Sternik polskiego atomu odejdzie z rządu? Zaszkodzić miała współpraca z Orlenem

Pełnomocnik rządu odpowiedzialny za strategiczną infrastrukturę energetyczną oraz realizację elektrowni jądrowej w Polsce, Maciej Bando ma odejść ze stanowiska. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita” ministrowi Bando miała zaszkodzić współpraca konsultingowa z Orlenem w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Odejście Macieja Bando to poważny problem dla dalszej realizacji projektu elektrowni jądrowej na Pomorzu, którą nadzorował. Na giełdzie potencjalnych następców pada jedno nazwisko.

Publikacja: 23.10.2024 14:12

Maciej Bando ma odejść ze stanowiska

Maciej Bando ma odejść ze stanowiska

Foto: PAP/Paweł Supernak

Oficjalnie Maciej Bando nadal jest rządowym pełnomocnikiem odpowiedzialnym za strategiczną infrastrukturę energetyczną, w tym za budowę pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Nieoficjalnie, jego czas pracy w rządzie dobiega końca. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że Maciej Bando ma stracić swoje stanowisko w ciągu najbliższych dni. – Sprawy nie komentuję. Jestem do dyspozycji premiera. To jest mój rząd – komentuje Maciej Bando w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

Dziś Bando nadzoruje prace operatorów sieci przesyłowej energii elektrycznej (Polskie Sieci Elektroenergetyczne), gazu ziemnego (Gaz – System) i ropy (PERN). Pełnomocnik sprawuje także nadzór nad spółką Polskie Elektrownie Jądrowe realizującą projekt pierwszej elektrowni jądrowej w Choczewie.

Formalnie urząd ten jest w trakcie przenosin z resortu klimatu do przemysłu. Proces wejdzie w końcową fazę, gdy premier podpisze stosowne rozporządzenie. I wtedy właśnie Bando ma stracić stanowisko. Zarówno biuro pełnomocnika, jak i resort przemysłu nie potwierdzają, ale i nie zaprzeczają naszym informacjom. – Prosimy o kontakt w tej sprawie z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów (KPRM) – słyszymy w biurach prasowych. Na odpowiedzi z KPRM na nasze pytania wciąż czekamy.

Czytaj więcej

Umowa na zaprojektowanie atomu będzie później? Jest stanowisko Amerykanów

Powody odejścia – trudności przy projekcie jądrowym

Pierwsze pogłoski o możliwym odejściu Macieja Bando z rządu pojawiły się już kilka tygodni temu. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że za niemal przesądzoną już dymisją stoją dwie kwestie. Po pierwsze, elektrownia jądrowa w Choczewie. Projekt realizowany przez Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) co prawda na obecnym etapie nie ma opóźnień (względem majowego harmonogramu), ale te mogą pojawić się wiosną 2025 r., jeśli umowa z wykonawcą inwestycji, a więc firmą Bechtel nie zostanie aneksowana. Obecnie na terenie przyszłej elektrowni jądrowej trwają badania geologiczne. Tymczasem kilka tygodni temu, nieoczekiwanie, ze stanowiska prokurenta spółki PEJ odszedł Jan Chadam, były prezes Gaz – System. Powód? Nieoficjalnie mówi się o różnicy zdań dotyczącej harmonogramu inwestycji: że bardzo napięty i bardzo trudny do realizacji. – Zwątpienie, że da się dotrzymać tego terminu narasta, a z Amerykanami, którzy mieliby przyspieszyć tempo realizacji inwestycji rozmawia się coraz trudniej – słyszymy od osoby z kręgów rządowych.

Powody odejścia – współpraca z Orlenem

Po drugie, jak wynika z naszych informacji i co ostatecznie przeważyło, Maciej Bando będzie musiał odejść ze względu na komercyjną współpracę z Orlenem w czasach, gdy koncernem kierował Daniel Obajtek. Audyty przeprowadzone w paliwowej spółce miały wykazać, że był autorem analiz rynku energii elektrycznej na zlecenie Orlenu. Tę informację udało się nam potwierdzić w kilku niezależnych od siebie źródłach. – Oczywiście, Maciej Bando wykonywał dla nas usługi konsultingowe w ramach naszej współpracy z EY, dla której Maciej Bando pracował. Nie ma w tym nic złego. Maciej Bando to przede wszystkim fachowiec, z którym wielu kwestiach mieliśmy odmienne zdanie. Zna się jednak dobrze na rynku energii elektrycznej. W ramach współpracy z EY doradzał nam przy projektach energii elektrycznej, dystrybucji energii i wielu innych kwestiach, które rozwijaliśmy w ramach Orlenu i Energi – mówi nam jeden z czołowych menadżerów tego koncernu w latach rządów PiS. Z naszych informacji wynika, że Maciej Bando między innymi opiniował proces unbundlingu w Grupie Energa, a więc rozdziału dystrybucji od pozostałej działalności, jak produkcja energii elektrycznej, gdzie „wyraził swoje stanowisko i argumenty w tej kwestii”.

