O tym, że Maciej Bando nie będzie już pełnomocnikiem spekulowano od kilkunastu dni. Zaszkodzić miały mu analizy dot. rynku energii, które w ramach współpracy EY z Orlenem za czasów Daniela Obajtka wykonywał Bando. Drugim powodem miały być trudne rozmowy z Amerykanami dot. przyszłości projektu jądrowego.
Czytaj więcej
Pełnomocnik rządu odpowiedzialny za strategiczną infrastrukturę energetyczną oraz realizację elektrowni jądrowej w Polsce, Maciej Bando ma odejść ze stanowiska. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita” ministrowi Bando miała zaszkodzić współpraca konsultingowa z Orlenem w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Odejście Macieja Bando to poważny problem dla dalszej realizacji projektu elektrowni jądrowej na Pomorzu, którą nadzorował. Na giełdzie potencjalnych następców pada jedno nazwisko.
Powody odejścia
Z wcześniejszych informacji „Rzeczpospolitej” wynikało, że Maciej Bando stracić swoje stanowisko do końca października – Sprawy nie komentuję. Jestem do dyspozycji premiera. To jest mój rząd – komentuje Maciej Bando w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Bando nadzoruje prace operatorów sieci przesyłowej energii elektrycznej (Polskie Sieci Elektroenergetyczne), gazu ziemnego (Gaz – System) i ropy (PERN). Pełnomocnik sprawuje także nadzór nad spółką Polskie Elektrownie Jądrowe realizującą projekt pierwszej elektrowni jądrowej w Choczewie.
Formalnie urząd ten jest w trakcie przenosin z resortu klimatu do przemysłu. Rozporządzenie w tej sprawie jest już podpisane przez Premiera. Proces wejdzie w końcową fazę, gdy premier podpisze nominacje na stanowisko pełnomocnika w resorcie przemysłu. O taką nominację i wskazanie takiej osoby wystąpiła już minister przemysłu Marzena Czarnecka. I wtedy właśnie Bando ma stracić stanowisko.