Prezes Tauronu: Opowieści o bankructwie były przesadzone

Kiedyś energetyka węglowa z pewnością wyjdzie z koncernów energetycznych. Pytanie tylko kiedy i na jakich zasadach – przekonuje Filip Grzegorczyk, prezes katowickiego koncernu energetycznego Tauron.

Publikacja: 17.06.2020 18:06

Prezes Tauronu: Opowieści o bankructwie były przesadzone

Foto: Filip Grzegorczyk, prezes Tauronu/tv.rp.pl

Jak mocno pandemia dała się Tauronowi we znaki?

Na pewno odczujemy skutki pandemii. W kwietniu krajowe zużycie energii elektrycznej zmniejszyło się o 10 proc. i podobnego spadku należy spodziewać się w naszej spółce. Mimo to sytuacja finansowa i płynnościowa Tauronu jest stabilna. Wiedzieliśmy już wcześniej, że 2020 r. będzie dla grupy rokiem przełomowym. Finalizujemy kluczowe inwestycje, a jednocześnie jesteśmy jeszcze przed uruchomieniem rynku mocy, który będzie dla nas solidnym wsparciem oraz przed prawdopodobną sprzedażą biznesu ciepłowniczego. Zamykamy więc pewien etap i przechodzimy do intensywnej transformacji grupy. Nie ma co ukrywać, jeszcze kilka lat temu Tauron był w bardzo trudnej sytuacji. Analitycy wówczas kreślili dla spółki czarne scenariusze i zakładali przekroczenie kowenantów w umowach finansowania. Jednak obecny zarząd wyznaczył nową strategię oraz skutecznie ustabilizował sytuację grupy, co obecnie daje nam możliwość aktywnego uczestnictwa w transformacji w kierunki zielonej energetyki. Wchodzimy zatem w nową, lepszą rzeczywistość. Pandemia koronawiursa nie ułatwia nikomu zadania, ale nie zawróci nas z tej ścieżki rozwoju.

Tauron odda w tym roku do użytku nowy blok węglowy w Jaworznie, tymczasem produkcja energii elektrycznej z węgla mocno spada i było to widoczne jeszcze przed pandemią. Za to coraz więcej prądu importujemy z zagranicy. Jak w tym otoczeniu odnajduje się Tauron?

Doskonale. Decyzja o budowie bloku w Jaworznie została podjęta dawno temu, ale znane było już wtedy podejście Unii Europejskiej do energetyki węglowej. Tauron, podobnie jak cały kraj, przechodzi na odnawialne źródła energii, ale system energetyczny potrzebuje stabilnej podstawy. A tą podstawą mogą być właśnie nowe, wysokosprawne bloki węglowe. Blok w Jaworznie posiada ponadto 15–letnie wsparcie w ramach rynku mocy, co oznacza, że ekonomika jego funkcjonowania będzie dobra i znacznie lepsza niż starych jednostek opalanych węglem. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Termin zakończenia tej wartej ponad 6 mld zł inwestycji przesuwany był już kilkakrotnie. Czy istnieje ryzyko, że obecny termin – 15 listopada – nie zostanie dochowany?

Przede wszystkim muszę stanowczo podkreślić – to nie jest tak, że Tauron źle prowadzi tę inwestycję. Blok w Jaworznie jest budowany na nasze zlecenie i za nasze pieniądze, ale przez konsorcjum Rafako. Wykonawca zapewnia nas, że tym razem uda się inwestycję zakończyć w terminie. My, jako inwestor, wywieramy presję, by blok został oddany do użytku jak najszybciej. Dzięki naszym skutecznym działaniom, przesunięcie terminu uruchomienia bloku na listopad nie obniża naszego wyniku finansowego. Nasze służby handlowe wzorowo zarządzają tą sytuacją, odkupując na rynku energię, która była zakontraktowana dla tego bloku.

Skoro nie obawia się pan o ekonomikę nowego bloku, to czy bez żalu odda go pan, jeśli do skutku dojdzie rozważana dziś koncepcja przeniesienia wszystkich krajowych siłowni węglowych do osobnej spółki?

Trudno na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ dzisiaj nie są znane żadne szczegóły tej koncepcji. Zgadzam się natomiast z ogólnym kierunkiem zmian. Na pewno trzeba myśleć o nowej strukturze funkcjonowania krajowego sektora energetycznego. Branża działa w obecnym kształcie od 2006 r. i ta formuła już się zdezaktualizowała. Mamy zupełnie nowe wyzwania i musimy na nie odpowiednio reagować. Kiedyś energetyka węglowa z pewnością wyjdzie z koncernów energetycznych. Pytanie tylko kiedy i na jakich zasadach. Będziemy na ten temat rozmawiać. Dziś mamy takie aktywa, jakie mamy, i robimy wszystko by z nich optymalnie korzystać.

