Pandemia gwałtownie zmieniła otoczenie biznesowe. Jak Apator radzi sobie w obecnych czasach?

Mówiąc najkrócej: dobrze. Ale stoi za tym większy wysiłek, gdyż skomplikowały się chociażby łańcuchy dostaw. Dużo elektroniki niestety kupujemy w Chinach, podobnie jak cały świat. W efekcie wzrosły dziś koszty dostaw i więcej pracy trzeba włożyć w to, aby komponenty docierały. Jeśli chodzi o sytuację w firmie, to przygotowaliśmy kryzysowy scenariusz pracy. Stworzyliśmy regulaminy, podzieliliśmy ludzi na zespoły, kupiliśmy dla nich środki ochronne.

W trudnych okresach państwa na całym świecie szczególnie wspierają krajowych producentów. Mieliśmy choćby hasło Buy American. Czy dziś pora na podkreślanie hasła „kupuj polskie”?

Jak najbardziej! Od dawna mówię o patriotyzmie gospodarczym. Oczywiście jesteśmy w Unii Europejskiej, musimy pamiętać o naszych zobowiązaniach. Natomiast są pewne obszary, jak chociażby energetyka, z dominującym udziałem spółek Skarbu Państwa, gdzie możemy działać na rzecz krajowych firm. Tak się dzieje choćby w Niemczech czy Francji, gdzie rządy i energetycy bronią swoich producentów, tworzą różne bariery wejścia na rynek i zabezpieczają swoje interesy. Można dbać o krajowych producentów i określać zamówienia tak, by punktować nie tylko niską cenę, ale również walory techniczne, logistyczne, serwisowe czy doradcze. Ważna jest też jakość nie tylko produktów, ale i obsługi posprzedażowej. W szczególności powinno się brać te dodatkowe aspekty pod uwagę w przypadku produktów zaawansowanych technicznie. My pracujemy nad tym przez lata, budując wizerunek poważnego partnera biznesowego. I podkreślamy w kontekście łańcuchów logistycznych, że jesteśmy na miejscu i możemy szybko reagować np. w razie awarii. Natomiast wobec agresywnie rozwijającej się sieci poddostawców, konkurentów, w ostatnim okresie szczególnie z Chin, można stawiać pytanie, jak to wygląda w ich przypadku. Może warto patrzeć nie tylko na cenę.

Czy można w jakiś sposób wspierać zamówienia na rynku krajowym?

Trzeba pamiętać, że będąca w rękach Skarbu Państwa energetyka swoimi inwestycjami stymuluje rozwój. I jeśli skieruje zamówienia do polskich podmiotów, to ma to proste i bezpośrednie przełożenie na gospodarkę. Te podmioty zatrudniają Polaków. Kiedy są zamówienia, rośnie ich siła nabywcza, co napędza sprzedaż produktów konsumpcyjnych i gospodarka się rozwija. Trzeba mieć to na uwadze.

Ale należy też tworzyć szanse rozwoju dla podmiotów z zewnątrz. Bo gdyby każda gospodarka kierowała się tylko egoizmem gospodarczym, to my z kolei nie moglibyśmy wejść na inne rynki. A zagraniczna sprzedaż generuje ponad 50 proc. przychodów Grupy Apator. To kosztowało nas wiele pracy, przez lata tworzyliśmy kanały dystrybucji w Niemczech, Wielkiej Brytanii, inwestowaliśmy za granicą. Nasz rynek powinien tworzyć warunki dla rozwoju zagranicznych firm przy założeniu, że one także zainwestują i stworzą miejsca pracy w Polsce.

Innym przykładem naszego patriotyzmu gospodarczego jest choćby to, że spółki Grupy Apator starają się kooperować z polskimi poddostawcami, kupować polskie usługi czy produkty, takie jak paliwa, pokrycia galwaniczne, akcesoria i materiały do produkcji. Nie jest to możliwe w przypadku specjalistycznej elektroniki, bo u nas nie ma jej producentów.

Na świecie pojawia się coraz więcej głosów o tym, że pandemia przedefiniuje łańcuchy dostaw. Że powinny one zostać skrócone. To szansa dla polskich firm?

Myślę, że tak, ponieważ ciągle mamy jeszcze dosyć niskie koszty pracy bezpośredniej, duży potencjał przemysłowy i niezbędne know-how. Trzeba z tego skorzystać i wyjść na poziomie Unii Europejskiej z projektem stworzenia w Polsce czegoś w rodzaju Doliny Krzemowej. Produkujmy coraz więcej elektroniki, czy to do urządzeń pomiarowych, czy to dla sektora automotive. Niezbędne byłyby dotacje, bo sami jako Apator nie jesteśmy w stanie podjąć się takiego dużego zadania. Ale myślę, że przy wsparciu ministerstw Rozwoju i Klimatu jesteśmy gotowi podjąć się takiej inicjatywy i walczyć o dotacje, które później przeniosą do Europy środek ciężkości w łańcuchach logistycznych. Dziś niemal wszystko robi się w Chinach. To niebezpieczne uzależnienie gospodarek. Mówi o tym także prezydent USA.

