Przyjęty przez Niemcy cel redukcji emisji sprawia, że rezygnacja z węgla do 2030 roku jest praktycznie nieunikniona. Nikt już nie traktuje poważnie ścieżki odchodzenia od tego surowca do 2038 roku. Nie ma wątpliwości, że proces ten ulegnie przyspieszeniu – pozostaje tylko pytanie, jak wpłynie to na pozostałe kraje w regionie.
Coraz mniej państw europejskich nie ma jeszcze polityki wycofywania węgla zgodnej z celami Porozumienia Paryskiego. Biznesowy koniec „czarnego złota” staje się faktem. Jednak w węglowych bastionach takich jak Polska, mimo zalążków debaty, nie powstał żaden poważny plan rezygnacji z tego surowca. Polska deklaruje, że chce zamknąć kopalnie węgla kamiennego do 2049 roku. Jako że są one bliskie bankructwa już teraz, mało prawdopodobne wydaje się uzyskanie zgody Komisji Europejskiej na udzielenie ogromnej pomocy publicznej w celu ich dalszej eksploatacji. Polska pracuje jednak nad alternatywnym planem ratunkowym dla elektrowni węglowych i kopalni węgla brunatnego – Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego miałaby odciążyć polskie spółki energetyczne od aktywów węglowych, które generują miliardowe straty i powodują masowy odwrót banków i ubezpieczycieli. Nawet ta opcja wymaga jednak zgody Komisji Europejskiej, bo rachunek w tym przypadku ponieśliby polscy podatnicy.
Polska i pozostałe kraje węglowe w regionie oglądały się dotychczas na Niemcy, które deklarowały całkowite wycofanie się z węgla dopiero na koniec 2038 roku. W sytuacji, gdy coraz bardziej prawdopodobna staje się zmiana tej daty na wcześniejszą, najwyższy czas wprowadzić Polskę na ścieżkę rezygnacji z węgla do 2030 roku.
Wszystkie niemieckie partie koalicyjne dały do zrozumienia, że odejście od węgla trzeba przyspieszyć. Dla Zielonych jest to wręcz warunek utworzenia rządu. Partie negocjujące nową koalicję cieszą się także poparciem wielu liderów niemieckiego biznesu, którym zależy na szybszej rezygnacji z węgla. Herbert Deiss, prezes Volkswagena, argumentował już, że każda nowa koalicja będzie musiała „znacznie przyspieszyć odejście od węgla”.
Wycofanie się z węgla do 2030 roku jest nieuniknione, jeśli Niemcy chcą zrealizować swoje cele klimatyczne. Stawiając na szybszy rozwój OZE i odejście od węgla, kraj będzie w stanie sprawnie zbudować czystą, odnawialną sieć energetyczną. Harmonogram, który nie przystaje do nowych realiów, nie tylko wiąże się z dodatkowymi kosztami, ale daje też społecznościom i pracownikom fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Każdy mądry rząd musi przygotować siebie i swój rynek na wcześniejsze odejście od węgla – w sposób odpowiedzialny, zaplanowany i korzystny dla wszystkich stron.