Jak wynikało z niedawnego raportu ośrodka BloombergNEF, nawet w scenariuszu całkowitego wstrzymania dostaw gazu z Rosji już w październiku krajom UE powinno się udać zrównoważyć rynek gazu w czasie sezonu grzewczego. Fakt, że nawet prognozy wybiegające na najbliższe miesiące są wyjątkowo niepewne, sprawia, że mało kto podejmuje się prognozować, co stanie się z rynkiem gazu w kolejnych latach.
Czytaj więcej
Inicjatyw przybywa: słowacki kontrakt na gaz z USA, nowy terminal LNG w Holandii z dostawami do Czech, nowe złoża na Morzu Północnym.
„Rosyjski gaz może nie wrócić już nigdy”
Postawienie takiej prognozy zaryzykował jednak Cederic Cremers, menedżer Shella odpowiadający za rynek LNG, według którego rosyjskie dostawy do Europy nie wrócą nawet po zakończeniu wojny z Ukrainą. Jak tłumaczy, w krajach UE powstała już infrastruktura umożliwiająca import gazu z innych źródeł.
- Prawdopodobnie należałoby założyć, że rosyjski gaz już nie wróci – powiedział Cremers w Londynie na konferencji Energy Intelligence Forum.
Inaczej przyszłość widzi jednak Dan Brouillette, prezes amerykańskiej firmy LNG Sempra Infrastructure, która zajmuje się projektami z zakresu infrastruktury energetycznej. Jego zdaniem jeśli wojna zakończy się zawarciem pokoju, a w Rosji dojdzie do zmiany przywództwa, do Europy wróci przynajmniej niewielka część rosyjskich dostaw gazu. Jak dodawał, przy rosnącym popycie europejskim na gaz pozwoliłoby to na zachowanie dywersyfikacji kierunków importu.