Spółka zapowiedziała zielony zwrot. Na jakie inwestycje stawia i czy nie będzie problemów z pozyskaniem na nie finansowania, skoro Tauron jest wciąż mocno zależny od węgla.

Patrzę na to optymistycznie. Nie będziemy już realizować nowych inwestycji węglowych, natomiast rozwijamy segment OZE. To jedyny możliwy scenariusz. Jeśli nasz kraj nie dostosuje się do unijnej polityki klimatycznej, to zostanie bez własnej energetyki, skazany jedynie na import energii. Interesują nas przede wszystkim projekty farm wiatrowych i elektrowni fotowoltaicznych. Poza tym z uwagą przyglądamy się morskiej energetyce wiatrowej, bo tam też upatrujemy ciekawej niszy rynkowej. Nową strategię dla Tauronu przyjęliśmy rok temu i w obszarze przyrostu zielonych mocy wykonaliśmy już 20 proc. planu przewidzianego do roku 2025. Było to możliwe dzięki nabyciu pięciu farm wiatrowych o łącznej mocy 180 MW. Chciałbym podkreślić, że na bieżąco monitorujemy rynek odnawialnych źródeł energii, rozwijamy własne projekty, np. fotowoltaiczne oraz analizujemy możliwość akwizycji perspektywicznych zielonych aktywów. To pokazuje, że jesteśmy zdeterminowani, by osiągnąć założone cele. Nie widzę też problemu z finansowaniem inwestycji. Jestem przekonany, że wszystkie instytucje finansowe będą wspierać działania z zakresu akwizycji i budowy nowych mocy w sektorze OZE.

Tymczasem zadłużenie Tauronu pozostaje wciąż na niepokojąco wysokim poziomie. Na koniec marca wskaźnik dług netto/EBITDA wyniósł 3,27. Nie martwi to pana?

To dane na koniec I kwartału, a od tego czasu sporo się zmieniło. Po pierwsze udało nam się pozyskać nowe finansowanie na poziomie 2 mld zł. Po drugie prowadzimy dialog ze stroną społeczną, który przynosi dobre efekty. Dzięki porozumieniu w sprawie taryf na prąd dla emerytów mogliśmy rozwiązać rezerwy w wysokości 350 mln zł, co przełoży się na spadek wskaźnika zadłużenia o ok. 0,4. Uzgodniliśmy też tymczasowe obniżenie wymiaru pracy i wynagrodzeń w spółkach Tauron Wydobycie i Tauron Wytwarzanie. Możemy więc przyjąć, że w 2020 r. poziom zadłużenia będzie na bezpiecznym poziomie, z pewnością nie przekroczymy granicy 3,5. A kolejne lata powinny być dla grupy jeszcze lepsze.

Tauron rozpoczął negocjacje z PGNiG w sprawie sprzedaży biznesu ciepłowniczego. Czy poza tym grupa rozważa też sprzedaż kopalń?

Nasze kopalnie przeszły dość trudny program optymalizacji, który dziś przynosi bardzo pozytywne efekty. Do tej pory bolączką były głównie problemy górniczo – geologiczne, ale też zarządcze. Dzisiaj na trzy zakłady górnicze dwa już zostały urentownione. Pierwszy z nich to Brzeszcze – w tym przypadku jest to już biznes, do którego nie trzeba dokładać. Kolejny to Janina, gdzie inwestycje właśnie zaczynają przynosić zwrot. W tej chwili walka toczy się o wyprowadzenie na prostą kopalni Sobieski. Aktualnie wydobycie węgla ustabilizowało się na poziomie 20 tys. ton na dobę i jest to wynik, który nas zadowala. Tauron nie chce być wielkim graczem na rynku węgla. Grupa chce mieć kopalnie po to, by zapewnić bezpieczeństwo paliwowe swoim jednostkom wytwórczym. Nie chcemy w całości polegać tylko na kontraktach handlowych. W ubiegłym roku próbowaliśmy sprzedać kopalnię Janinę, ale nie znaleźliśmy chętnych. Natomiast obecnie rozważamy różne scenariusze i wkrótce będziemy mieć już wnioski z tych analiz.

Skoro tak ważne dla spółki jest bezpieczeństwo dostaw paliw, to czy oznacza to, że nie wchodzi w grę pozbycie się wszystkich kopalń i przekazanie ich np. Węglokoksowi?

To bezpieczeństwo może opierać się na własnych surowcach, na kontraktach handlowych lub na połączeniu tych elementów. Ja czułbym się bezpieczniej, gdybym poza kontraktem miał też pewien udział własnościowy w spółce węglowej, pozwalający wymuszać realizację kontraktu. Chcę podkreślić, że prowadzimy zaawansowane prace analityczno – koncepcyjne związane z przyszłością naszych aktywów wydobywczych.

Z kolei w Ministerstwie Aktywów Państwowych toczą się prace nad zmianami kapitałowymi w spółkach energetycznych. Energa weszła niedawno do grupy Orlen, a jaki los czeka Tauron?

