Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że rząd zrezygnuje z zapowiadanej fuzji PKN Orlen, Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa oraz Grupy Lotos na rzecz nowego scenariusza, który zakłada wydzielenie z tych grup kapitałowych działalności poszukiwawczo-wydobywczej (tzw. upstream) i przekazanie jej do zupełnie nowej spółki bądź do PGNiG. Gazowy koncern ma bowiem największe doświadczenie w upstreamie.
Ministerstwo Skarbu Państwa, które analizuje projekt połączenia segmentu wydobywczego tych firm, nie chciało jednak odnieść się do naszych informacji.
Rafinerie stracą elastyczność
Eksperci przestrzegają, że połączenie działalności wydobywczej może być ryzykownym zagraniem z punktu widzenia finansów państwowych koncernów. Paweł Poprawa, ekspert Instytutu Studiów Energetycznych, zwraca uwagę, że bez upstreamu Orlen i Lotos stracą dotychczasową elastyczność przychodów.
– Posiadanie pionu wydobywczego i rafineryjnego pozwala koncernom przenosić w czasie spadków cen ropy ciężar budowy przychodów na segment produkcyjny, a gdy drożeje ropa – na segment upstreamowy – wyjaśnia nasz rozmówca.
Jego zdaniem są jednak też zalety takiej fuzji segmentowej. Twierdzi on bowiem, że stworzenie jednego podmiotu, który posiadałby dotychczasowe aktywa poszukiwawczo-wydobywcze rodzimych spółek Skarbu Państwa, wzmocniłoby naszą globalną pozycję w tym sektorze. – O ile Orlen, Lotos i PGNiG dalej finansowałyby ekspansję takiego podmiotu i potencjalne akwizycje – zaznacza Poprawa.