Ropa gatunku Brent taniała we wtorek o blisko 2 proc., a jej cena spadła poniżej 40 dol. za baryłkę. Za baryłkę gatunku WTI płacono wówczas 38,7 dol. Przez ostatnie pięć sesji staniała ona o prawie 6 proc.
Po silnym odbiciu (ropa Brent zdrożała o 50 proc. od dołka ze stycznia do szczytu z marca) dały o sobie znać obawy przed wciąż nadmierną podażą surowca na rynku. Coraz częściej można usłyszeć opinie analityków mówiące, że surowcowe zwyżki były zbyt szybkie.
Likwidacja pozycji
Analitycy banku Barclays wskazują, że tempo zwyżek cen surowców obserwowane w lutym i marcu będzie niemożliwe do podtrzymania w II kw. Surowcowa hossa jest oderwana od fundamentów, a gdy inwestorzy się rozczarują, dojdzie do nowej fali wyprzedaży, podczas której niektórej surowce mogą tanieć o 25–30 proc. Według analityków Barclays cena ropy może znów spaść w okolice 30 dol. za baryłkę, a miedź może stanieć do ok. 4 tys. dol. za tonę.
– Rynek ropy wciąż musi się zmierzyć z problemem nadmiernych mocy produkcyjnych oraz zapasów – przypomina Kevin Norrish, dyrektor ds. analiz surowcowych w banku Barclays.
Do odbicia cen ropy doszło mimo słabych fundamentów – wskazują analitycy banku Macquarie. Podobnie i oni spodziewają się, że ropa znów może stanieć w okolice 30 dol. za baryłkę. Może się do tego przyczynić umocnienie dolara, a także możliwe zwiększenie eksportu surowca z takich krajów jak Iran, Irak i Nigeria.