To pomysły na przyszłość. Dziś natomiast dostępne jest rządowe wsparcie z tarczy antykryzysowej. Czy Apator z niej korzysta?

Nie korzystamy z tarczy. Może w przyszłości sięgnie po nią jedna czy dwie nasze małe spółki. Ale teraz dajemy sobie radę sami. I myślę, że tak jest w porządku. Producenci różnych dóbr konsumpcyjnych bardziej potrzebują tego wsparcia niż Apator. Na razie mamy zamówienia. Choć, jak mówiłem, musimy się lepiej zorganizować w łańcuchach logistycznych, żeby na czas realizować dostawy dla naszych klientów. Myślę, że rynek się na tyle nie zmieni, byśmy je stracili. Po prostu nasze urządzenia podlegają okresowym legalizacjom. Liczniki energii elektrycznej i gazu muszą być wymieniane po ośmiu latach. Niebezpieczne dla nas byłoby, gdyby ustawodawca przedłużył okresy legalizacji.

Koronawirus sprawił, że inne tematy zeszły na dalszy plan. Ale przecież nie zniknęły. Unijne cele ochrony klimatu pozostają aktualne, choć ich realizacja wydaje się dziś o wiele trudniejsza. Z jakich działań nie powinniśmy jednak rezygnować w strategicznym sektorze, jakim jest energetyka?

Powinniśmy konsekwentnie rozbudowywać mikrosieci i klastry energetyczne. Mamy słońce, mamy wiatr – i wokół tego można zbudować infrastrukturę energetyczną, która nie tylko będzie produkować czystą energię, ale też będzie miała zdecydowanie większą sprawność od tradycyjnej. Do zarządzania taką infrastrukturą potrzebne są inteligentne urządzenia. Grupa Apator jest nastawiona na ich rozwój. Dziś czekamy na decyzje, które pozwolą nam zwiększyć produkcję. A to oznacza także inwestycje w rozwój.

– Materiał powstał we współpracy z Grupą Apator

Mirosław Klepacki – prezes, dyrektor generalny Apatora. Związany ze spółką od 1996 r. M.in. zarządzał linią aparatury łączeniowej i budował pozycję Apatora na rynkach eksportowych. Na czele firmy stanął w listopadzie 2017 r. Studiował na Politechnice Gdańskiej, Uniwersytecie Mikołaja Kopernika i na Computer Akademie w Hamburgu. Prywatnie pasjonat żeglarstwa i wielki fan koszykówki.

Mówiąc najkrócej: dobrze. Ale stoi za tym większy wysiłek, gdyż skomplikowały się chociażby łańcuchy dostaw. Dużo elektroniki niestety kupujemy w Chinach, podobnie jak cały świat. W efekcie wzrosły dziś koszty dostaw i więcej pracy trzeba włożyć w to, aby komponenty docierały. Jeśli chodzi o sytuację w firmie, to przygotowaliśmy kryzysowy scenariusz pracy. Stworzyliśmy regulaminy, podzieliliśmy ludzi na zespoły, kupiliśmy dla nich środki ochronne.

W trudnych okresach państwa na całym świecie szczególnie wspierają krajowych producentów. Mieliśmy choćby hasło Buy American. Czy dziś pora na podkreślanie hasła „kupuj polskie”?

Jak najbardziej! Od dawna mówię o patriotyzmie gospodarczym. Oczywiście jesteśmy w Unii Europejskiej, musimy pamiętać o naszych zobowiązaniach. Natomiast są pewne obszary, jak chociażby energetyka, z dominującym udziałem spółek Skarbu Państwa, gdzie możemy działać na rzecz krajowych firm. Tak się dzieje choćby w Niemczech czy Francji, gdzie rządy i energetycy bronią swoich producentów, tworzą różne bariery wejścia na rynek i zabezpieczają swoje interesy. Można dbać o krajowych producentów i określać zamówienia tak, by punktować nie tylko niską cenę, ale również walory techniczne, logistyczne, serwisowe czy doradcze. Ważna jest też jakość nie tylko produktów, ale i obsługi posprzedażowej. W szczególności powinno się brać te dodatkowe aspekty pod uwagę w przypadku produktów zaawansowanych technicznie. My pracujemy nad tym przez lata, budując wizerunek poważnego partnera biznesowego. I podkreślamy w kontekście łańcuchów logistycznych, że jesteśmy na miejscu i możemy szybko reagować np. w razie awarii. Natomiast wobec agresywnie rozwijającej się sieci poddostawców, konkurentów, w ostatnim okresie szczególnie z Chin, można stawiać pytanie, jak to wygląda w ich przypadku. Może warto patrzeć nie tylko na cenę.

Czy można w jakiś sposób wspierać zamówienia na rynku krajowym?

