Nie jest tajemnicą, że odwracanie się instytucji finansowych od inwestycji opartych na węglu lub z tym surowcem związanych popchnęło polskie koncerny energetyczne do przeorientowania swoich strategii na OZE. Tylko we wrześniu br. Tauron kupił pięć farm wiatrowych o łącznej mocy 180 MW. – Jednym ruchem zrealizowaliśmy 20 procent planu rozpisanego do 2025 roku w obszarze farm wiatrowych i przekroczyliśmy 12 proc. udziału źródeł odnawialnych w naszym miksie. To poniżej naszych ambicji, ale to istotny krok w kierunku, w którym chcemy podążać: 66 proc. udziału źródeł nisko- i zeroemisyjnych w naszym miksie – podkreśla Grzegorczyk.

Filip Grzegorczyk, prezes Tauron Polska Energia, tv.rp.pl

– Jednym ruchem zrealizowaliśmy 20 procent planu rozpisanego do 2025 roku w obszarze farm wiatrowych i przekroczyliśmy 12 proc. udziału źródeł odnawialnych w naszym miksie. To poniżej naszych ambicji, ale to istotny krok w kierunku, w którym chcemy podążać: 66 proc. udziału źródeł nisko- i zeroemisyjnych w naszym miksie – mówi Filip Grzegorczyk.

Jak podkreśla, odkąd koncern ogłosił zwrot w kierunku odnawialnych źródeł energii, nastroje się zmieniają. – My też czytamy, co piszą analitycy. I odkąd przedstawiliśmy założenia Zielonego Zwrotu Taurona, w ich opiniach konsekwentnie powtarza się rekomendacja „kupuj” – podkreśla. Być może tak właśnie jest: ilekroć firma podsumowuje wyniki raportem okresowym, są one zgodne z oczekiwaniami rynku i nagradzane korektami kursu w górę. Z drugiej strony jest jasne, że na radykalne zmiany w bilansie firmy przyjdzie jeszcze poczekać.

Głównie ze względu na węgiel. Jeszcze rok czy dwa lata temu Tauron był kojarzony z aktywami węglowymi. Dziś kłopoty wydobywczego segmentu koncernu odbijają się na wynikach całości.

– Tauron Wydobycie to spółka trudna z powodu swojej historii. Aby przynosiła efekty, muszą zostać zrealizowane inwestycje. Najlepszy przykład to szyb Grzegorz: jeżeli chcemy budować kopalnię, bo budujemy elektrownię, to wypadałoby to ze sobą skorelować. Tymczasem w swoim czasie w Tauronie podjęto decyzję i zaczęto inwestycję w blok 910 MW w Jaworznie – ale nie podjęto decyzji o budowie szybu Grzegorz. I dziś mamy do czynienia z sytuacją, kiedy budowa szybu jest o kilka lat spóźniona. Ponosimy więc nakłady inwestycyjne, a nie ma efektu w postaci produkcji węgla. Tymczasem ten szyb powinien był być kończony mniej więcej w momencie oddania nowego bloku do eksploatacji – tłumaczy nam prezes Grzegorczyk.