„Zgodnie z bieżącą oceną południowo-wschodnia trasa jest bardziej do przyjęcia, jeżeli wziąć pod uwagę szereg parametrów ekologicznych i parametrów bezpieczeństwa. Innych komentarzy co do oświadczenia Gazpromu, DEA nie ma” – stwierdził krótko Ture Falbe-Hansen rzecznik Agencji Energetycznej Danii (DEA) pytany przez agencję Nowosti o niedawne groźby rosyjskiego Gazpromu.

CZYTAJ TAKŻE: Gazprom grozi Danii

We wtorek (18 czerwca) Siergiej Kuzniec członek zarządu Gazpromu, stwierdził, że możliwe opóźnianie przez Danię ukończenia budowy gazociągu Nord Stream-2, może oznaczać straty, które trzeba będzie zrekompensować.

Uznanie trzeciej trasy za „bardziej do przyjęcia” nie oznacza, że tym razem Kopenhaga da Rosjanom zgodę na położenie rur (dwie nitki) w swoich wodach. Proponowana bowiem nowa trasa (trzeci już wariant, bo na dwa poprzednie wnioski spółki Gazpromu Dania nie odpowiedziała-red), przechodzi przez do niedawna sporne wody polsko-duńskie.
Oba kraje osiągnęły wprawdzie porozumienie i uzgodniły granicę, ale Polska jego porozumienia jeszcze nie ratyfikowała. A bez tego trasy tej nie można wykorzystać. Oczekiwanie na ratyfikację Warszawy może się okazać kluczowe dla powodzenia Nord Stream-2.
Gazprom przyznał niedawno, że gazociąg może nie zostać ukończony w tym roku, jak planowano.