrew temu, co dla PAP powiedział wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, prąd z zagranicy ciągnęliśmy nawet w ubiegły wtorek, kiedy padł rekord zapotrzebowania na moc w szczycie letnim (ponad 23,2 GW). Saldo wymiany z zagranicą wyniosło 625 MW.

Zimowy wyjątek

– Przez najbliższe lata Polska nie zdoła powrócić na pozycję eksportera netto energii, a ilość napływającego do nas prądu będzie rosła z roku na rok – przewiduje Aleksander Śniegocki, analityk WiseEuropa. Dynamiczny rozwój zielonych elektrowni za naszą zachodnią granicą sprawia, że średnie ceny hurtowe są tam znacznie niższe niż u nas.

Wyjątkiem są takie sytuacje jak na początku roku, kiedy mroźna zima i problemy francuskich elektrowni atomowych podniosły ceny w wielu europejskich krajach. W efekcie w pierwszym półroczu polskie spółki eksportowały 2,6 TWh prądu, dziesięć razy więcej niż w tym okresie w 2016. Jak wskazuje PGE w sprawozdaniu za I kwartał, cena u nas była o 24 zł/MWh niższa od średniej w Niemczech i o 28 zł/MWh niż w Czechach. Przewagę utrzymały jednak Szwecja (średnio 13 zł/MWh taniej) i Litwa, gdzie za prąd płacono średnio o 4 zł/MWh mniej.

Reklama
Reklama

Przejściowe odwrócenie sytuacji handlowej może nastąpić na początku przyszłej dekady z uwagi na wyłączanie w Niemczech siłowni jądrowych, o ile nie uruchomią stojących dziś bezużytecznie „gazówek”. – W obliczu spadającej konkurencyjności węgla (prognozowany jest wzrost cen uprawnień do emisji) pod koniec lat 20. wróci przewaga importu – twierdzi Śniegocki.

Taniej dla odbiorców

Korzyści z napływającej do kraju tańszej energii odczułyby gospodarstwa i firmy. Mosty energetyczne są też zabezpieczeniem na wypadek niedoborów u nas, co widać po uruchomieniu połączenia z Litwą i udrożnieniu przepływów handlowych z Niemcami.

– Im szersza techniczna zdolność wymiany z zagranicą, tym lepiej dla gospodarki. Ważne, by wykorzystać infrastrukturę do zarabiania – uważa Herbert L. Gabryś z Krajowej Izby Gospodarczej. – Przejawem braku kompetencji jest dążenie do samowystarczalności czy straszenie zwiększeniem importu – dodaje.

– To kwestia braku pełnego zaufania do tego, że Niemcy oraz pozostali partnerzy w pełni wdrożą ustalenia w chwili kryzysu, gdy mocy zabraknie po obu stronach granicy – zwraca jednak uwagę Śniegocki. – Nie są to obawy bezzasadne, bo nasi sąsiedzi już opóźniali wdrażanie mechanizmów ograniczających nieplanowane przepływy. Powinniśmy jednak raczej zabiegać o sprawniejsze egzekwowanie ustaleń na szczeblu unijnym, zamiast rezygnować z tworzenia wspólnych rezerw – zauważa Śniegocki.

Opinia

Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii

Polska ma teoretyczną szansę powrotu do pozycji eksportera energii po 2020 r. – hurtowe ceny w Niemczech mogą wtedy wzrosnąć, ze względu na wyłączenia elektrowni atomowych. Czy tak się stanie, zależy od wielu czynników. Eksport podnosi hurtowe ceny w kraju, a import je obniża, co jest ważne dla przemysłu. Powinno nam zależeć na nowoczesnej, innowacyjnej polskiej energetyce podążającej za megatrendami. Potrzebne jest ułożenie relacji z sąsiadami, byśmy mogli importować prąd, kiedy go potrzebujemy, a eksportować, kiedy potrzebują sąsiedzi – może to tylko pomóc.

W pierwszych sześciu miesiącach roku niemal połowę importowanych w celach handlowych 3,3 TWh energii elektrycznej (ok. 4 proc. zużycia) kupiliśmy w Szwecji. Kolejne 25 proc. zapewniła Litwa, która własnych mocy ma niewiele, ale jest połączona ze wszystkimi sąsiadami, w tym Skandynawami. Niemal 19 proc. sprowadziliśmy z Ukrainy, choć akurat z tym państwem stałego łącznika nie mamy.

W tym roku nie było tygodnia bez „obcego” prądu w naszym systemie energetycznym. Wbrew temu, co dla PAP powiedział wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, prąd z zagranicy ciągnęliśmy nawet w ubiegły wtorek, kiedy padł rekord zapotrzebowania na moc w szczycie letnim (ponad 23,2 GW). Saldo wymiany z zagranicą wyniosło 625 MW.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Elektroenergetyka
Dariusz Marzec: PGE nie opuszcza Gryfina. Chce tam wydać 7 mld zł
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Elektroenergetyka
Gra o niepodległość Energi wchodzi w decydującą fazę
Elektroenergetyka
Dolna Odra popracuje nieco dłużej. Jest decyzja PGE
Elektroenergetyka
PGE podzieliła się wstępnymi wynikami za drugi kwartał. Spółce ciąży węgiel
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Elektroenergetyka
Prawie 5 mld zł pożyczki z KPO dla Tauronu. Na transformację energetyczną i cyfryzację
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama