Wiekowe sieci elektroenergetyczne nie podołają zielonej transformacji energetycznej. Rząd dostrzega problem, chce przyspieszyć budowę nowych i dlatego zmienia przepisy.
OZE wymuszą zmiany
Rozbudowa infrastruktury sieciowej jest kluczowa dla realizacji celów polskiej polityki klimatyczno-energetycznej. Jednym z jej problemów jest nie tylko jej wiek, ale też niedopasowanie do zmian w sposobie produkcji i dostarczania energii. Z centralnego modelu zarządzania i jej przesyłu na duże odległości energetyka przechodzi na model rozproszony. Coraz częściej energia elektryczna będzie przesyłana lokalnie, a więc wykorzystywane będą sieci o mniejszym napięciu, a nie te najmocniejsze.
Przy rosnącej liczbie wniosków o przyłączenie do lokalnych sieci rozproszonych źródeł OZE miejsca w systemie elektroenergetycznym już jakiś czas temu zaczęło brakować. Problem miała rozwiązać nowelizacja tzw. specustawy przesyłowej z 2015 r. o przygotowaniu i realizacji strategicznych inwestycji w zakresie sieci przesyłowych. Wprowadza ona dla wybranych, kluczowych inwestycji w sieci i linie energetyczne udogodnienia poprzez skrócenie procedur administracyjnych. Nowelizacja w proponowanym dotychczas kształcie może jednak nie wystarczyć.
Polskie Towarzystwo Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej (PTPiREE), skupiające operatorów sieci przesyłowej i dystrybucyjnej, oszacowało koszt modernizacji linii średniego napięcia i „przesiadki” z napowietrznych na podziemne na ok. 48 mld zł. Urząd Regulacji Energetyki szacuje, że dostosowanie najbardziej krytycznej sieci dystrybucyjnej do przesyłu zielonej energii może kosztować co najmniej 130 mld zł do 2030 r. Tymczasem w 2021 r. wydatki na ten cel wyniosły 7 mld zł. Nakłady będą musiały więc wyraźnie wzrosnąć.