Najwięksi odbiorcy prądu liczą na dopłaty

Publikacja: 12.06.2018 06:32

Najwięksi odbiorcy prądu liczą na dopłaty

Foto: Adobe Stock

Branże energochłonne chcą rekompensat chroniących przed utratą konkurencyjności. Główny pomysł to uszczuplenie wpływów do budżetu.

Przygotowaliśmy propozycje wspierające branże energochłonne. Przedstawiłam je na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów – powiedziała „Rzeczpospolitej” Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii. Nie ujawniła jednak szczegółów. Przedstawiciele przemysłów energochłonnych twierdzą, że już jest akcept pewnych pomysłów przez KERM.

Mniej do budżetu?
Żądania nie są nowe, ale dotąd nie wprowadzono systemowych rozwiązań. Dziś przemysł ma nowy argument: drożejące uprawnienia do emisji CO2, które windują ceny energii. Jak wynika z prezentacji Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu (FOEEiG) przedstawianej w zeszłym tygodniu w Sejmie, wzrostowi cen uprawnień wynoszącemu 32 zł/MWh towarzyszy zwyżka cen energii na III kw. 2018 r. o 144 zł/MWh i pozostałych kosztów o 112 zł/MWh.
Główna propozycja branży opiera się na wykorzystaniu części przychodów ze sprzedaży drożejących uprawnień do emisji CO2. Rząd sprzedaje je w aukcjach krajowych, a uzyskane środki rozpływają się w budżecie centralnym. Dziś trwają prace nad nowelizacją ustawy o systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych, nad którą pracuje resort środowiska. Ale w przypadku wspomnianego przez minister Emilewicz systemu rekompensat niezbędne będzie też zielone światło minister finansów.
Mechanizm wsparcia dla przemysłu musi też zyskać akceptację Brukseli w specjalnej notyfikacji. O tym, że nie będzie z tym problemu, przekonuje Henryk Kaliś, przewodniczący FOEEiG. – Każdy z krajów, które o zatwierdzenie takiego systemu rekompensat się starał, nie czekał na zgodę Komisji dłużej niż trzy miesiące – argumentuje Kaliś. FOEEiG szacuje, że tegoroczne wpływy z aukcji krajowych do budżetu mogą sięgnąć 4,32 mld zł (w 2017 r. było to 2,14 mld zł).
Mniej konkurencyjni
Część krajów już wprowadziła tzw. rekompensaty kosztów pośrednich (dopłat do cen energii wynikających z ponoszenia kosztów polityki klimatycznej). W tej grupie są Niemcy, Francja, Belgia, Holandia, Wielka Brytania, Hiszpania, Finlandia, Norwegia, Litwa czy Grecja. Już jesteśmy krajem z najwyższą ceną energii w hurcie, a różnice się pogłębią. Jeśli zgodnie z prognozami ceny uprawnień do emisji poszybują do 30 euro za tonę (dziś ok. 17 euro), to różnica w cenie energii w Polsce i Niemczech zwiększy się z 13,3 euro/MWh (w maju 2018 r.) do 21 euro/MWh (po 2025 r.). System rekompensat dla producentów zza Odry – jak szacuje FOEEiG – zmniejszy koszt emisji z 22,8 euro/MWh do 5,7 euro/MWh. Nad Wisłą bez osłon koszty wzrosną z 14,1 euro do 24,9 euro/MWh.
Nic dziwnego, że duzi odbiorcy prądu zabiegają o dopłaty. Zwłaszcza że nie zmniejszono ich obciążeń w ramach rynku mocy (systemu wsparcia dla wytwórców) i praktycznie wyeliminowano z nowego systemu wsparcia dla kogeneracji (projekt jest na etapie ostatnich konsultacji). – Jesteśmy zainteresowani uzyskaniem rekompensat, dlatego też uczestniczymy w merytorycznych dyskusjach na temat wsparcia odbiorców energochłonnych – usłyszeliśmy w KGHM.
– Znaczne wzrosty cen uprawnień zagrażają naszej konkurencyjności z uwagi na wysoką emisyjność polskiej energetyki (drugie miejsce w UE). Do tej pory KE zatwierdziła dziesięć programów pomocy państwa w zakresie rekompensaty pośrednich kosztów emisji, w tym u naszych najważniejszych partnerów handlowych – mówi Beata Wittmann, dyrektor korporacyjna ds. energii w Grupie Azoty. Producenci znad Wisły mają przy tym ograniczone możliwości przenoszenia rosnących kosztów na ceny produktów, bo konkuruje z wytwórcami z krajów nieobciążonych kosztami polityki klimatycznej. – Wprowadzenie systemu rekompensat poprawiłoby szanse konkurowania na kluczowym z perspektywy polskich przedsiębiorstw chemicznych rynku unijnym – około połowy przychodów największych przedsiębiorstw chemicznych w Polsce jest generowane przez eksport – dodaje Wittman. ©℗
Opinia
Herbert L. 
Gabryś, przewodniczący Komitetu 
ds. Energii i Polityki Klimatycznej 
Krajowej Izby Gospodarczej
Jeśli cena uprawnień będzie szła w górę w tempie przewidywanym przez KE, to koszty zakupu energii dla większości branż energochłonnych, m.in. hutniczej, cementowej, wapienniczej czy AGD, bez osłon pójdą znacząco w górę. Szacowaliśmy, że w latach 30. nawet dwukrotnie. Będzie to równoznaczne z utratą przez nie całej marży 
i likwidacją działalności. Dodajmy do tego dziesiątki tysięcy małych energowrażliwych firm, które nie mają „sił”, aby z ewentualnego wsparcia coś wydrzeć. One przestaną istnieć. Cenne jest podjęcie przez rząd prób rozwiązania problemu, ale zabiegi branż i tym razem będą mało skuteczne. Bo choć jest głośniej 
o rekompensatach, to nie ma konkretów, w tym wskazań źródeł ich finansowania i beneficjentów. Niemcy robią to kosztem budżetu na miarę utrzymania konkurencyjności gospodarki. Nas na to nie stać. Co więcej, Niemcy mogą mieć zastrzeżenia co do tego, by rekompensaty szły ze środków pozyskiwanych ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. KE też robi dziś wiele, by te środki zmniejszyć lub przekierować na inne cele. ©℗

Branże energochłonne chcą rekompensat chroniących przed utratą konkurencyjności. Główny pomysł to uszczuplenie wpływów do budżetu.

Pozostało 97% artykułu
energetyka
Były prezes Orlenu Daniel Obajtek: Wytrzymałem w tym piekle 6 lat
Energetyka Zawodowa
W Płocku wykluły się cztery sokoły wędrowne. Orlen ogłosił konkurs na imiona
Energetyka Zawodowa
Ekonomiczny żywot starych węglówek Taurona dobiega końca. Zwolnień nie będzie
Energetyka Zawodowa
Rekordowe wyniki Taurona. W tle 8 miliardów rekompensat
Energetyka Zawodowa
Raport dla Orlenu o Bartłomieju Sienkiewiczu. Ekspert: To jest czarny PR