Trzeba pamiętać, że będąca w rękach Skarbu Państwa energetyka swoimi inwestycjami stymuluje rozwój. I jeśli skieruje zamówienia do polskich podmiotów, to ma to proste i bezpośrednie przełożenie na gospodarkę. Te podmioty zatrudniają Polaków. Kiedy są zamówienia, rośnie ich siła nabywcza, co napędza sprzedaż produktów konsumpcyjnych i gospodarka się rozwija. Trzeba mieć to na uwadze.

Ale należy też tworzyć szanse rozwoju dla podmiotów z zewnątrz. Bo gdyby każda gospodarka kierowała się tylko egoizmem gospodarczym, to my z kolei nie moglibyśmy wejść na inne rynki. A zagraniczna sprzedaż generuje ponad 50 proc. przychodów Grupy Apator. To kosztowało nas wiele pracy, przez lata tworzyliśmy kanały dystrybucji w Niemczech, Wielkiej Brytanii, inwestowaliśmy za granicą. Nasz rynek powinien tworzyć warunki dla rozwoju zagranicznych firm przy założeniu, że one także zainwestują i stworzą miejsca pracy w Polsce.

Innym przykładem naszego patriotyzmu gospodarczego jest choćby to, że spółki Grupy Apator starają się kooperować z polskimi poddostawcami, kupować polskie usługi czy produkty, takie jak paliwa, pokrycia galwaniczne, akcesoria i materiały do produkcji. Nie jest to możliwe w przypadku specjalistycznej elektroniki, bo u nas nie ma jej producentów.

Na świecie pojawia się coraz więcej głosów o tym, że pandemia przedefiniuje łańcuchy dostaw. Że powinny one zostać skrócone. To szansa dla polskich firm?

Myślę, że tak, ponieważ ciągle mamy jeszcze dosyć niskie koszty pracy bezpośredniej, duży potencjał przemysłowy i niezbędne know-how. Trzeba z tego skorzystać i wyjść na poziomie Unii Europejskiej z projektem stworzenia w Polsce czegoś w rodzaju Doliny Krzemowej. Produkujmy coraz więcej elektroniki, czy to do urządzeń pomiarowych, czy to dla sektora automotive. Niezbędne byłyby dotacje, bo sami jako Apator nie jesteśmy w stanie podjąć się takiego dużego zadania. Ale myślę, że przy wsparciu ministerstw Rozwoju i Klimatu jesteśmy gotowi podjąć się takiej inicjatywy i walczyć o dotacje, które później przeniosą do Europy środek ciężkości w łańcuchach logistycznych. Dziś niemal wszystko robi się w Chinach. To niebezpieczne uzależnienie gospodarek. Mówi o tym także prezydent USA.

To pomysły na przyszłość. Dziś natomiast dostępne jest rządowe wsparcie z tarczy antykryzysowej. Czy Apator z niej korzysta?

Nie korzystamy z tarczy. Może w przyszłości sięgnie po nią jedna czy dwie nasze małe spółki. Ale teraz dajemy sobie radę sami. I myślę, że tak jest w porządku. Producenci różnych dóbr konsumpcyjnych bardziej potrzebują tego wsparcia niż Apator. Na razie mamy zamówienia. Choć, jak mówiłem, musimy się lepiej zorganizować w łańcuchach logistycznych, żeby na czas realizować dostawy dla naszych klientów. Myślę, że rynek się na tyle nie zmieni, byśmy je stracili. Po prostu nasze urządzenia podlegają okresowym legalizacjom. Liczniki energii elektrycznej i gazu muszą być wymieniane po ośmiu latach. Niebezpieczne dla nas byłoby, gdyby ustawodawca przedłużył okresy legalizacji.

Koronawirus sprawił, że inne tematy zeszły na dalszy plan. Ale przecież nie zniknęły. Unijne cele ochrony klimatu pozostają aktualne, choć ich realizacja wydaje się dziś o wiele trudniejsza. Z jakich działań nie powinniśmy jednak rezygnować w strategicznym sektorze, jakim jest energetyka?

Powinniśmy konsekwentnie rozbudowywać mikrosieci i klastry energetyczne. Mamy słońce, mamy wiatr – i wokół tego można zbudować infrastrukturę energetyczną, która nie tylko będzie produkować czystą energię, ale też będzie miała zdecydowanie większą sprawność od tradycyjnej. Do zarządzania taką infrastrukturą potrzebne są inteligentne urządzenia. Grupa Apator jest nastawiona na ich rozwój. Dziś czekamy na decyzje, które pozwolą nam zwiększyć produkcję. A to oznacza także inwestycje w rozwój.

– Materiał powstał we współpracy z Grupą Apator

Mirosław Klepacki – prezes, dyrektor generalny Apatora. Związany ze spółką od 1996 r. M.in. zarządzał linią aparatury łączeniowej i budował pozycję Apatora na rynkach eksportowych. Na czele firmy stanął w listopadzie 2017 r. Studiował na Politechnice Gdańskiej, Uniwersytecie Mikołaja Kopernika i na Computer Akademie w Hamburgu. Prywatnie pasjonat żeglarstwa i wielki fan koszykówki.