Od poniedziałku na stacjach Łukoilu w Brześciu, Baranowiczach i innych miastach obowiązuje limit 100 l paliwa na jednego kierowcę tak samochodu osobowego jak i ciężarowego oraz busa, pisze portal Tut.by.
Powodem jest odmowa białoruskich rafinerii, dostaw paliw do firm kontrolowanych przez rosyjski kapitał, zgodnie z zasadą „nie ma ropy, nie ma benzyny”. W styczniu Łukoil, Rosneft, Gazprom neft, Tatneft odmówiły dostaw swojego surowca na Białoruś, nie godząc się na cenę bez premii, który otrzymywały od 2012 r. Łukoil potwierdził wprowadzenie reglamentacji (nie na wszystkich stacjach). Białoruski państwowy koncern paliwowy Bielnieftiechim określił zachowanie Łukoilu jako „samowolę na granicy prowokacji”.
A customer refuels a motorcycle at gas stationo/Bloomberg
– Ani na szczeblu rządowym ani Bielneftiechim takich decyzji nie ma. Paliwo jest w rafineriach sprzedawane bez ograniczeń, nie ma żadnych przestojów – mówił Oleksandr Tiszczenko rzecznik białorudego koncernu dla agencja Interfaks. Białoruś chce dalej kupować rosyjską ropę po 83 proc. ceny rynkowej. Moskwa się na to nie godzi. Wobec braku nowego kontraktu na dostawy ropy na Białoruś, w styczniu Rosja wstrzymała przesył surowca na potrzeby białoruskich rafinerii. Jedynym dostawcą okazała się grupa Samar miliardera Michaiła Guceriewa. W styczniu dostarczyła 750 tys ton ropy. To trzy razy mniej aniżeli wynosiły Białorusi zakupy rok wcześniej. Obecna sytuacja na rynku ropy działa na korzyść Mińska. Popyt spada, a wraz z nim ceny.