Inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała szturm na stacje benzynowe w Polsce. Pojawiły się kolejki, ale branża pospieszyła z uspokajającymi komunikatami, że kryzys paliwowy nam nie grozi.
– Polska dysponuje odpowiednimi rezerwami ropy naftowej oraz paliw. Magazyny są pełne. Krajowe zapasy wystarczą na ponad trzy miesiące. Rurociągiem „Przyjaźń" ciągle płynie surowiec, a dzięki naftoportowi jesteśmy w stanie pokryć całe krajowe zapotrzebowanie ropą dostarczaną przez tankowce – uspokaja Leszek Wiwała, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego. – Rozpowszechnianie informacji na temat masowego braku zaopatrzenia odbieramy jako działania dezinformacyjne – dodaje.
Ostra reakcja
Także PKN Orlen walczy z wykorzystywaniem okazji do windowania cen przez niektórych sprzedawców. – Rozwiązujemy w trybie natychmiastowym umowy z dziewięcioma stacjami sztucznie zawyżającymi ceny paliw, w tym zarówno z siecią odbierającą nasze paliwa, jak i stacją korzystającą z naszego szyldu – podał koncern w komunikacie. – Za niedopuszczalne uznajemy wykorzystywanie aktualnej sytuacji i podnoszenie cen do poziomów, które nie znajdują żadnego uzasadnienia w czynnikach kształtujących ceny detaliczne – dodał.
PKN Orlen zapowiada, że będzie weryfikować doniesienia dotyczące manipulacji cenowych i bezwzględnie je zwalczać.