Czytaj więcej

Mała strategia energetyczna zakłada trzy elektrownie jądrowe. Koreańczycy nadal w grze

Orlen oficjalnie nie potwierdza doniesień o wynikach audytu i współpracy z Maciejem Bando w czasach Daniela Obajtka. – Kluczowe informacje, które mogły zostać udostępnione w związku z prowadzonymi działaniami audytowymi w spółce, zostały przekazane w opublikowanym ostatnio komunikacie prasowym – informuje nas biuro prasowe paliwowego koncernu.

Ludzie z otoczenia Macieja Bando są natomiast zaskoczeni, że ta współpraca stała się przyczynkiem do odwołania go z tego stanowiska.

Kto może zostać następcą?

Maciej Bando oficjalnie wciąż pełni swoje obowiązki. Kancelaria Premiera szuka już jednak następcy. W Alejach Ujazdowskich coraz częściej widywany jest wspominany wcześniej Jan Chadam, do którego – jak słyszymy - Donald Tusk ma „duże zaufanie”. Sam Chadam ma zaś opinię skutecznego menadżera - był prezesem Gaz-System w latach 2009-2015 oraz spółki Polskie LNG w latach 2015-2017, realizując niemal do końca budowę gazoportu w Świnoujściu. Pytanie, czy będzie chciał wziąć odpowiedzialność za skomplikowany projekt jądrowy. Wiosną przyszłego roku wygasa bowiem umowa na zaprojektowanie elektrowni, na podstawie której dziś trwają np. prace geologiczne. Ten dokument z konsorcjum Westinghouse-Bechtel został podpisany jesienią 2023 r. Teraz polska strona powinna rozpocząć z Amerykanami negocjacje dotyczące umowy na realizację projektu, czyli po prostu wybudowanie elektrowni. Jeśli dokument nie powstanie w ciągu pół roku, może to grozić opóźnieniem rozpoczęcia prac budowlanych, dziś planowanych na 2028 r.

Odejście Macieja Bando to także duży problem dla całej polskiej elektroenergetyki, która potrzebuje pilnych działań dotyczących odtworzenia stabilnych mocy wytwórczych przed 2030 r., aby uniknąć problemów ze stabilną mocą do produkcji energii elektrycznej. Bando, wraz z prezesem Polskich Sieci Elektroenergetycznych Grzegorzem Onichimowskim, uchodził za zaufanych premiera Tuska, którzy odpowiadają za uniknięcie problemów z deficytem mocy do produkcji energii elektrycznej. Bez Macieja Bando cała odpowiedzialność w jeszcze większym stopniu niż dotychczas może spoczywać na barkach prezesa PSE.

Oficjalnie Maciej Bando nadal jest rządowym pełnomocnikiem odpowiedzialnym za strategiczną infrastrukturę energetyczną, w tym za budowę pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Nieoficjalnie, jego czas pracy w rządzie dobiega końca. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że Maciej Bando ma stracić swoje stanowisko w ciągu najbliższych dni. – Sprawy nie komentuję. Jestem do dyspozycji premiera. To jest mój rząd – komentuje Maciej Bando w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

Dziś Bando nadzoruje prace operatorów sieci przesyłowej energii elektrycznej (Polskie Sieci Elektroenergetyczne), gazu ziemnego (Gaz – System) i ropy (PERN). Pełnomocnik sprawuje także nadzór nad spółką Polskie Elektrownie Jądrowe realizującą projekt pierwszej elektrowni jądrowej w Choczewie.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Atom
Będą kary za opóźnienia w budowie ostatniej elektrowni węglowej w Polsce
Cykl Partnerski
Miasta w dobie zmiany klimatu
Atom
Mała strategia energetyczna zakłada trzy elektrownie jądrowe. Koreańczycy nadal w grze
Atom
Kazachowie wybrali atom. Elektrowni nie zbudują Rosjanie
Atom
Korupcja toczy Ukrainę. Zatrzymany łapówkarz we władzach Energoatomu
Atom
Atom w Koninie w 2036 roku? „W tym projekcie nie chodzi o atom”