– Już dziś nafciarze nie mają żadnych pieniędzy. Wszystko, co zarobią, wydają na inwestycje na utrzymanie produkcji. Jeżeli przestaniemy je wydawać, to ogromna liczba tzw. monomiast (gdzie koncern jest jedynym pracodawcą – red.) upadnie. Szczególnie te związane z metalurgią, przemysłem lekkim, produkcją i układaniem rurociągów czy przemysłem maszynowym. Dziś niczego nie oszczędzamy, bilanse mamy przejrzyste – ostrzegł Wagit Alekpierow, prezes i główny akcjonariusz Łukoilu (22,94 proc. akcji), największego prywatnego koncernu paliwowego Rosji, w wywiadzie dla gazety RBK podczas forum w Davos.

Jego zdaniem jedyną radą na pogłębiający się kryzys w branży jest szybka prywatyzacja. – Od lat 90. niczego nowego tu nie wymyślono. Przeprowadzona wtedy prywatyzacja stała się impulsem do wzrostu wydobycia ropy i inwestycji. Oczywiście Ministerstwu Finansów łatwiej jest zwiększyć obciążenia podatkowe branży. To proste rozwiązanie, by zapełnić kasę, ale to doprowadzi do katastrofy – dodał prezes Łukoilu. Jego zdaniem prywatyzować trzeba Rosneft, Transneft i Basznieft.

Łukoil przygotował się na trzy warianty sytuacji na rynku ropy: ceny 30 dol. za baryłkę jako realnej, 40 dol. – optymistycznej i 20 dol. – kryzysowej. Jeżeli ropa będzie po 30 dol., to Łukoil będzie musiał zmniejszyć inwestycje zaplanowane na 8,5 mld dol. o 1,5 mld dol. Przy najniższej cenie inwestycje spadną o jedną czwartą.

Łukoil ma największe doświadczenie w morskim wydobyciu, ale wciąż nie jest wpuszczany przez rząd na arktyczne złoża szelfu Rosji. Stanął więc do przetargu o złoże na dnie Morza Barentsa, ale na wodach Norwegii, i został zakwalifikowany jako firma klasy A, czyli najwyższej.