Jak poinformowano w środę, Ren został zamknięty w środkowym biegu, a przyczyną był statek, który uległ awarii. Do zamknięcia rzeki doszło w okolicach bacznie obserwowanego miasteczka Kaub, gdzie za sprawą związanych z suszą niskich stanów wody na Renie powstało wąskie gardło. W ubiegłym tygodniu pomiary w Kaub zeszły poniżej poziomu uznawanego za granicę ekonomicznej opłacalności transportu rzecznego.
Problemy z Renem pogłębiają kryzys energetyczny
Efektem są utrudnienia w transporcie towarów, a przede wszystkim surowców energetycznych, na których pracują niemieckie elektrownie. Gorsza dostępność i wzrost kosztów transportu węgla i paliwa dieslowskiego zwiększają popyt na gaz. To podbija ceny błękitnego paliwa na rynkach europejskich i utrudnia Niemcom gromadzenie jego zapasów na wypadek wstrzymania w sezonie grzewczym jego dostaw z Rosji.
Czytaj więcej
Europejskie rzeki wysychają, a skutkiem są poważne komplikacje gospodarcze. Najbardziej cierpi żegluga i energetyka.
Do całkowitej blokady Renu doszło w momencie, kiedy poziom wody w Kaub zaczynał już się podnosić. Po tym, jak na początku tego tygodnia sięgnął 30 cm, prognozy mówią o osiągnięciu do niedzieli 49 cm, czyli poziomu umożliwiającego nieco bardziej swobodny transport.
Mimo to nawet wówczas większość barek będzie musiała ograniczać wielkość ładunków (odczyty nie przekładają się na rzeczywistą głębokość rzeki, ale są wskaźnikiem warunków wodnych). Problemy logistyczne na Renie nie pozwalają na spadek nie tylko kosztów transportu, ale i samych cen surowców energetycznych, wywindowanych za sprawą ograniczania dostaw gazu przez Rosję.