Grupa Lotos opublikowała strategię na lata 2017–2022. Wynika z niej, że w tym czasie zamierza przeznaczyć na inwestycje aż 9,4 mld zł. Najwięcej pieniędzy pochłonie działalność wydobywcza. Na zagospodarowanie bałtyckich złóż B4 i B6 oraz norweskich Utgard, Frigg Gamma Delta i być może Yme, gdański koncern chce przeznaczyć 1,9 mld zł. Aby dalej rozwijać produkcję na bałtyckich złożach B8 i B3, norweskich Heimdal i Sleipner oraz na Litwie potrzeba z kolei 0,8 mld zł. Do tego dochodzą stosunkowo niewielkie wydatki na poszukiwanie ropy i gazu w ramach koncesji morskich i lądowych zlokalizowanych w Polsce.
Spółka nie wyklucza również akwizycji. – Dziś są dobre warunki do kupowania udziałów w złożach na Morzu Północnym, zarówno po stronie norweskiej, jak i brytyjskiej. Interesują nas wyłącznie projekty znajdujące się w fazie wydobycia lub zagospodarowania – mówi Marcin Jastrzębski, pełniący obowiązki prezesa Grupy Lotos. Koncern rozgląda się też za odpowiednimi aktywami w innych krajach. Dostał m.in. propozycje inwestycji w Iranie.
Docelowo spółka chce zwiększyć dzienne wydobycie do 30–50 tys. boe (baryłki ekwiwalentu ropy naftowej). Ostatnio wynosiło ono 28,7 tys. boe. Zwiększona produkcja ma się odbywać przy podobnym jak dziś poziomie udokumentowanych zasobów ropy i gazu.
Stosunkowo duże wydatki spółka poniesie na rozwój działalności rafineryjnej. Samo dokończenie projektu EFRA, który ma zwiększyć efektywność rafinerii w Gdańsku, będzie kosztowało jeszcze 1,3 mld zł. Do tego dochodzi 1,2 mld zł nakładów modernizacyjnych, odtworzeniowych i tym podobnych.
Lotos nadal zamierza rozwijać sieć stacji paliw. Obecnie ma ich 480. Docelowo zakłada osiągnięcie poziomu 550 obiektów. Główne wydatki zostaną jednak skierowane nie na przejęcie nowych obiektów, a na rozwój już posiadanych. Chodzi m.in. o rozbudowę i lepsze dopasowanie oferty paliwowej i pozapaliwowej do potrzeb klientów.