Skuteczna walka z szarą strefą na polskim rynku paliw spowodowała, że legalnie działające stacje nie tylko wypracowują coraz większe zyski, ale i mogą w większym stopniu skupić się na rozwoju. Grupa Lotos przez pięć latach przeznaczy na projekty związane z rozwojem segmentu detalicznego 0,6 mld zł.
Za te pieniądze m.in. wdraża projekty dotyczące paliw alternatywnych. W Trójmieście już działają dwie stacje szybkiego ładowania pojazdów elektrycznych i hybrydowych. Co więcej, wytypowano kolejne 50 obiektów, które będą to umożliwiać. Równolegle ma być rozbudowywana sieć punktów tankowania pojazdów zasilanych LNG i CNG.
– Lotos skupia się na rozwoju organicznym sieci, ale nie wyklucza skorzystania z potencjalnych szans akwizycyjnych. Do końca 2018 r. spółka chce powiększyć sieć o kilkadziesiąt obiektów, a w 2022 r. – zgodnie ze strategią – zbliżyć się do liczby 550 stacji – podaje Krzysztof Kopeć z biura komunikacji spółki. Lotos ma ok. 490 obiektów.
Międzynarodowe sieci
Mocno na rozwój segmentu detalicznego stawia PKN Orlen. Jego celem jest zwiększenie liczby stacji paliw o 104 obiekty, do 2794 na koniec 2018 r. Dziś spółka ma je nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech, Czechach i na Litwie. Koncern planuje m.in. wprowadzenie tzw. paliw jakościowych oraz sprzedaży paliw alternatywnych. Jednocześnie Orlen postulował wyłączenie stacji paliw z ewentualnego zakazu handlu w niedziele, który może być wprowadzony w Polsce.
Dużo więcej i chętniej o swoich planach mówi węgierska MOL Group. – Aby osiągnąć ambitne cele zawarte w naszej strategii do roku 2030 i stać się dla klientów siecią stacji pierwszego wyboru, planujemy przeznaczyć na jej dalszy rozwój kilkadziesiąt milionów dolarów rocznie w ciągu kilku następnych lat – podaje koncern.