– Ludzie muszą zrozumieć wagę atomowych źródeł energii jako części czystej energii przyszłości. Energetyka nuklearna już teraz jest ponownie witana z akceptacją i realnym entuzjazmem – przekonywała podczas szczytu klimatycznego COP27 w egipskim Szarm el-Szejk amerykańska sekretarz energii Jennifer Granholm. Odwołała się do przykładu Polski. – Potrzeba stałej niezależności od dostaw energii i jej nośników z Rosji jest związana z przyspieszaniem implementacji inwestycji w budowę pierwszej elektrowni nuklearnej w Polsce. Aczkolwiek myślimy, że cała Europa Wschodnia będzie centrum energetyki nuklearnej następnej generacji – dodawała, nawiązując m.in. do tego, że zarówno Polska, jak i Czechy, Rumunia, Bułgaria czy ostatnio Ukraina zdecydowały się wdrażać technologię małych reaktorów modułowych (SMR).
Dylemat Berlina
Jednak nie tylko presja kryzysu geopolitycznego czy wysokich obecnie cen surowców zmienia temperaturę dyskursu o powrocie do tego segmentu energetyki. – Dziś rozmowa o energetyce atomowej bardzo się różni od tego, jak wyglądało to dziesięć lat temu – potwierdzała w Szarm el-Szejk Carol Berrigan, szefowa think tanku Nuclear Energy Institute. – Nasze działania jako organizacji cieszą się coraz większym wsparciem, bo coraz więcej ludzi uznaje, że ta część branży energetycznej może odegrać wielką rolę w przyszłym sektorze energetycznym – mówiła.
Zmianę nastrojów najmocniej widać w krajach, w których energetyka nuklearna była w ostatnich latach w odwrocie. W sierpniowym sondażu ARD-DeutschlandTrend olbrzymia większość ankietowanych poparła wydłużenie terminu działania elektrowni nuklearnych: 41 proc. pytanych osób deklarowało, że elektrownie powinny pracować co najmniej kilka miesięcy dłużej, drugie tyle – że ich funkcjonowanie powinno zostać przedłużone bezterminowo. Jedynie 15 proc. respondentów zgadzało się ze stwierdzeniem, że reaktory powinny zostać wyłączone z końcem br.
Niemiecki rząd zdecydował się na wydłużenie pracy reaktorów dwóch ostatnich elektrowni do marca 2023 r. Nie jest jednak powiedziane, że to ostatnie słowo gabinetu Olafa Scholza: nawet jego współkoalicjanci z Partii Zielonych nie mogą być pewni, jak ewoluować będą postawy ich wyborców. W sierpniu już 61 proc. ich elektoratu popierało kilkumiesięczną prolongatę działalności elektrowni jądrowych, podczas gdy 7 proc. opowiadało się za pozostaniem przy energetyce nuklearnej.
Japonia wraca do gry
Znaczące mogą być także wyniki badań opinii publicznej w Japonii. Już niemal co drugi mieszkaniec tego kraju uważa, że działalność wyłączonych przed laty reaktorów powinna zostać wznowiona (48,4 proc.) – przy oczywistym zastrzeżeniu, że uprzednio należy potwierdzić bezpieczeństwo ich użytkowania. Pozostali ankietowani podzielili się na grupę przeciwników włączenia instalacji (27,9 proc.) oraz 23,8-proc. grupę niezdecydowanych.