Zanim doczekamy się atomu, system może paść przez pogodę

Polski rząd buduje plan dla przyszłej elektrowni jądrowej. Tymczasem energetyków, którzy obawiali się suszy, zaskoczyły ulewne deszcze.

Publikacja: 25.06.2020 21:31

Zanim doczekamy się atomu, system może paść przez pogodę

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Prezydent Andrzej Duda nie przywiózł z wizyty w USA konkretów dotyczących budowy pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej, ale potwierdził, że nasz kraj chce wykorzystać w tym biznesie amerykańską technologię. Zapowiedział też, że w najbliższym czasie zostanie podpisana umowa pomiędzy USA i Polską, która umożliwi rozpoczęcie prac projektowych. Także wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin potwierdził w czwartek, że Amerykanie będą strategicznym partnerem Polski w tym przedsięwzięciu i że liczy ponadto na ich kapitałowe zaangażowanie w projekt. Szacuje się, że łączny koszt inwestycji w energetykę jądrową o mocy 6–9 GW sięgnie 100–135 mld zł.

Nowa spółka

Jacek Sasin potwierdził jednocześnie, że inwestycję w pierwszy blok jądrowy realizować będzie odrębna państwowa spółka. Jak dotąd prace nad projektem prowadziła spółka córka Polskiej Grupy Energetycznej, w której niewielką część udziałów miały także Enea, Tauron i produkujący miedź KGHM. Władze PGE poinformowały jednak, że nie będą w stanie sfinansować tego projektu. Stąd pomysł przerzucenia tego ciężaru bezpośrednio na barki Skarbu Państwa.

Rządowy plan przewiduje, że uruchomienie pierwszego bloku jądrowego o mocy ok. 1–1,5 GW nastąpi w 2033 r. W kolejnych latach planowane jest uruchomienie kolejnych pięciu takich bloków w odstępach dwóch, trzech lat. To czas, kiedy skończą się dostępne złoża w kopalniach węgla brunatnego i w systemie powstanie luka po elektrowniach opalanych tym surowcem. Z dotychczasowych wypowiedzi przedstawicieli rządu wynika, że to atom ma pokryć tę lukę. Minister klimatu Michał Kurtyka już wystosował w tej sprawie pismo do Komisji Europejskiej, w którym apeluje o możliwość finansowania inwestycji w energetykę jądrową w ramach funduszy przewidzianych na zieloną transformację.

Ulewy zaskoczyły

Zanim jednak doczekamy się prądu z pierwszego jądrowego bloku, nasz system elektroenergetyczny już teraz wystawiany jest na ciężkie próby. Energetycy obawiają się przede wszystkim upałów i suszy, które wpływają na niski stan rzek, a tym samym utrudniają pracę starych elektrowni węglowych. Okazuje się jednak, że dla systemu groźne są także gwałtowne ulewy.

Na początku tego tygodnia w wyniku różnych awarii w kilku elektrowniach z krajowego systemu elektroenergetycznego „wypadło” aż 4 GW mocy. Stanęły m.in. cztery bloki w największej krajowej siłowni zasilanej węglem brunatnym – Elektrowni Bełchatów. W wyniku ulewnego deszczu doszło bowiem do zalania jednej z trzech funkcjonujących tam przesypowni nawęglania, przez co nie było możliwe dostarczenie surowca do kotłów. To pierwszy taki przypadek w Bełchatowie.

– Wszystkie bloki dotknięte awarią zostały uruchomione i zsynchronizowane z krajową siecią elektroenergetyczną. Powołany został zespół, który zbada szczegóły awarii – informuje Iwona Paziak z PGE.

Polskie Sieci Elektroenergetyczne zapewniają, że pomimo zaistniałych trudności, przez cały czas krajowy system był zbilansowany i pracował stabilnie. Sytuacja natychmiast jednak znalazła odzwierciedlenie w cenach energii na rynku bilansującym. W poniedziałek rano w ciągu kilku godzin cena 1 megawatogodziny wzrosła z niespełna 240 zł do 1290 zł. Tego dnia PSE korzystały ze wzmożonego importu energii elektrycznej w ramach tzw. międzyoperatorskiej pomocy awaryjnej.

– Problemy techniczne i wzrost cen okazały się krótkotrwałe, ale przypomniały o konieczności dalszej transformacji polskiego rynku energii. W celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego konieczne jest m.in. przyspieszenie rozwoju nowych mocy, tj. OZE oraz jednostek gazowych, integracji z rynkami ościennymi i budowa magazynów energii – komentuje Bartłomiej Faracik z Axpo Polska.

Bez obaw

Operator przekonuje jednak, że jest coraz lepiej przygotowany na sytuacje awaryjne. – Nasze analizy nie wskazują na zagrożenie dla bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej do odbiorców w okresie letnim 2020 r. – zapewnia Beata Jarosz-Dziekanowska, rzeczniczka PSE. Lepsza pozycja wynika m.in. z uruchomienia nowych bloków wytwórczych, mniej wrażliwych na warunki pogodowe i zwiększenia możliwości importu prądu z krajów sąsiednich. Pomocne latem są też rosnące w szybkim tempie moce w instalacjach fotowoltaicznych, których mamy już około 2 GW.

Energetyka Zawodowa
Rekordowe wyniki Taurona. W tle 8 miliardów rekompensat
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Energetyka Zawodowa
Raport dla Orlenu o Bartłomieju Sienkiewiczu. Ekspert: To jest czarny PR
Energetyka Zawodowa
Kolejne zmiany kadrowe w Orlenie. Wiadomo kto jest w zarządzie
Energetyka Zawodowa
Producenci cementu mają pomysł jak obniżyć ceny
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Energetyka Zawodowa
Dyrektywa budynkowa nie umożliwi eksmisji