Na pewno trzeba pomyśleć o nowej, bardziej optymalnej formule funkcjonowania spółek energetycznych w Polsce. I bardzo dobrze, że toczą się w tym obszarze prace pod kierunkiem wicepremiera Jacka Sasina. Jeśli da się coś poprawić, to należy to zrobić. Każda decyzja podjęta w na poziomie właścicielskim będzie przez zarząd Tauronu przyjęta z otwartością i należycie przeanalizowana pod kątem jej wpływu na sytuację spółki.

A jak pan widzi przyszłość rynku energii? Póki co w Polsce ceny prądu rosną i coraz więcej tańszej energii kupujemy od naszych sąsiadów.

Musimy przemodelować naszą energetykę, to jest pewne. Ważne jest jednak jak to zrobić, w jakim czasie i za jakie pieniądze. Jak już wspomniałem, jeśli nie będziemy inwestować w OZE, zieloną energię będziemy importować z zagranicy. Dlatego musimy budować własne zielone moce i szukać na to pieniędzy, chociażby w funduszach unijnych. I to faktycznie robimy. Proszę spojrzeć na inwestycje w farmy wiatrowe czy na sukces rządowego programu „Mój prąd”, który wspiera rozwój fotowoltaiki. My naprawdę przestawiamy się na zielony kierunek, ale nie możemy przy tym zapomnieć o podstawie w postaci źródeł konwencjonalnych. To ona gwarantuje nam bezpieczeństwo energetyczne.

Notowania spółek energetycznych na warszawskiej giełdzie rosną ostatnio w szaleńczym tempie. Jak pan to ocenia?

Zachowanie kursów spółek energetycznych wyraźnie wskazuje na to, że inwestorzy w końcu odzyskali wiarę w branżę i realną możliwość jej transformacji w kierunku OZE. Na tej fali dynamicznie rośnie giełdowa wycena Tauronu – w ciągu ostatniego roku nasza wartość rynkowa wzrosła o 50 proc., czyli zdecydowanie najwięcej wśród grup energetycznych. Tylko w ostatnich trzech miesiącach giełdowy kurs spółki wzrósł o 150 proc. Widać więc wyraźnie, że inwestorzy doceniają nasze działania, a opowieści o tym, że Tauron stoi na progu bankructwa, były mocno przesadzone. Rynek zaczyna dostrzegać realne zmiany w energetyce. Tego dobrego nastawienia do branży nie zdołała zahamować nawet pandemia koronawirusa. Ja postrzegam to w ten sposób – inwestorzy uwierzyli, że Tauron i cała polska energetyka zmierza we właściwym kierunku i chcą wziąć w tym udział.

Trwa konkurs na nowego prezesa Tauronu. Powalczy pan o kolejną kadencję?

Muszę zapytać się żony.

Jak mocno pandemia dała się Tauronowi we znaki?

Na pewno odczujemy skutki pandemii. W kwietniu krajowe zużycie energii elektrycznej zmniejszyło się o 10 proc. i podobnego spadku należy spodziewać się w naszej spółce. Mimo to sytuacja finansowa i płynnościowa Tauronu jest stabilna. Wiedzieliśmy już wcześniej, że 2020 r. będzie dla grupy rokiem przełomowym. Finalizujemy kluczowe inwestycje, a jednocześnie jesteśmy jeszcze przed uruchomieniem rynku mocy, który będzie dla nas solidnym wsparciem oraz przed prawdopodobną sprzedażą biznesu ciepłowniczego. Zamykamy więc pewien etap i przechodzimy do intensywnej transformacji grupy. Nie ma co ukrywać, jeszcze kilka lat temu Tauron był w bardzo trudnej sytuacji. Analitycy wówczas kreślili dla spółki czarne scenariusze i zakładali przekroczenie kowenantów w umowach finansowania. Jednak obecny zarząd wyznaczył nową strategię oraz skutecznie ustabilizował sytuację grupy, co obecnie daje nam możliwość aktywnego uczestnictwa w transformacji w kierunki zielonej energetyki. Wchodzimy zatem w nową, lepszą rzeczywistość. Pandemia koronawiursa nie ułatwia nikomu zadania, ale nie zawróci nas z tej ścieżki rozwoju.

Pozostało 89% artykułu
Energetyka Zawodowa
Rafako szykuje się do zwolnień grupowych
Energetyka Zawodowa
Jak zaradzić problemom z dostępem mocy do produkcji prądu?
Energetyka Zawodowa
EBOR chce złagodzić zimę w Ukrainie. Bank wspiera energetykę
Energetyka Zawodowa
Zadania nowego pełnomocnika: moc do produkcji prądu i model finansowania atomu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Energetyka Zawodowa
Energa wskazuje plusy dalszej obecności na GPW. W tle finansowanie transformacji